Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Szukam prawnika od rozwodów, męczy mnie rola tej złej i inne anonimowe opowieści

109 929  
212   111  
Dziś przeczytacie m.in. szczere wyznanie matki i poznacie koszt najdroższej nocy w życiu, będzie też o księciu z bajki i niewykonalnym zadaniu domowym.

#1.

Poradzi ktoś prawnika od rozwodów?
Właśnie w pokoju obok siedzi kochająca żona. Rozmawia sobie z jakimś kolejnym kolesiem przez internet. Do mnie się nie odzywa. Bo wczoraj nie zrobiłem kolacji.
Wczoraj siedziałem w pracy od 6 do 19. Później pomagałem koledze do 21. No niestety, nie miałem już siły na robienie kolacji.
Żona nie pracuje. Bo nie chce. Nie wymyślili jeszcze dostatecznie dobrej pracy dla niej. Żona nie sprząta też w domu, a gotuje od wielkiego dzwonu. Bo nie ma czasu. Od rana do wieczora jest TV, internet – kupa zajęć, kto by miał czas na jakieś przyziemne rzeczy, takie jak praca czy zajmowanie się domem.
Sam nie wiem, po co ciągle z nią jestem. Chyba jakiś dziwny lęk przed samotnością. Mimo że przynajmniej dwa razy zostałem fizycznie zdradzony. Psychicznie to nawet nie mam pojęcia. Chyba jednak czas z tym skończyć. Coraz częściej myślę o rzuceniu tego wszystkiego. Kredyt na głowie, praca, której nienawidzę. Dołek finansowy taki, że muszę sprzedać co się da. Oczywiście tutaj też jest foch. Bo jak to, sprzedać?
Może jak chociaż zrobię porządek z pasożytem w domu, to jakoś się odbiję. Ale nie wiem, czy sam dam radę. Może jakiś ogarnięty prawnik pomoże...

#2.

Mój 20-letni syn jest niepełnosprawny, ma poważne trudności w uczeniu się, zespół Tourette'a i zahamowania neurologiczne. Łatwo nim manipulować i ma wadę wymowy, która sprawia, że jego niepełnosprawność jest oczywista dla wszystkich. Ze względu na swoją sytuację jest niesamodzielny i będzie wymagał opieki przez całe swoje życie. Wychowywałam go najlepiej jak potrafię i poświęciłam wiele czasu na zapewnienie mu wszelkiej pomocy, robiłam i robię wszystko, by polepszyć jego stan. Z biegiem lat jednak coraz częściej uświadamiam sobie, że co prawda kocham mojego syna, ale to jak opieka nad zombie.
Nie przejdzie mi to przez gardło i nikomu się do tego nie przyznam, ale gdybym mogła cofnąć czas, to nigdy bym go nie urodziła.

#3.

Koszty nocy w najdroższych hotelach w Polsce kształtują się na poziomie powiedzmy 10-20 tys. zł za noc, załóżmy nawet, że będzie to 30 tys. zł. Tej sumy nie przebije jednak koszt mojej jednej nocy wakacyjnej... Niestety nie w żadnym najdroższym hotelu, tylko nocy w domku letniskowym nad jeziorem, z dziewczyną, którą niezbyt lubię, a z którą uprawiałem seks bez zabezpieczenia pod wpływem alkoholu. Dlaczego bez zabezpieczenia? Ja tego w ogóle nie chciałem i nie planowałem, więc oczywiste też, że nie miałem zabezpieczenia, a jako że byłem pod wpływem alkoholu, m.in. za sprawą tej dziewczyny, która hojnie mnie alkoholem częstowała, to nie miałem pełnej kontroli nad tym, co się w danej chwili dzieje. Los za to, że raz w życiu się bardziej upiłem, pokarał mnie alimentami w wysokości 800 zł na moją córkę. Oznacza to, że ta jedna jedyna noc w domku letniskowym kosztowała mnie 800 x 12 x 18 = 172 800 zł...
I to nie licząc podwyżek alimentów i faktu, że mogę alimenty płacić dłużej niż 18 lat.

#4.

Moi przyjaciele traktują mnie jak Boga. Na co dzień jestem dla nich niewidzialny, a gadają ze mną tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują.

#5.

Było to może w 4 klasie szkoły podstawowej.

Zawsze byłam wzorową uczennicą, więc wypełniałam każde polecenie nauczyciela czy po prostu zadania domowe. Jednak pewnego razu nauczycielka powiedziała nam: „Jako zadanie domowe powiedzcie rodzicom, że ich kochacie”.

Zatkało mnie. Był to pierwszy raz, gdy nie potrafiłam wykonać zadania. Te dwa słowa nie umiały mi przejść przez gardło. Nigdy ich nie usłyszałam od nikogo z mojej rodziny, więc było to dla mnie nienaturalne. W moim domu, odkąd pamiętam, nie było czułości ani wsparcia. O emocjach nigdy ze mną nie rozmawiano, a łzy traktowano jako słabość.

Do dziś nie potrafię rozmawiać o swoich emocjach, a jakakolwiek bliskość była dla mnie niekomfortowa przez większość mojego życia.

#6.

Przepadłam w jego głębokich, zielonych oczach, tak jak przepaść mogą tylko bohaterki książek dla nastolatek. Ale to nie książka, a ja nie jestem nastolatką.
Zmarnowałam na tego dupka prawie trzy lata życia! A potem kubeł zimnej wody na głowę, który objawił się w postaci kobiety, z którą mnie zdradzał. Kobiety bardzo, bardzo w ciąży. No i koniec bajki. Ale ja nie z tych księżniczek, co płaczą, ale raczej z tych, które złamane serce leczą okładem z zimnej zemsty. Podpierdzieliłam więc go do Urzędu Skarbowego, bo dowiedziałam się, że robi przekręty.
Teraz książę musi płacić i płacić. Proza życia. Nikt nie wie, że to byłam ja, a jeśli podejrzewają, to i tak nie mają dowodów. Zresztą donos był słuszny.

#7.

Męczy mnie rola tej złej.

Mój mąż to bardzo ciepły, kochany człowiek. To ten typ, który zawsze pomoże, nawet kosztem siebie. Nigdy nie odmówi, nawet jeśli osoba, której wyświadcza uprzejmość, nie docenia jego pomocy. Innymi słowy: daje sobie wchodzić na głowę. Nasze dzieci też sobie z nim robią co chcą, niby go słuchają, ale kiedy są problemy, to ja jestem tym złym policjantem. Dlatego wśród znajomych i rodziny to ja uchodzę za tą złą, bo jako jedyna w naszej rodzinie jestem od stawiania granic. Kiedy mąż komuś pomagał, notorycznie sam zaczynał marudzić, że nie ma czasu już albo ktoś go wykorzystuje – i wtedy na scenę wchodziłam ja, mówiąc grzecznie, że nie mamy czasu, już dość tego itp. Kiedy jeszcze przed ślubem rodzina próbowała jakoś nami rządzić, układać życie, to też ja musiałam zdusić takie pragnienia w zarodku i grzecznie zwracać uwagę, że nie chcemy ani nie potrzebujemy cudzych rad. To dlatego to ja jestem uważana za tę problemową i wredną. Rodzina jest wobec mnie miła, ale wiem, że swoje sobie tam myślą i zapraszają nas wszędzie ze względu na mojego męża. Bo on taki dobry, pomocny, jak ktoś mu w twarz napluje, to pomyśli, że deszcz pada.

Znam swoją rolę w związku i wiem, że muszę taka być, inaczej część osób weszłaby nam na głowę. Zwłaszcza że z mężem dobrze się nam powodzi i wielokrotnie pożyczaliśmy pieniądze rodzinie na wieczne oddanie. I ja mam zasadę, że jak ktoś mnie raz oszukał, nie oddał pieniędzy, to też więcej nie pożyczę. A mąż to by oddał komuś ostatnią złotówkę i jeszcze nie domagałby się zwrotu.

Dzieci też wiedzą, że mąż zrobi dla nich wszystko i zręcznie to wykorzystują. Mąż już się nauczył, że w kwestiach zarządzania mają dzwonić do mnie. Przez to też jestem tym gorszym rodzicem, co psuje zabawę, bo nie pozwolę jechać mojej 16-letniej córce na imprezę 50 km dalej.

Męczy mnie to już, choć nie mogę wyjść ze swojej roli. Czuje się, jakbym była jedyną dorosłą osobą w domu. Nie chcę być wiecznie tą złą. Pocieszam się, że jak dzieci pójdą na studia, moja władza rodzicielska będzie mocno ograniczona i wtedy będę mogła sobie pozwolić na bycie „spoko mamą”. Jednak boję się, że to będzie już za późno i dzieci na zawsze będą miały mój obraz w głowie jako tej, która wiecznie się o coś czepiała, nie pozwalała na coś lub wymagała. I nie zrozumcie mnie źle, nie miałam wobec nich jakichś wygórowanych oczekiwań, ale pomimo tego wielokrotnie musiałam im zabronić czegoś, co bardzo chciały, a było niebezpieczne lub bardzo drogie.

W poprzednim odcinku m.in. dlaczego nie piłam oraz chodzę po śmietnikach

3

Oglądany: 109929x | Komentarzy: 111 | Okejek: 212 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało