< > wszystkie blogi

Gołębie serce

27 kwietnia 2010
Idę. Lezę, właściwie.
I widzę. Właściwie nagle rzuca mi się w lewe oko.
W rogu, między ścianą a drzwiami od bramy domofonu siedzi gołąb z tym sercem.


Z zamiłowania, ani innych pobudek emocjonalnych nie jestem ornitologiem i na ptactwie się nie znam, ale z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że gołębie to raczej stadne stworzenia. Jedzą razem, śpią na strychach raczej grupowo, latają sobie, kupę robią synchronicznie i tak gruchają. Przynajmniej te, które widziałam.
I taki dysonans poznawczy mnie dosięgnął.
Bo siedzi bidula w tym brudnym rogu i dogorywa. A ja się pytam gdzie są ci koledzy od ziarna, koleżanki od gruchania i oblubienice od spania.

I naprawdę się przestraszyłam. Tylko, że nie wiem czego w tej pierwszej chwili. Bo nie zdążyłam jeszcze uknuć teorii, że świat oszalał, że ginie się w samotności, że no future, że to tak głupio kończyć żywot na wiosnę (tzn pewnie zawsze głupio umierać), gdy wszystko się rodzi do życia i że idzie starość.

Nie wiem czemu nagle miałabym oczekiwać, że ten gołąb się na mnie rzuci albo zacznie wydawać z siebie jakieś przeraźliwe dźwięki, lub nieudolnie będzie próbował odfrunąć, a jest za słaby na jakąkolwiek aktywność fizyczną i to złamie mi serce.Ale właśnie czegoś w tym stylu się bałam. Chyba tylko dlatego, że nie spodziewałam się zobaczyć kogo/czegokolwiek, a już na pewno nie w stanie agonalnym.

Nie jestem jakaś przesadnie skora do wzruszeń, histerii i stanów zaawansowanej depresji okraszonej melancholią.
Ale kurde.
Tak mi się żal tego gołębia zrobiło, że uciekłam.

Jedyne czego mogę chcieć, to żeby kiedyś, ktoś niezobowiązany ze mną, zatrzymał się przy mnie i pomyślał ciepło chociaż przez jakieś 4 minuty. Zupełnie bezinteresownie. Tylko w ten sposób przedłuży się moje życie.


z serii pozdrowień niebanalnych:
Reisego mego brata, bo bez niego moje życie byłoby nudne jak życie bez Reisego. Kolejna moc serdeczności leci do Jokera, bo się pode mnie podszywa i czuję, że mam zaburzenia osobowości. Na dokładkę dorzucę jeszcze sąsiadkę, bo widzi we mnie piękno. A ja jestem próżna, pusta i płytka, zatem szalenie mnie to pieści w ego.

co do pogardy to może wyróżnię tym razem ciuchy stworzone z tkanin, które obchodzą w psią sierść.Cena oliwek w Piotrze i Pawle również poważnie prosi się o nieposzanowanie,o!

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi