< > wszystkie blogi

lata, lateczka!

21 września 2012
Ostatnio nie mogę spać nocami, więc świruję w necie. Jakbym nigdy internetu nie widziała. . .  W każdym razie przypomniało mi się, że kiedyś miałam bloga i teraz po latach, kiedy wszystko już przecież mogło się zmienić, miło się takie notki czyta. Dlatego zapodam sobie może parę kolejnych, żebym miała co robić, jeśli znów przyjdzie mi kiedyś nie spać.



"teraz po latach, kiedy wszystko już przecież mogło się zmienić".Ta.
W moim życiu zawodowym i prywatnym nie zmieniło się zasadniczo nic, ale sporo się zadziało :)
Jednak do zmian, które  zapiszą się na kartach historii świata, należy modernizacja sieci sklepów znajdujących się przy mojej ulicy. Ja już się pogubiłam kto po kim w jakim lokalu jakie sklepy robi. Takie beverly hills nam wyszło, ale chociaż się nie nudzimy. Równie ważnym wydarzeniem, które zadziewa się jak sądzę od dziś, jest remont klatki schodowej. Tzn może raczej malowanie, na remont nie liczę. Póki co, wykwalifikowani ludzie na etacie zaklejaczy folią,  pokryli nam okna na klatce i czuję się jak w jakimś filmie, czy coś.Tak dziko. Modlę się żarliwie do boga od malowania na jasno, żeby miał ten lokal w opiece.

Jeśli o mnie chodzi, to przez ten czas zdążyłam:
-zmienić studia
-wmówić sobie, że kocham język włoski (pierwsza rzecz, która mnie nie nudzi)
-nauczyć się hymnu Włoch
-stracić większość włosów z przyczyny, której nie umiem odkryć
-dojść do wniosku, że jak się kiedyś coś powie i się w to mocno uwierzy, to się to MUSI spełnić
-odstąpić od tego wniosku. Stanowczo.
-dorobić się uczulenia na słońce. OOOOO IRONIO! Tyle jest rzeczy na świecie, co ja bym mogła chętnie być uczulona, bo i tak nie lubię. . .

Poza tym, będę musiała iść na dniach do jakiejś pracy, bo więcej już nie dam rady nabierać ludzi w zusie na to, że jestem niezdolna i trzeba mi płacić. I tak mi się bardzo długo udawało i będę te czasy wspominać ciepło.

Nabyłam paru nowych znajomych, kilku starych gdzieś zniknęło. Nie dorobiłam się jednak ani męża, ani plakatu, ani nawet nowych kurków do baterii przy wannie.Plakatu się boję, bo nie lubię jak się ktoś na mnie gapi. Kurki przy wannie, to nie jest moja dziedzina, liczę że ktoś mnie nimi obdaruje w święta. Z mężem bardziej skomplikowane, bo ja się na żonę nadaję. Nie nadaję się natomiast na dziewczynę, z tego co widzę. Bo żona to żona, kochać nie trzeba. Ale żeby dorobić się statusu żony, trzeba pierw przejść przez fazę bycia dziewczyną. Chłopak mówi, że jak ma dziewczynę to  musi ją kochać, a mnie nie umie, to już musi iść. Ale innej na żonę to sobie nie wyobraża. No już idzie, bo musi.Albo jak jest taki chłopak, co to daje kwiaty. Ale chce tylkoseksu. Widział to kto, żeby  tylkoseks z kwiatami?I żeby do kina, do ludzi. Za rękę i z całowaniem, nawet przy mamie. I po tym tylkoseksie rano śniadania, leżenie do południa. Ale chłopak też mówi, że  wolałby kogoś, kogo pokocha szczerze. Bo przecież nie mnie. I tak siedzimy razem w tej patologii z udanym tylkoseksem, dopóki nie przyjdzie dziewczyna tego chłopaka i pójdą być parą.
Moja ukochana niedoszła teściowa ubolewa nad moim losem, zawsze mówiąc mi że jestem stara i że w życiu się nie hajtnę,patrząc na to jak mi idzie, bo przecież ona w moim wieku już dawno była po ślubie i urodziła syna. Jeszcze mówi mi, że studiuję beznadziejny kierunek i pracy po nim nie będę mieć wcale. Wizja ogólna to ja jako umorusana stara panna gdzieś na dworcu, upośledzona psychicznie po przebytych "związkach", które miały na mnie wpływ destrukcyjny i zdewastowały mnie do cna z chwilą zajęcia przez komornika mojej ostatniej pary gaci. Cała moja nadzieja w tym, że może zdążą mi zbudować odjechaną Łódź Fabryczną żebym mogła dokonać losu godnie żyjąc w biedzie.

Pozdrowienia niebanalne ślę mojej niedoszłej rodzinie, bo gdyby rzeczywiście czekał mnie dworzec, to wiem, że by mnie zabrali do domu.
To skupisko testosteronu na mojej klatce schodowej też całuję gorąco. Pozdrawiam też wszystkich podatników, którzy przez te wszystkie lata robili zrzutę na moją rentę. Nikt mi tylu pięknych  rzeczy nie nakupował co Wy, kochani. Ostatnie szpilki- baaaaja :)

Pogardzić bym chciała obietnicami bez pokrycia. Że mi ktoś ufarbuje odrosty,uszyje sukienkę na studniówkę,że ktoś mi zrobi dziecko, schab po hawajsku i nigdy nie zostawi. Najbardziej jednak gardzę tym, że od tygodnia żyję w nocy a przesypiam dzień. Będę mądrzejsza, w weekend nie pójdę spać wcale, to się jakoś samo naprawi, o!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi