< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

Ekstremalne weekendowe doznania

31 października 2011
"a potem w nocy każdy z nich o locie na balonie śni bo tylko we śnie każdy chce odlecieć gdzieś polecieć gdzieś odlecieć gdzieś polecieć gdzieś..."1) Frejr również miał ochotę polecieć balonem. Ponieważ nadarzyła się okazja, okazja była za darmo i wręcz błagała, żeby z niej skorzystać, Frejrowi nie pozostało nic innego, jak TO zrobić.
Największą dawkę adrenaliny Frejr otrzymał w swoim życiu, kiedy wyglądał z balkonu kolegi, który mieszka na siódmym piętrze, toteż pokusa czegoś mocniejszego, po długiej walce, popartej perspektywą zrobienia kilku interesujących zdjęć wygrała z instynktem samozachowawczym. Loty miały się odbywać w ramach akcji "spadaj z tego internetu i zobacz, że istnieje realny świat"... A potem opisz to w internecie... Frejr zapakował się w środek transportu i pojechał na lądowisko, gdzie miał nadzieję, na zrobienie kapitalnej panoramy Wrocławia, która przyniesie mu sławę pieniądze i piękne kobiety. Ustawił się w kolejce i zacierał łapki. W sumie nie wiadomo, czy bardziej z podekscytowania, czy raczej z zimna. Dochodziła godzina czternasta, czyli loty trwały już od godziny. Frejr zaczął się zastanawiać, czy trafił w dobre miejsce, bo po balonach ani śladu, jednak wydłużająca się kolejka, zawijająca się jak świński ogonek sugerowała, że jednak miejsce jest dobre. Albo wszyscy stojący to idioci. Przyjechały balony. Kolejka rosła. Temperatura malała. Jakaś dziewczyna za Frejrem postanowiła się ogrzać, wyciągnęła papierosa i zapaliła. Miała przynajmniej tyle przyzwoitości, że odeszła kawałek dalej, bo Frejr, jako zawzięty wróg palenia, już przymierzał się do ataku. Wiatru niemal nie było, co wróżyło Frejrowi, że wyląduje przynajmniej w tym samym mieście, z którego startował. Ponieważ pole, z którego balony miały startować było rozległe, istniał cień szansy na to, że będzie to nawet ten sam brzeg Odry. Dziewczę skończyło emitować CO2 do atmosfery, przykucnęło i zgasiło niedopałek czochrając rozrzażoną główką po tym, co jeśli kiedyś wyschnie, będzie ziemią. Sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej paczkę fajek. - Ekstra, trafiła mi się ciuchcia - pomyślał Frejr. - Teraz to się nawdycham za pół życia, jak babeczka będzie odpalać jednego od drugiego. Jednak zamiast odpalić kolejnego, zrobiła coś, co Frejra wprawiło w osłupienie. zdjęła celofanik i zamiast pieprznąć peta na ziemię, do czego Frejr już zdołał się przyzwyczaić, schowała do folii, a następnie do torebki. Dziewczę okazało się być Agatą, dość sympatyczną, całkiem inteligentną, młodą2) osobą, z którą Frejrowi udało się znajść wspólny język. Okazało się, że Agata od czasu, kiedy w górach zobaczyła worki ze śmieciami wywiezione i pozostawione na szlaku, postanowiła trochę bardziej zadbać o wizerunek naszego kraju. Frejr zastanawiał się, dlaczego coś, co powinno być normalnym zachowaniem tak mocno szokuje. W tym przypadku nawet gdyby Agata ciepnęła zgaszonego kiepa w krzaki, pewnie nawet nie zwróciłby na to uwagi, choć także nie pochwaliłby. Znajdowali się w szczerym polu, gdzie w zasięgu wzroku żadnego kosza na śmieci nie dało rady dostrzec, więc tym bardziej naturalny odruch Agaty zasługuje na pochwałę. Kiedyś Frejr idąc ulicą dostrzegł, jak jakiś gość trzepnął niedopałek, nawet nie dogaszony wprost na chodnik, jakieś dwa metry od kosza na śmieci. Frejr schylił się, podniósł to co zostało z papierosa po czym przyspieszając kroku dogonił nieco lepiej, niż przeciętny przechodzień, ubranego mężczyznę. - Przepraszam pana najmocniej, zdaje się, że coś pan zgubił - rzekł Frejr trzymając niedopałek schowany w dłoni. - Tak? O, dziękuję bardzo co to takiego? - Proszę - odparł Frejr podając peta. - To nie moje. - Ależ na pewno to Pana. Widziałem, jak panu wypadło z dłoni - Frejr nieco naciągnął prawdę, bo nonszalanckie pstryknięcie w kierunku budynku z całą pewnością nie mogło zasłużyć na miano "wypadnięcia". - Mrmmpfraszam - odrzekł mężczyzna, po czym wziął śmieć i odniósł do śmietnika, który wcześniej ominął. Wyglądał na nieco skrępowanego faktem, że ktoś młodszy, dość głośno i wyraźnie śmiał zwrócić mu uwagę. W dodatku, niestety, miał rację. Niestety sytuacje, jak powyższa zdarzają się Frejrowi rzadziej, niż by tego pragnął. Nie to, że pragnie zbierać za innymi śmieci, ale że zwrócenie uwagi nie skończy się wyzwiskami, tylko naprawieniem błędu i zastanowieniem się, że wyrzucenie śmieci do śmietnika wcale nie zarysuje naszego kryształowego wizerunku, a wręcz sprawi, że ktoś potraktuje nas jako dobrze wychowanych ludzi. Swoją drogą, Frejra zawsze zastanawiało, jak to się dzieje, że ludzie potrafią nosić ze sobą półtora kilogramową butelkę napoju, albo nawet kilka, ale kiedy tylko się opróżni, ciężar PETa nagle wzrasta. Rozmowa z Agatą, która okazała się także inteligentna, umilała czas zamarzania w oczekiwaniu na ekscytujący lot, który w rezultacie okazał się równie ekscytujący jak przejście na zielonym świetle na drugi brzeg mało uczęszczanej ulicy. Najbardziej ekscytujący z tego wszystkiego był moment, gdy dwa balony zderzyły się ze sobą w powietrzu, podczas jednej z "przejażdżek", wydając przy tym przerażający brak najmniejszego dźwięku dźwięku i nie powodując zupełnie żadnych skutków. Frejr podejrzewa, że osoby przebywające w koszu nawet tego nie zauważyły. Balon wzniósł się na wysokość trzeciego-czwartego piętra nowego budownictwa. Frejr dość mocno współczuł pani, która obsługiwała balon. Praca beznadziejnie nudna, tylko w górę i w dół. "I tak, k*rwa do za*ebania". Frejr licząc na choćby odrobinę adrenaliny poprosił o jakieś dynamiczniejsze lądowanie, jednak prócz skwitowania uśmiechem, propozycja nie spotkała się z większą aprobatą. Chyba jednak wciąż wyjrzenie przez okno z mieszkania kolegi będzie zajmować pierwsze miejsce w rankingu ekstremalnych przeżyć Frejra.
* http://republika.art.pl/teksty_1991.html#balon ** Tu Frejr chciałby stanowczo podkreślić to słowo, gdyż na oko Agata była rówieśnicą Frejra
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi