Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Mało brakowało, a kody kreskowe byłyby okrągłe!

25 029  
301   36  
„Pik, pik, pik, pik…” – kasjerka ze znudzonym wyrazem twarzy, szybkimi ruchami ręki skanuje zakupy, podczas gdy klient coraz bardziej zapada się w sobie patrząc załzawionymi oczami na wyświetlacz kasy. Wyobrażacie sobie jak wyglądałaby robota pracownic supermarketów, gdyby nie istniały kody kreskowe oraz ich skanery? Prawdopodobnie kasjerka miałaby za sobą biblioteczny regał z wielotomowym zestawieniem wszystkich produktów wraz z ich cenami. Książki te trzeba by co tydzień aktualizować dodając nowe pozycje, zmieniając kwoty i wprowadzając promocje.
Pik! – na szczęście wystarczy nakierować specjalny „pistolecik” na kod kreskowy wydrukowany na każdym opakowaniu dowolnego artykułu lub przesunąć nim po czytniku. Jakże to genialna w swej prostocie oszczędność czasu!

Historia tego wynalazku zaczęła się w 1949 roku, kiedy to Bernard Silver – amerykański licencjat inżynierii elektrycznej z Uniwersytetu Drexela podsłuchał rozmowę prowadzoną przez jednego z dziekanów oraz dyrektora lokalnego supermarketu. Biznesmen usiłował namówić uczonego do stworzenia systemu odczytywania informacji o produktach przy kasie. Dziekan z miejsca odrzucił tę nietypową prośbę, ale Silver był tym tematem na tyle zaintrygowany, że czym prędzej pobiegł do kolegi z uczelni – Normana Josepha Woodlanda, młodego doktoranta i wykładowcę inżynierii mechanicznej, aby podrzucić mu interesujący pomysł na dochodowy biznes.


Woodland, niedługo potem zarobił trochę kasy na giełdzie, rzucił robotę w szkole i przeprowadził się do domu swego dziadka gdzieś w Filadelfii. Bycząc się na plaży, Norman wspominał czasy swego harcerstwa, kiedy to nauczył się kodować informacje za pomocą kropek i kresek. Mężczyzna żłobił na ciepłym piasku znaczki w Alfabecie Morse’a. W jednej chwili Woodland przeciągnął jedną z kresek, a potem drugą i trzecią… Spojrzawszy na swoje dzieło doznał olśnienia – a co gdyby stworzyć system zapisu danych oparty na liniach? Jeszcze w 1949 roku kumple z uniwersytetu zgłosili patent na swój pomysł. Nie był to jednak kod kreskowy, który dzisiaj znamy, a seria koncentrycznych okręgów złożonych z linii o różnej grubości.


I co? I nic. Absolutnie nikt nie był zainteresowany tym wynalazkiem. Główną przeszkodą był tu brak odpowiedniego narzędzia, dzięki któremu można by taki „szyfr” odczytać. Do czasu. W 1960 roku fizyk Theodore H. Maiman skonstruował pierwszy działający laser (tzw. laser rubinowy). Dzięki temu urządzeniu można było bez trudu przeskanować kod i odczytać jego zawartość.

Szybko znaleziono zastosowanie dla pomysłu Woodlanda. Pierwszą jednak branżą, która sięgnęła po wykorzystanie lasera i kodów kreskowych nie był jednak rynek spożywczy, ale… kolejowy! W tamtym okresie koleje borykały się z problemem śledzenia wagonów. W rozległej sieci połączeń i węzłów oraz rosnącej liczbie prywatnych przedsiębiorstw transportowych bez przerwy gubiono elementy taborów – często zdarzało się tak, że dana część składu zamiast dotrzeć do celu, lądowała gdzieś, tysiące kilometrów dalej. Nowo opracowany program komputerowy w połączeniu ze skanerami do śledzenia wagonów kolejowych miały być tu rozwiązaniem – w ten sposób powstał KarTrak, czyli system oparty o etykiety, którymi oznakowano niemalże dwa miliony wagonów w USA.


Niestety rozwiązanie to dalekie było od doskonałości – od samego początku kulała przede wszystkim dokładność odczytu, a z każdym rokiem etykiety ulegały powolnemu niszczeniu. Szybko zaczęto więc wycofywać KarTrak z użytku, skłaniając się bardziej ku systemowi radiowej identyfikacji wagonów.

Pod koniec lat 60. kody kreskowe wkroczyły wreszcie do branży spożywczej. Dość, można by rzec, chaotycznie. Otóż wiele dużych, amerykańskich sieciówek wdrażało różne programy wykorzystujące laserowe skanery etykiet z zaszyfrowanymi danymi. Niektóre sklepy korzystały więc z kodów w kształcie słoneczka, inne stawiały na informacje ukryte w symbolu wentylatora, a tymczasem firma RCA (Radio Corporation of America), nabywszy za 15 tysięcy dolarów patent na projekt Woodlanda i Silvera usiłowała przebić się na tym rynku ze swoimi koncentrycznymi okręgami.

Wkrótce grube ryby przemysłu spożywczego zgodnie doszły do wniosku, że trzeba zatrzymać tę kodową wolnoamerykankę i ujednolicić znakowanie produktów wprowadzając jeden, uniwersalny standard. Dlatego też w 1971 roku powstała specjalna komisja, która miała się tym właśnie zająć. Poproszono różne firmy o zgłoszenie swych projektów do konkursu, a następnie zawężono wybór do siedmiu finalistów.


Wśród nich znalazł się również pierwotny patent młodych uczonych z Uniwersytetu Drexela. Firma RCA, która zainwestowała w rozwój pomysłu Woodlanda i Silvera miała potężną konkurencję w postaci IBM, gdzie nad opracowaniem ich propozycji kodu pracował… Norman Josepha Woodland! Uczony zatrudniony został w IBM jeszcze na początku lat 50. i szybko zakasał rękawy, aby zdeklasować konkurencyjny (ale nadal będący jego dziełem!) projekt. RCA tymczasem postanowiło wprowadzić swój system w fazę praktycznych testów i w 1972 roku produkty ze sklepu Kroger w Cincinnati oznakowane zostały etykietami z okrągłymi symbolami.


„Pik, pik, pik… Oj, nie weszło. Halina, jaki jest kod na Grześki? Ręcznie wklepię…”. Okazało się, że w przypadku okręgów tusz z drukarki atramentowej rozmazywał się w taki sposób, że urządzenia nie radziły sobie z odczytywaniem kodów! Tymczasem propozycja pionowych linii, z którą wyszła firma IBM była znacznie lepsza – w tym przypadku etykietki były odporniejsze na ścieranie.

Mimo że szefostwo RCA wywierało ogromny nacisk na komisję, w 1973 roku ogłoszono zwycięzcę konkursu. Jak można się spodziewać to nowy system kodowania opracowany przez Woodlanda w IBM miał stać się nowym standardem znakowania towarów.
I tak też 26 czerwca 1974 roku w sklepie Marsh’s Troy w stanie Ohio jego kierownik, Clyde Dawson, położył przed kasjerką Shanon paczkę gum do żucia Wrigley's Juicy Fruit. Pik! „69 centów się należy!”. Tak oto oficjalnie zeskanowany został pierwszy w historii kod kreskowy. Dziś, po 50. latach od tego wydarzenia, nadal posługujemy się dokładnie tym samym systemem.


PIK! – taki właśnie dźwięk w tym momencie rozległ się ok. 70 tysięcy razy. Pik, pik, pik… w ciągu jednego dnia to łącznie ponad 6 miliardów piknięć.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
5

Oglądany: 25029x | Komentarzy: 36 | Okejek: 301 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało