< > wszystkie blogi

Przepraszamy za usterki

Prosimy nie regulować mózgu - ten świat naprawdę taki jest

Bajka o pszczołach i innych zwierzątkach

13 marca 2008
Art. 182 ustawy Kodeks Cywilny § 1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę. § 2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu nie zajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów. § 3. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Wszystko jasne? W każdym szczególe? A jeżeli podstępny sąsiad zwabił rój mamiąc go mirażami słodkiego życia w jego pasiece? A z drugiej strony, jeżeli właścicielem pasieki jest wielopokoleniowa i wielodzietna w każdym pokoleniu rodzina? Czy ma prawo wtargnąć hurmą, niechby i tylko czterdziestoosobową, wyłączając niedołężnych starców i niemowlęta, na teren pasieki sąsiada? I tak dalej i tak dalej. Ustawodawcy nie ograniczają się tylko do takiej drobnicy jak pszczółki. Większy kaliber reprezentuje art 829 ustawy Kodeks Postępowania Cywilnego Nie podlegają egzekucji: (...) 3) jedna krowa lub dwie kozy albo trzy owce (...) Jednak tu ustawodawca popełnił błąd niedookreślenia jakościowego :> Bo co, jeżeli krowa jest cielna? Czy komornik ma zostawić krowę, a zabrać cielaka, jeszcze nie urodzonego? A jeżeli owieczki - to z wełną czy bez? I dlaczego trzy? Żeby tak ładnie było po kolei? A co z kurami? Ile może komornik kur zostawić, żeby dobrze wyszło - ma liczyć po kursie owcy czy kozy? :> Nie ma letko, panowie prawodawcy - albo nie wdajecie się w duperele albo już do końca za ciosem. Mimo wszystko chyba lepsze byłoby to pierwsze - a ze sraczką legislacyjną czym prędzej się udać do lekarza. Takiego od głowy :> Ponoć w parlamencie austryjackim za Franza Józefa, co go muchi obsrywali, robiono tak - jak se jaśnie państwo posłowie uchwalili co nie bądź, to wołano woźnego i dawano mu to do przeczytania. I jak prosty człek nie zrozumiał od razu, to musieli tak długo poprawiać, aż stało się zrozumiałe. Si non e vero, e bien trovato
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi