Dzień 8 - 16.10.2008

16 października 2008

Mówiłem, że wczoraj całe ciało krzyczy? No to się pomyliłem, to dziś wszystko wrzeszczy. Czułem się, jak połamany z rana, nogi, ręce, ramiona, barki, szyja, brzuch, no wszystko! Tylko, że dzięki temu czuję się jakoś lepiej. Wymęczyć się, zamęczyć, do upadłego, codziennie! Nareszcie wieje, nareszcie można się pobawić!!! Przez trzy godziny uczyłem się dziś kontrolować kite, kreślić nim ósemki w powietrzu, a także jeździć na dupie po plaży! Fajne uczucie, uśmiech na twarz sam się pchał! Wymęczyłem się, jestem cały oblepiony w piachu, poobcierany na nogach i rękach, super! Szkoda, że to już ostatni dzień. Trzeba jak najszybciej opracować plan wyjazdu na kolejne wakacje w miejsce, gdzie dają kitesurfing! Tylko jako że zaczynam nową pracę to szybkie wzięcie urlopu może okazać się niemożliwe. To w zasadzie koniec dziennika tego wyjazdu, jutro około południa zbieram się w podróż. Weekend w rodzinnym domu, a w poniedziałek zaczyna się nowa praca i to dopiero będzie szaleństwo. Dziwne to były wakacje. Zwłaszcza początek był ciężki, kiedy przyzwyczajałem się, że jej nie ma obok, że pierwszy raz jadę na wakacje sam. Trzeci dzień był chyba najgorszy, całkowity kryzys. Później jakoś poszło, zwłaszcza kiedy zacząłem się zamęczać, biegać, ćwiczyć, pływać, robić wszystko, byle tylko nie myśleć, a jak myśleć to o tym, że mięśnie napieprzają. Ogólnie można powiedzieć, że było całkiem przyjemnie. Nauczyłem się podstaw kitesurfingu i wiem już, co będę robił w kolejne wakacje. W dodatku znalazłem sposób na bycie samemu. Choć nadal nie potrafię zapomnieć, choć nadal wolałbym, żeby sytuacja wyglądała zdecydowanie inaczej to jednak jakoś udało się zdusić myśli, a odrobina ćwiczeń na pewno się przyda. Na pewno napiszę, jak to się wszystko będzie rozwijać. Odkryłem, że wyrzucanie wszystkiego z siebie właśnie tu, na blogu, zdecydowanie pomaga. Mimo że czasami wydaje mi się, że takie pisanie w eter nie ma najmniejszego sensu, to jednak jest lepiej. Do zobaczenia za niedługo.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi