Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Historia szewca, który obrabował ratusz i rozśmieszył cesarza Wilhelma

18 182  
174   8  
Kaiser Wilhelm, poznawszy historię kapitana z Köpenick, roześmiał się do łez. Osobiście ułaskawił człowieka, który popełnił najśmieszniejsze przestępstwo i własnoręcznie pozostawił dopisek w dossier oszusta - „genialny człowiek”. Przygody dzielnego hauptmanna odcisnęły poważne piętno na historii Niemiec i europejskiej kultury – na ich podstawie nakręcono kilka filmów i napisano kilka książek.
Wszystko zaczęło się bardzo prozaicznie...

Wilhelm Voigt, którego przeznaczeniem było zostać celebrytą, urodził się w 1849 roku Tylży jako syn zwykłego szewca. Ojciec Williego był naprawdę pracowity, a jego matka była wzorową gospodynią domową i doskonałą matką trójki dzieci. Syn jednak nie odziedziczył ani pracowitości ojca, ani cnót matki.

Wilhelm Voigt

Od najmłodszych lat młody Voigt kręcił się po ulicach i rynkach, nawiązując wątpliwe znajomości i kradnąc wszystko, co nie było dostatecznie strzeżone. W wieku 14 lat Wilhelm otrzymał pierwszy wyrok skazujący za kradzież i odsiedział 14 dni w miejskim więzieniu. Nie było to dla niego żadną nauczką - od 1864 do 1890 roku Voigt trafiał za kratki jeszcze cztery razy pod zarzutem kradzieży, oszustwa i fałszowania dokumentów.

Między odsiadkami młody Voigt przyuczał się do zawodu szewca pod okiem ojca, jednak ta praca kompletnie go nie interesowała. W 1891 roku pechowy syn szewca zdecydował się na większy skok - postanowił obrabować kasę sądową miasta Wągrowca. Włamywacz został złapany w nocy w sądzie, gdy próbował otworzyć sejf za pomocą łomu. Tym razem nie patyczkowano się z recydywistą Voigtem i „wsadzono” go do więzienia na 15 lat.

Voigt został zwolniony z więzienia dopiero w 1906 roku, w wieku 57 lat, po odbyciu w całości wyroku. Oszust nie miał szczególnej chęci do rozpoczęcia nowego życia, za to w jego głowie tkwił plan niezwykłego i bardzo śmiałego przestępstwa. Sprawa ta jednak wymagała przygotowania, zatem Wilhelm tymczasowo zatrudnił się u szewca w mieście Wismar.

Kapitan z Köpenick

Bardzo szybko pracodawca dowiedział się, że jego nowy pracownik jest doświadczonym złodziejem i wyrzucił go za drzwi. Kłopoty chodzą parami – zaraz potem policja odebrała mu paszport, a w zamian wydano zaświadczenie i nakaz opuszczenia Księstwa Meklemburgii-Schwerinu w ciągu 24 godzin.

Voigt zdał sobie sprawę, że plan wymagał jak najszybszego wcielenia w życie, inaczej znowu będzie musiał kraść jedzenie i portfele na ulicach, jak w młodości. Wilhelm udał się do Berlina, gdzie zamieszkał ze swoją siostrą Berthą. Całymi dniami chodził po sklepach ze starociami i szukał detali mundurów i ekwipunku wojskowego. Do realizacji swojego planu Voigt potrzebował munduru hauptmanna (kapitana) w dobrym stanie.

Wkrótce wszystko było gotowe i na ulice Berlina wyszedł dostojny kapitan piechoty z szablą, pasem i kaburą u boku. W kieszeni oficera znajdowało się rozkaz Ministerstwa Obrony z pieczęcią, który nakazywał całemu personelowi wojskowemu i cywilnemu zapewnienie okazicielowi dokumentu maksymalnej pomocy we wszystkich sprawach. Voigt sporządził ten dokument w kuchni swojej siostry, używając zaimprowizowanych środków i swych niezwykłych talentów kryminalnych.

Ratusz w Köpenick

Niedaleko od centrum miasta Voigt spotkał dwa oddziały grenadierów z karabinami, którzy właśnie dokonali zmiany warty i zmierzali do swoich koszar. Tonem nie znoszącym sprzeciwu hauptmann nakazał żołnierzom iść za nim i aby rozwiać ich wątpliwości, machnął fałszywym rozkazem z pieczęcią przed ich nosami.
Kompania udała się na stację, gdzie oficer kupił każdemu z nowych podwładnych po kuflu piwa. Po wypiciu spienionego napoju i nostalgicznej pogawędce o rozłące z rodzinnymi domami oddział wsiadł do pociągu podmiejskiego jadącego do Köpenick, małego miasteczka, które wówczas nie było jeszcze częścią Berlina.

Na stacji Köpenick kapitan nakazał zamocowanie bagnetów na broń i zaciśnięcie pasów, po czym oddział ruszył w stronę budynku miejscowej żandarmerii. W placówce Voigt przebywał nie dłużej niż kwadrans, a następnie w towarzystwie żandarma w cywilu wyszedł na ulicę i procesja ruszyła w kierunku ratusza.


W ratuszu miejskim Wilhelm Voigt nakazał żołnierzom zablokowanie wejść i wyjść z budynku, a sam wszedł do środka z urzędnikiem żandarmerii. Oszust nie miał czasu, więc działał szybko i cynicznie. Wchodząc do pokoju przyjęć burmistrza Georga Langerhansa, podniesionym głosem zażądał spotkania z nim i kasjerem ratusza, Augustem von Wiltbergiem.
Gdy Voigt usiadł naprzeciwko dwóch niczego nie rozumiejących urzędników, wyjął z kieszeni kilka dokumentów z pieczęciami i z krzykiem zażądał wyjaśnień w sprawie sprzeniewierzenia pieniędzy, przyznanych przez państwo, na jakieś „podziemne prace”.

Nie przyjęto zapewnień burmistrza i kasjera, że nie wykonywano żadnych prac i nikt nie widział pieniędzy, a Voigt, wzywając na świadka urzędnika żandarmerii, zażądał otwarcia sejfu w ratuszu. W pomieszczeniu przystosowanym do przechowywania pieniędzy było dużo rachunków, akcji, dokumentów urzędowych, kurzu, mysich odchodów i tylko 3 lub 4 tys. marek.

Kapitan, nie ukrywając rozczarowania, zażądał włożenia pieniędzy do worka, wypisał pokwitowanie w imieniu niejakiego kapitana von Maltzana i skierował się do wyjścia. Polecił burmistrzowi i kasjerowi przygotować kilka zmian bielizny, mydło i kubek, i poczekać na aresztowanie.

Mundur hauptmanna i sejf ratuszowy

Voigt nakazał żołnierzom otaczającym ratusz jeszcze przez godzinę nikogo nie wpuszczać i nie wypuszczać z budynku. Przeciskając się przez tłum gapiów, którzy zebrali się na placu, oszust wsiadł do dorożki i pojechał na dworzec. Wrócił do Berlina, jak gdyby nic się nie stało, wypił szklankę piwa w bufecie i poszedł do domu.

Wilhelm Voigt został aresztowany dokładnie dziesięć dni po wizycie w ratuszu Köpenick, kiedy właśnie czytał podczas śniadania artykuł o śledztwie w sprawie bezczelnej kradzieży. Sprawcę wydał jego dawny współwięzień, z którym kilka lat temu podzielił się swoimi planami na przyszłość.

Podczas pierwszych przesłuchań Voigt zaprzeczył finansowym motywom swojego czynu i upierał się, że chciał tylko odebrać paszport. Na pytanie, co jego dokument miał robić w sejfie burmistrza Köpenick, Wilhelm nie potrafił odpowiedzieć w sposób zrozumiały. W rezultacie przyznał, że jeszcze w czasie swojej odsiadki słyszał, jak miasto Köpenick otrzymało z budżetu milion na naprawę podziemnej komunikacji. Jego maskarada miała na celu właśnie zdobycie tej kwoty.

Śledztwu w „sprawie kapitana z Köpenick”, a następnie procesowi, towarzyszył homerycki śmiech. Pod budynkiem ziemskiego sądu, gdzie toczył się proces, zebrał się ogromny tłum berlińczyków, którzy chcieli choć przez chwilę spojrzeć na człowieka, który oszukał żołnierzy, żandarmów i burmistrza.


Sam proces trwał zaledwie 15 minut, a Wilhelm Voigt został skazany na 4 lata więzienia za nielegalne noszenie munduru, fałszowanie dokumentów, pozbawienie ludzi wolności i oszustwo. Jednak oszust odsiedział tylko dwa lata. Gdy cesarz Wilhelm dowiedział się o tej historii, Voigt został natychmiast zwolniony. Cesarz był niesamowicie rozbawiony incydentem, który tak prosto i dobitnie (i ku jego uciesze) pokazał szacunek dla munduru w społeczeństwie niemieckim.

Voigt został zwolniony, a nawet zwrócono mu paszport. Stając się celebrytą, Wilhelm nie mógł już angażować się w swoją przestępczą działalność. Nie było takiej potrzeby – słynnego „kapitana z Köpenick” chciano zobaczyć nie tylko w Niemczech, ale także w Austrii, Francji, a nawet w USA.

Biorąc, w charakterze asystentów, kilku żołnierzy z tego samego oddziału, Voigt z powodzeniem objechał świat ze swoją historią, a nawet napisał o sobie książkę. W późniejszych latach wzbogacił się, otrzymał obywatelstwo Luksemburga i kupił dom w księstwie.
W 1921 stracił wszystkie oszczędności na skutek hiperinflacji, która ogarnęła Niemcy po I wojnie światowej. Kapitan z Köpenick zmarł w 1922 roku w wieku 72 lat na zapalenie płuc jako nędzarz. Jego pogrzeb został opłacony ze specjalnego funduszu pomocy ubogim.


Dziś w ratuszu w Köpenick przechowywany jest mundur hauptmanna, w którym Voigt udał się do ratusza, a pomnik oszustowi postawiono przy wejściu do budynku w 1996 roku. Historia zaradnego "kapitana" została zekranizowana trzykrotnie.
4

Oglądany: 18182x | Komentarzy: 8 | Okejek: 174 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało