< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Konkurencja

14 listopada 2011
Frejr jak co dzień, w dzień powszedni zasuwał do pracy. Z grubsza wciąż te same gęby wgapiały się tępo w jadące, w przeciwnym kierunku drzewa, latarnie i wiaty przystanków. Część z nich dość zazdrośnie patrzyło się na dość szczęśliwą twarz Frejra. No, z grubsza szczęśliwą... - I z czego się tak cieszysz, baranie? - Zdawały się plwać jego oblicze, w niemym grymasie znudzenia życiem. - Bo w sumie lubię swoją pracę. Robię to, co zawsze było jakąś moją pasją, nieźle się przy tym bawię, a w dodatku chcą mi za to zapłacić - odpyskował również w myślach Frejr.
Mimo to, ponure, depresyjne miny przypominały Frejrowi o panującej porze roku. Żeby znów nie wpaść w jesienną depresję, Frejr ma czasem w zwyczaju zmieniać trasę, którą dojeżdża do pracy. Tym razem padło na tramwaj, do którego wpłynął potok młodzieży polskiej. I tak ten kontrast natchnął Frejra do rozmyślań, na którym to etapie życia obecnie się znajduje. Z jednej strony młodzieżą to już nie jest. Z drugiej, niczym Pan Piotruś wzdragał się przed dorosłością, która złośliwie podszczypuje go w lewy pośladek. A ile jeszcze da radę czerpać radość z pracy, nim stanie się zgorzkniałym ponurakiem, który nienawidzi tego, co robi. Frejr zdał sobie sprawę, że jest na najlepszej drodze do tego, żeby się kimś takim stać. Tak na prawdę pozostało mu jedynie jeszcze znienawidzić swoją pracę. Przecież te młode umysły, chłonące wiedzę, niczym te małe kuleczki w papierowych torebkach, pakowane do pudełek z butami, wilgoć, wkrótce wkroczą na rynek pracy i Frejr będzie musiał ostro konkurować. Ta wizja nie napawała optymizmem, bo branża która go karmiła jest dość dynamiczna. Z zadumy wyrwała go konwersacja tej licealnej młodzieży. Właściwie całą konwersację można zawrzeć w monologu, gdyż pozostali uczestnicy nie wnieśli do niej nic mocno odkrywczego, a już na pewno nic, co warto by przytaczać. Nawet niektórych fragmentów nie wypada. - Na prawdę nie wiem, o co jej chodzi, czemu dała mi bańkę. Przecież zrobiłem ten konspekt, jak chciała. Tyle, że w formie wypracowania, bo nie mam pojęcia, co to ten konspekt właściwie jest. Wiecie może? W trakcie, kiedy współtowarzysze niedoli, również zachodzili w głowę, czy może jest to coś przynajmniej smacznego, Frejr uśmiechnął się półgębkiem do siebie. W duchu podziękował Bogu za wszelkie reformy edukacji, które się dokonywały ostatnio. Później dołączył podziękowania, że jego ominęły, a później jeszcze raz podziękował tak ogólnie. Może i nie ma zbyt kolorowych perspektyw dla tego kraju i jego gospodarki, ale wiedział, że przynajmniej nie zapowiada się na to, by do emerytury wyrosła mu jakaś specjalna konkurencja.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi