Zabieram sie za ta notatke już którys raz z koleii i nie moge jej skonczyć. Ale jesli to czytasz znaczy ze udalo mi sie sklecić cos co w moim odczuciu można pokazac.
Mialo byc o wigilii ale to historia o której chce zapomniec, mialo byc o Azorku elektryku ale to znowu za dluga historia. Postanowilem wiec ze napisze o "prawdopodobnie kocie". A przynajmniej tak mi sie wydaje...
Jako ze w kazda sobote musi byc zespol pogotowia na terenie co jakis czas (raz w miesiacu) przypada mi pracujaca sobota. W sobote o ile nie ma jakis awarii, reklamacji itp. naglych zajec, robimy prace planowe, a pozniej troche sprzatamy. Ogarniamy posterunek, myjemy podlogi. Robimy porzadki na placu.
Obok posterunku energetycznego jest rozdzielnia Wn/Sn. Nagle slychac z rejonu rozdzielni glosny trzask. Po chwili telefon. Szybko na rozdzielnie zobaczyc co sie stalo, bo wylaczyl jeden transformator. Jedna sekcja rozdzielni bez napiecia.
Biegniemy na rozdzielnie a tam na szynach zbiorczycz trafo po stronie średniego napiecia czeka na nas niespodzianka. Prawdopodobnie kot. Mowie prawdopodobnie, bo zostalo tylko troche futra i sadzy. Przez kolejne 4 godziny czyscilismy szyny tak zeby dalo sie zalaczyc transformator.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą