< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Ustąp miejsca starszym

24 października 2011
Prędkość impulsu nerwowego u ssaków to około 430 km/h. Prędkość dźwięku zaś to jakieś 1000 km/h. Pewnie stąd, oraz z faktu, że bycie chamem Frejr ma wpisane w ścieżce rozwoju zawodowego, wynika że Frejr szybciej wypuszcza z siebie słowa, nim nawet jego mózg zdoła je sformułować.
Zwłaszcza ciężko Frejrowi zapanować nad swoim językiem, kiedy ktoś wyprowadzi go z równowagi. Na przykład zadając głupie pytania. Jeden z pierwszych momentów, kiedy Frejr doszedł do wniosku, że jego magistrala nerwowa jest nieco wolniejsza niż prędkość języka. prócz wspomnianego przed chwilą, przeżył na studiach, kiedy trochę zbyt celną i ciętą ripostą zgasił profesora fizyki na zajęciach, na politechnice. W momencie, kiedy język formował pierwsze słowa, przez głowę Frejra przepłynęła myśl, że może jednak powinien się zamknąć. - Ale dlaczego? - Bo sądzę, że komuś, komu przy wpisywaniu twojej oceny do indeksu, może omsknąć się ręka i zamiast "bdb" wpisać "ndst", należy się, żeby to on bawił grupę swoimi dowcipami, a nie nie ty. - Ale moja riposta jest celna i dowcipna. Sądzę, że spodoba się grupie. - Fajnie, to będziesz miał ją okazję wygłosić jeszcze raz za rok, kiedy będziesz powtarzał przedmiot. I kiedy tak Frejr prowadził ze sobą dialog w formie monologu, lub też monolog w formie dialogu, zależy jak na tę sprawę spojrzeć, zauważył że jego usta zdążyły wypowiedzieć ostatnią kropkę z ostatniego zdania, a grupa która ledwie co zakończyła śmiać się z dowcipu profesora, była w trakcie kończenia śmiechu z powodu riposty Frejra, po czym zaczynała panować niezręczna cisza, w której dawało się wyczuć swąd niezdrowej fascynacji dalszym rozwojem sytuacji. Czy Frejr już w tej chwili oberwie po tyłku za niewyparzony język, czy odbędzie się to przy okazji najbliższego kolokwium/wizyty przy tablicy, czy może przy okazji egzaminu na koniec semestru? Frejr miał o tyle szczęścia, że profesor dość szybko znalazł ripostę na jego ripostę, a ponieważ myśl "zamknij się wreszcie" jeszcze nie zdążyła opuścić pamięci podręcznej, by zwolnić miejsce kolejnym myślom, pewnie dlatego, że nie ma ich zbyt wiele, w momencie gdy usta już chciały wypluć z siebie ripostę na ripostę, na ripostę, udało się je powstrzymać. W ten sposób wszyscy byli zadowoleni: profesor, bo okazał się najzabawniejszy, Frejr bo nie potrzebował kolejnego podejścia do przedmiotu, grupa bo miała darmowe przedstawienie... Prawdę powiedziawszy grupa odczuła pewien niedosyt, tak samo jak ostatnia riposta, która nie zdążyła się urodzić. Na szczęście dla Frejra. Od tamtej chwili Frejr bardziej pilnował swojego języka. Aż do następnego razu, który nastąpił jakiś dzień później. Jak widać niektórzy chyba nigdy się nie nauczą. Mimo, że Frejr jest najzwyczajniej w świecie gburem, który, jak już się przekonaliśmy, szybciej mówi niż myśli i częściej przydarza mu się to pierwsze niż drugie, stara się żyć tak, by być fair wobec innych. O ile inni są fair wobec Frejra. Jedną z zasad, które uskutecznia w swoim życiu jest ta, która traktuje o tym, żeby zawsze mówić prawdę, zwłaszcza kiedy się go o coś pyta. To chyba jeden z powodów, dla których większość osób, jeśli nie chce usłyszeć prawdy, nie pyta Frejra o to, co o czymś myśli. Dość dobrze ujął to jego szef, chwaląc za wyniki w pracy "jeśli chodzi o twoją asertywność, to bardzo mi się podoba i nie mam do niej zastrzeżeń, jednak mógłbyś ją wyrażać... Hmmm... Nieco delikatniej, ludzie nie lubią słyszeć, że są idiotami". Ponieważ okolice zera stopni Celsiusza na termometrze rano, nie specjalnie zachęcają do dziesięciokilometrowych, rowerowych dojazdów do pracy (właściwie to zachęcają, ale żona ujęła to bardziej poetycko: "popier*oliło cię!?"), Frejr przesiadł się na komunikację zbiorową, od której już odwykł. Bydło, motłoch oraz jeszcze większe niż u Frejra chamstwo. Frejr nie ma w zwyczaju ustępować miejsca, kiedy a) inne miejsca są wolne, chyba że jest to starsza osoba, lub taka, która ma widoczne problemy z poruszaniem się i wygląda jakby dojście do wolnego miejsca miało zakończyć się w momencie, gdy dochodzący miałby wysiadać; b) kiedy osoba, której można by ustąpić miejsca, wcale nie wygląda na zmęczoną czy starszą; c) kiedy Frejr nie zauważy; d) kiedy Frejra boli kręgosłup, co mimo młodego, prężnego ciała i jeszcze młodszego ducha, czasem się zdarza (chyba musi wreszcie ciut regularniej odwiedzać basen, zważywszy na jego siedzący tryb życia). Zdarzyło się że punkty a), b), c) oraz d) spotkały się razem w jednym czasie, w jednym autobusie. Stanęło nad Frejrem babsko, które wbrew zakazom Boga, danym na górze Horeb Mojżeszowi pożądało jednej z rzeczy, którą Frejr posiadał. Jego miejscówki. Z początku Frejr nie zauważył, bo był pochłonięty lekturą książki. Kiedy dostrzegł sapiące nad jego uchem babiszcze, rozejrzał się po autobusie i dostrzegł wolne miejsca, a kobita wcale nie wyglądała na taką, by jakoś szczególnie mocno rozważać myśli dotyczące ustępowania miejsca. No i wreszcie to akurat jeden z tych okresów, kiedy Frejr przypomina sobie, że ma coś takiego jak kręgosłup. W związku z powyższym postanowił zignorować sapanie, tym bardziej że książka była pasjonująca i ponownie się w niej zatracił. O ile początkowo ignorowanie przychodziło dość łatwo, to w momencie kiedy mamrotanie, poprzez mruczenie płynnie przechodziło do coraz głośniejszego utyskiwania na "młodzież", do której de facto Frejr, mimo dość młodego wyglądu, od ładnych kilku lat, choćby nie wiem, jak chciał nie może się już zaliczać, zaczynało być coraz trudniejsze. Fakt, że utyskiwanie było skierowane bezosobowo w próżnię, jednak dotyczyło Frejra, tylko potęgowało jego coraz bardziej negatywne nastawienie do właścicielki sapania. W którymś momencie Frejr postanowił, że - chcąc być uczciwym, Frejr bardzo chciałby, by było to postanowienie, ale jego natura, która powodowała, że słowa były formowane szybciej niż myśli, znów dała o sobie znać - na naukę nigdy nie jest za późno i skoro Lokomotywa już na tyle głośno daje do zrozumienia, że chce usiąść, iż zaczyna przypominać małego dzieciaka, który za chwilę rzuci się na ziemie, zacznie tupać nóżkami i tłuc główką o beton, byle spełnić jego żądania, trzeba komuś udzielić lekcji. Tym bardziej, że wycieczki personalne, choć skierowane do wszystkich prócz samego zainteresowanego, czyli Frejra, absorbują już trzy czwarte pojazdu. A, że Frejr wyznaje zasadę, że z terrorystami się nie negocjuje, tylko się do nich strzela... - Oooo! - Frejr udał zdziwienie, na tyle głośno, by był słyszalny w promieniu o dwie osoby dalej niż Lokomotywa. - To pani chciałaby sobie usiąść? - A tak, chciałabym. - Przepraszam, ale byłem zaczytany i nie zauważyłem, że pani stoi. Trzeba było powiedzieć, że chce pani usiąść. - Mówiłam. - Ale nie do mnie. Mamrotanie pod nosem nie jest mówieniem, a już tym bardziej rozmową. Poza tym, wyglądała pani dość młodo, a na pewno nie na wiek w którym należałoby ustępować miejsca - w tym momencie Frejr zagrał va banque ufając swojemu instynktowi, że zna naturę ludzką, a ta mówi, że skoro powiedziało się A, należy powiedzieć B, a później przez C podążać do wprost do Z, gdzie zazwyczaj czeka katastrofa. - Ale nie jestem - Lokomotywa mimo dość ryzykownej zagrywki, przy której mimo wszystko część osób by się wycofało, połknęła haczyk. Mało tego, postanowiła wsunąć żyłkę i schrupać wędkę. Po czym niemal z dumą dodała. - Mam pięćdziesiąt lat. - Faktycznie - Frejr wcale nie zniżał tonu głosu - jak się lepiej przyjrzeć, to jednak wygląda pani staro i dałbym pani jednak nawet trochę więcej niż te pięćdziesiąt. To całkowicie zmienia postać rzeczy. Co prawda boli mnie kręgosłup i lekarz zabronił mi stać - Frejr trochę zablefował, ale faktycznie, ostatnio przy dłuższym staniu kręgosłup przypominał właścicielowi, że jednak ten basen byłby mocno wskazany - ale biorąc pod uwagę pani zaawansowany wiek, oraz nieprzemożoną chęć zajęcia akurat  m o j e g o  miejsca, choć w międzyczasie trzy inne były wolne, proszę siadać. Frejr wstał z uśmiechem. Lokomotywa dotarła do swojej stacji. Cóż wygrała. Chciała koniecznie miejsce Frejra, to je otrzymała. Tym razem ona doświadczyła przyjemności "przypadkowo" głośniejszych, niż nakazywałoby to poczucie przyzwoitości personalnych komentarzy dotyczących, wieku i wychowania. Co prawda z przyjemnością Frejr ustąpiłby miejsca, gdyby tylko spytała lub poprosiła, zwracając się bezpośrednio do niego. Ale skoro ktoś postępuje nieuczciwie wobec Frejra, próbując w tak tandetny sposób wymusić coś na nim, ten nie czuje się w najmniejszym obowiązku zachowywać się fair wobec kogoś takiego. Summa summarum Frejr nie wyszedł na tym biznesie tak źle, jakby to mogło wyglądać. Na następnym przystanku autobus wypełnił się bardzo młodą i bardzo hałaśliwą, cierpiącą na ADHD, jak to zwykle w tym wieku bywa, młodzieżą w wieku wczesnoszkolnym, oblegając głównie miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował Frejr. Natomiast Frejr przycupnął sobie na przegubie, dzięki czemu kręgosłup aż tak mocno nie dokuczał, i spokojnie dalej kontynuował lekturę. Co tym samym przypomniało mu, że jednak co najmniej raz w tygodniu powinien zaglądać na basen. I to nie w celu popatrzenia sobie na zgrabne, młode kobiece ciała. A przynajmniej nie tylko.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi