< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Haracz

21 stycznia 2013
Frejr udał się do "pracowej" kuchni odgrzać sobie w mikroweli obiad. Szaleństwa nie było, ale ryż z jogurtem i owocami Frejr uważa za całkiem smaczny posiłek. Rolę owoców miała w tym przypadku pełnić pokrojona pomarańcza. Pod koniec posiłku, kiedy ostatnie ziarenka ryżu zamierzały zostać skonsumowane, do kuchni wszedł kolega Frejra.
- Smacznego, co dobrego jesz? Frejr spojrzał na pusty talerz i zgodnie z prawdą odpowiedział: - Teraz już w sumie nic. - A wiesz - kolega wyraźnie optymistycznie nastawiony do rozmowy kontynuował - co to jest haracz? - Coś mi się obiło o uszy, ale nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem, o co w tym chodzi - Frejr kontynuował wyraźnie ciekawie zapowiadającą się rozmowę, wydłubując widelcem kawałek pomarańczy spomiędzy przedtrzonowców. - Wiesz... W firmie jest niebezpiecznie... - Też o tym słyszałem - odparł Frejr otwierając, z charakterystycznym kliknięciem, scyzoryk, którym obierał pomarańczę. - Ale spokojnie, nie bój się. W razie czego cię obronię. Oczywiście będzie cię to trochę kosztować, ale podobno idea haraczy jest ci znana. Frejr wywołał uśmiech na twarzach osób, które w między czasie, z braku lepszych zajęć, postanowiły pooglądać przedstawienie. Tym bardziej, że zapowiadało się całkiem nieźle. Początkowy agresor, widząc że tę potyczkę słowną przegrał, ani myślał spasować. Postanowił zamiast tego przejść ponownie do ataku. Tym razem z innej strony. W końcu twarz ma się jedną i głupio ją stracić, zwłaszcza jeśli się zaczęło atak, to należałoby go kontynuować. - Tak zagrywasz!? W porządku, idę po Łysego. Frejr spojrzał w górę, żeby zobaczyć w oku, o półtora głowy wyższego kolegi błysk, który mówi: Szach! Twój ruch. Tamten rozejrzał się triumfalnie po skromnej, niemniej jednak wciąż widowni. - Widzisz... - rozpoczął spokojnym głosem Frejr. - To właśnie jest różnica pomiędzy mężczyznami a chłopcami - kiedy natrafił na pytający wzrok, kontynuował. - Mężczyźni rozwiązują swoje problemy sami. Chłopcy zaś biegną po Łysego. Szach i mat!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi