Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Pięciu mistrzów, którzy wynieśli hejt na wyższy poziom

56 438  
214   25  
Hejt, czyli w naszej mowie stara, dobra nienawiść. To uczucie wykręca ci bebechy, zaciska pięści i zmusza do zrobienia komuś krzywdy lub innej, niekoniecznie fizycznej, przykrości. Ten rodzaj wstrętu i potrzeby ekspresji swej wewnętrznej odrazy objawić się może nawet w najbardziej wyrafinowany sposób, byleby ten tylko z iście snajperską precyzją uderzył tam, gdzie boli najbardziej.

Obyś się zarzygał!

Dwie wielkie gwiazdy swojej epoki, Marlon Brando i Frank Sinatra, to też dwa trudne charaktery ekscentrycznych geniuszy w pełni świadomych swego talentu i artystycznych możliwości. Kiedy więc obaj panowie pewnego dnia spotkali się na planie filmu „Guys and Dolls”, szybko okazało się, że ta współpraca nie będzie należała do najłatwiejszych. Gwiazdorzy, delikatnie mówiąc, nie przypadli sobie do gustu. Sinatra nie mógł znieść tego, że Brando nie będąc piosenkarzem, dostał większą rolę w tym musicalu niż on – artysta światowej sławy, który zjadł zęby na scenie, gdzie występował wśród największych gwiazd muzyki. Frank często więc okazywał swoje niezadowolenie, co musiało sprawić, że podatny na konflikty Marlon szybko przestał lubić swojego kolegę z planu.


Brando wiedział, jak dogryźć Sinatrze, musiał tylko poczekać na odpowiedni moment. A ten nadarzył się w dniu, kiedy kręcona była scena pierwszego spotkania obu ekranowych bohaterów. We wspomnianym fragmencie panowie mieli się zajadać sernikiem. Tak się akurat złożyło, że Frank znany był z dwóch rzeczy – szczerej nienawiści do kręcenia dubli oraz do… jedzenia serników. Po prostu ich nie znosił. Pech sprawił, że o tym fakcie dowiedział się Brando. Celowo więc mylił się lub zapominał tekstu, aby ujęcie powtarzać, zmuszając tym samym umęczonego Sinatrę do pałaszowania kolejnych kawałków sernika.



Po którymś dublu z kolei sławny piosenkarz poczuł się bardzo źle i musiał wrócić do hotelu. Na plan już nie wrócił. Następnego dnia Marlon, uznając, że Frank dostał już to, na co zasłużył, spisał się na medal i scenę nakręcono za pierwszym podejściem.



Jak ja cię nienawidzę, ty czerwona gnido!

Nie do końca wiadomo jaki problem miał J. Edgar Hoover – legendarny dyrektor FBI – z Johnem Steinbeckiem, genialnym pisarzem i laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Niezależnie od tego, co było powodem waśni między oboma panami, ten pierwszy miał znacznie większe możliwości, aby swoją niechęć do oponenta dosadnie wyrazić. Hoover ubzdurał więc sobie, że Steinbeck jest zatwardziałym komunistą, a być może i szpiegiem działającym na zlecenie radzieckiego wywiadu.


Jako że takie oskarżenie, bez odpowiednich dowodów, nie wystarczało, aby kogoś pognębić, Hoover, który już wcześniej znalazł sposoby na skuteczne zatruwanie życia wielu nielubianym przez siebie aktywistom i działaczom politycznym, wykorzystał swe znajomości w Urzędzie Skarbowym i „załatwił” pisarzowi coroczne wizyty smutnych urzędasów i żmudne procedury wewnętrznej weryfikacji zgodności z prawem prowadzenia przez Steinbecka ewidencji podatkowej. Kto miał wątpliwą przyjemność uczestniczenia w takim audycie, ten wie, jak bardzo upierdliwa i stresująca jest ta procedura.

Zadyma w imię lojalnej przyjaźni

Lorne Michaels to amerykański scenarzysta odpowiedzialny za powołanie do życia „Saturday Night Live” w połowie lat 70. Dzięki jego pomysłom i gwiazdorskiej obsadzie wybitnych komików udało się stworzyć jedyny w swoim rodzaju program, który przyciągał miliony widzów przed ekrany telewizorów.


Na początku kolejnej dekady Lorne podjął decyzję o długim urlopie od pracy w telewizji. Na swoje miejsce wyznaczył jednak godnego następcę, Ala Frankena, uznając, że tylko on może pchnąć SNL w odpowiednim kierunku. Niestety, ówczesny prezydent NBC, słynący z dość totalitarnych zapędów Fred Silverman postanowił, że pozycję Michaelsa zajmie Jean Doumanian. Po usłyszeniu tej decyzji reszta ekipy programu, na znak lojalności z Lornem, zwolniła się, zmuszając tym samym włodarzy stacji telewizyjnej do skompletowania całej drużyny od nowa. Można powiedzieć, że wszystko się posypało, bo nikt nie miał kontroli nad artystami i całym procesem twórczym podczas nagrywania kolejnych odcinków SNL. Na domiar złego swoje zdanie na temat decyzji Silvermana postanowił zamanifestować John Belsushi.


Belushi był znakomitym komikiem o dość niepokornym charakterze i całym mnóstwie szkodliwych nałogów. To on z Danem Aykroydem stworzył duet Blues Brothers, który to swój premierowy występ zaliczył na łamach SNL właśnie, gdzie obaj aktorzy zaczynali swe kariery.
Kiedy w 1981 roku nowe kierownictwo „Saturday Night Live” zaproponowało Belushiemu gościnną współpracę, ten zgodził się. W tym czasie aktor był wielkim miłośnikiem punkowej kapeli Fear. I to właśnie tę grupę, wraz z jej fanami, ściągnął do studia NBC. Zespół miał wystąpić w halloweenowym segmencie SNL. I tak też się stało.


Już chwilę po rozbrzmieniu pierwszych taktów muzyki zarówno fani Fear, jak i sami muzycy wywołali prawdziwą pogo-rozróbę. Wokalista, na żywo, wywrzaskiwał paskudne obsceniczności do mikrofonu, ktoś roztrzaskał dynię na jednym z producentów, w ruch też poszedł stary, rockowy zwyczaj rozp#rdalania wszystkiego, co wpadło w ręce. Wrzeszcząca ekipa nic już wskórać tu nie mogła. Zadyma z gracją diabła tasmańskiego przetoczyła się przez plan, niszcząc sprzęt wart ponad 200 tysięcy dolarów.

Nienawidzę cię, wieżo!

Paryżem zachwycał się już niejeden artysta. Od Charlesa Dickensa, przez Oscara Wilde’a aż po Woody’ego Allena. Od ponad 130 lat jednym z najważniejszych symbolów stolicy Francji jest wieża, której konstruktor Gustave Eiffel powiedział kiedyś: „Powinienem jej zazdrościć. Jest bardziej sławna niż ja sam!”.


W pobliżu tej przysadzistej konstrukcji spotkać było można wielu sławnych paryżan. Jednym z nich był pisarz Guy de Maupassant, który każdego dnia miał w zwyczaju posilać się w restauracji znajdującej się u samego podnóża wieży. Okazuje się, że ten autor wielu poczytnych dzieł literackich należał do grupy Francuzów, którzy – delikatnie mówiąc – z największą pogardą traktowali dzieło Eiffela, uważając je za rzecz wybitnie wręcz szpetną, przereklamowaną i niewartą wydanej na nią fortuny.


Czemu zatem więc ów pisarz z takim ukontentowaniem zajadał się posiłkami w knajpie znajdującej się w takiej bliskości znienawidzonego przez siebie obiektu? Oddajmy głos samemu zainteresowanemu: „Wnętrze tej restauracji to jedno z niewielu miejsc, w którym mogę w spokoju usiąść i nie widzieć tej pieprzonej wieży!”.


Bill „Cmoknij mnie w dupę” Murray

„Dzień świstaka” to jedna z najlepszych komedii, jakie powstały w latach 90. I chociaż seans tego filmu zawsze przywołuje miłe uczucia, to już atmosfera na planie tej produkcji była taka sobie. Główna gwiazda Bill Murray wydawał się zmęczony swoją rolą, a do tego nastrój notorycznie psuł mu reżyser Haold Ramis, który chciał, aby „Dzień świstaka” był prostą, romantyczną komedią, podczas gdy aktorowi zależało na stworzeniu głębszego, bardziej poważnego filmu.


Napięcia między artystami nie łagodził też fakt, że Murray właśnie był w trakcie rozwodu z matką dwójki swoich dzieci. I tak też Bill w tamtym czasie zachowywał się dość grubiańsko, bez przerwy kłócił się Ramisem i regularnie spóźniał się na zdjęcia. Gorycz panująca pomiędzy dawnymi przyjaciółmi w pewnym momencie była już tak duża, że producenci zaproponowali, aby Murray zatrudnił osobistego asystenta odpowiedzialnego za odbieranie telefonów i utrzymywanie kontaktu pomiędzy artystą a resztą ekipy.
Aktor zgodził się na ten pomysł i rzeczywiście znalazł idealnego kandydata na to stanowisko. Była to głuchoniema osoba posługująca się jedynie językiem migowym. Na zdziwienie producentów Bill zareagował spokojnym tłumaczeniem, aby ci nie obawiali się problemów w komunikacji, bo on sam miał zamiar wspomnianego języka też się nauczyć, dzięki czemu swobodnie mógłby rozmawiać ze swoim asystentem… i w zasadzie tylko z nim.


4

Oglądany: 56438x | Komentarzy: 25 | Okejek: 214 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało