< > wszystkie blogi

Żubr w sieci

Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia

404

28 czerwca 2010
Page not found o znakomitym okrytym jednakże złą sławą podtytule 502... bad gateway...
Czas leci nieubłaganie, z roku na rok jesteśmy coraz starsi, głupsi, badź mądrzejsi, otoczenie się zmienia, krajobrazy też migają co rusz jak slajdy w rozregulowanym rzutniku doby PRL-u. Pozostaje tylko taki dysonans, że wszystko można było rozegrać ciut inaczej a cały ten świat padłby zawalił się, dając początek innemu... taki niekompletny Butterfly effect. 

Ja wiem, że to do cna ograny kawałek... ale jakby nie było zawsze pozostaje ten metaliczny posmak. Wszystko w każdym momencie życia kontrolujemy jak najlepiej potrafimy, ogarniamy cały ten chaos wokół wyłapując i zamykając w kufrze te najlepsze momenty... potem, gdy sporo czasu minie zaglądamy, i nie możemy dać wiary własnej głupocie, że daliśmy temu wszystkiemu przeminąć.

Co spowodowało fakt popełnienia tego typu noty? Ano fakt tego, że ostatni weekend przyniósł więcej złego niż dobrego, i zaczęłem doszukiwać się jakiś okruchów pozytywnych w moim starym kufrze... nie no aż taki stary on nie jest :D nie ma złotych okuć, wielkiej jak tyłek J.Lo kłódy, nie jest wykonany z dębowych dech a środka nie wyściela taka czy inna stara zmurszała z lekka materia... taki bardziej retro... ale w środku Panie kopalnia rozmaitości.. kupa radochy czasu przeszłego...

I znalazłem tam:
- zdjęcia z imprez... po części wywołane, po części zmagazynowane na starych okurzonych płytach CEDE, DEFAŁDE, czy tez innych. Ać jak wspomniałem sobie te szkockie suto zakrapiane imprezy, to aż coś serce złapało
- kajdanki... o nich za dużo się rozpisywać nie będę :)
- opaskę ze szpitala... co ważne nie moją, a kumpeli... co od razu przypomniało mi te czasy gdy wyczekiwaliśmy w domu znerwicowani po wypadku busa wiozącego imć Paulę, Anetę i resztę gromady z pracy
- pierwsze próby tworzenia czegos na kształt origami, Masterpiece to to nie było :D
- stare wypociny artystyczne, wszak rysownik ze mnie podupadły badź nie bądź ale artycha
- wiele innych bzdetów z ciekawą historią, każdy to typowe indywiduum tworzący kawałek mojej dotychczasowej czasoprzestrzeni.



Wiele tego tam jest, co rusz wraca sie do tego by wspominać to co poszło juz w cholerę szmat czasu temu, i tak właśnie rodzi się ta chora myśl tych trzepoczących skrzydeł... jakby coś się zmieniło jak bardzo by to zaważyło na dzisiejszym obrazie... jak bardzo przesunięcie koryta miałoby wpływ na ten krajobraz w dniu dzisiejszym.

Że czcze gadanie, ano czcze ale po to stoi jak byk blog by te czcze gadanie przelewać na wirtualny papier. Notka być może nie jest szalenie wysokich lotów, ale musiałem zaznaczyć jej obecność... 

Mimo wszystko z tego miejsca pozdrawiam wszystkich tych, którzy do tej pory mieli ze mną przyjemność czy nieprzyjemnośc dzielić czas, wszystkich z którymi juz dawno rodzielił mnie czas i okoliczności

Tytułem końca to nie jest ni cholery jakas pościelówa czy notka melancholijna :D jeśli na taką wyszła, znaczy, że coś pierdzielnęło w skrypcie

AVE!

www.youtube.com/watch
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Próba pozostawienia czegoś po sobie. Ogólna mieszanina wszystkiego co mnie w danym momencie otacza, interesuje, ciekawi. Wszystko to z czym młode dwudziestoparoletnie żubrzątko może sie spotkać w internecie oraz outernecie :) Blog może się wydać troche absurdalny i niepoukładany, ale właśnie taki jest mój zamiar. Czytajcie i czerpcie przyjemność, nawet tą wątpliwą :)
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu The_Unspeakable
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi