Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Himalajskie jezioro Roopkund – cmentarzysko 500 osób, które chroni swoją tajemnicę

31 666  
291   17  
O istnieniu tajemniczego Jeziora Szkieletów w Himalajach ludzie mówili od setek lat. Brzegi tego położonego wysoko w górach akwenu usiane są szczątkami nieznanych osób, które zostały zabite przez rozgniewane bóstwo. Ale ponieważ nikt nie widział tego strasznego miejsca na własne oczy, opowieści o nim były postrzegane jako część lokalnego folkloru. Tak było do 1942 roku, kiedy na wysokości ponad 5 tysięcy metrów odkryto jezioro zwane Roopkund.

Na skalistych brzegach i na dnie stosunkowo niewielkiego zbiornika ekspedycja znalazła szczątki 500 osób. Wstępne badanie kości wykazało, że wszyscy ci ludzie zmarli w tym samym czasie, w wyniku jednego zdarzenia i bardzo dawno temu. Jak trafił na wysokość 5 tysięcy metrów, gdzie niełatwo jest dotrzeć nawet współczesnym wspinaczom, tłum nieznanych ludzi? Co ich zabiło?


Ta tajemnica, ze względu na swój wiek, jest bardziej skomplikowana niż historia śmierci grupy turystycznej Diatłowa na północnym Uralu. Niemniej jednak ustalono okoliczności tego katastrofalnego wydarzenia, a także przyczynę śmierci ludzi. Ale wielu rzeczy naukowcy wciąż nie potrafią wyjaśnić. Zacznijmy jednak od początku.

Park Narodowy Nanda Devi to piękne miejsce na północy Indii, należące do zachodniej części Himalajów. Są tu gęste lasy, alpejskie łąki i majestatyczne lodowce, które zachowały się nienaruszone i wyglądają jak tysiące lat temu. Tutaj można spotkać czarnego niedźwiedzia i panterę śnieżną, ale człowiek to rzadkość.


Przedgórze szczytu Nanda Devi (7817 m n.p.m.) swój pierwotny wygląd zawdzięcza temu, że obszar ten nie ma stałej populacji mieszkańców i jest bardzo trudno dostępny. Można tu spotkać tylko strażników parku, którzy pilnują porządku i prowadzą obserwacje naukowe. Jeden z tych pracowników, Hari Kishan Madhwal, odkrył Jezioro Szkieletów, realizując objazd do odległych miejsc rezerwatu w 1942 roku.

Jezioro znajdowało się w zagłębieniu na zboczu siedmiotysięcznika Trisul, góry położonej obok Nanda Devi. Zbiornik był bardzo mały, a jego głębokość nie przekraczała 2 metrów. Jak to się stało, że strażnik, który powinien znać powierzone mu terytorium jak własną kieszeń, nigdy wcześniej nie był nad jeziorem?


Faktem jest, że ze względu na swoje wysokie położenie jezioro Roopkund jest dostępne do zwiedzania tylko przez jeden miesiąc w roku, kiedy przełęcze są wolne od śniegu, a woda od lodu. Bez wyznaczenia sobie tutaj celu wizyty, można dostać się nad jezioro tylko przez przypadek.

Madhwal nie był zachwycony znaleziskiem, gdyż znał lokalną legendę o zaśmieconym kośćmi jeziorze. Jest prawdopodobne, że nieliczni mieszkańcy doliny poniżej rezerwatu przywędrowali kiedyś na wysokość 5020 metrów w jakimś celu i zobaczyli jezioro i ludzkie kości.


Mieszkańców Himalajów specjalnie nie szokują ludzkie szczątki, ale ich nagromadzenie w jednym miejscu spowodowało powstanie mitów i legend. Najczęściej mieszkańcy wioski mówili o bogini o imieniu Nanda-Devi, od której imienia nazwano górę i park narodowy. Mówiono, że zabijała ludzi, ponieważ najechali jej włości bez pytania o pozwolenie lub okazania należytego szacunku.

Na zboczach Nanda Devi znajduje się świątynia bogini, przy której co 12 lat organizowany jest festiwal. Ważną częścią święta jest pielgrzymka – masowa procesja po zboczach góry. Trasa spaceru przebiega niedaleko jeziora Roopkund, choć nie dociera do niego.


Jedną z legend festiwalu jest historia króla Jasdavala, który odbył rytualną podróż po zboczach góry wraz z dużym orszakiem. Za monarchą podążali wojownicy, muzycy, aktorzy, tancerze, a nawet ciężarna żona. Z powodu nagłego porodu królowej grupa musiała spędzić noc w pobliżu jeziora.

Nanda Devi potraktowała pojawienie się hałaśliwego tłumu i narodziny dziecka jako zniewagę i zesłała na podróżnych burzę śnieżną i mróz, z powodu których wszyscy zginęli.


W momencie odkrycia jeziora i szkieletów przez strażnika był rok 1942 i trwała II wojna światowa.
Pierwsza wersja na temat pojawienia się szkieletów nad jeziorem była wersją szpiegowską. Wielu wierzyło, że grupa japońskich dywersantów wylądowała przy Roopkund i zginęli oni przypadkowo zaraz po wylądowaniu z powodu złej pogody. Teoria ta została obalona dopiero kilkadziesiąt lat później, kiedy udało się ustalić, że kości miały ponad sto lat.

Ale dokładny wiek znalezisk można było określić dopiero na początku XXI wieku, kiedy pojawiły się odpowiednie technologie. W 2004 roku nad jezioro wyruszyła wspólna wyprawa naukowców z Europy i Indii, sponsorowana przez kanał telewizji National Geographic. Naukowcy znaleźli w pobliżu jeziora szczątki około 500 osób, ale dodatkowo odkryto wiele artefaktów, które ujawniły pewne szczegóły dawnej tragedii.


Ze względu na specyficzny mikroklimat wysokogórski na niektórych fragmentach ciał zachowało się mięso, a przy szczątkach znaleziono elementy odzieży skórzanej oraz broni drewnianej i żelaznej. Trzydzieści najlepiej zachowanych zwłok zostało opisanych przez naukowców, zapakowanych i zabranych do laboratorium do badań.

W Centrum Biologii Komórkowej i Molekularnej w Hajdarabadzie przeanalizowano znaleziska, wykazując, że ludzie, którzy zginęli w Szkieletowym Jeziorze, przybyli tam około 850 r. Ustalono, że grupa obejmowała osoby z dwóch regionów planety. 30% zmarłych stanowili lokalni mieszkańcy, a reszta pochodziła z terytoriów należących obecnie do Iranu.


Do 2015 roku zbadano 82 szkielety, co w pełni potwierdziło środkowoazjatyckie pochodzenie większości zmarłych. Ostatecznie ustalono przyczynę śmierci nieszczęśników – wszystkie osoby znalezione nad jeziorem miały urazy czaszki. Wielu było przekonanych, że podróżnicy zostali zabici przez lawinę lub skałę, ale Subhasha Walimbe, kierownik wydziału antropologii na uniwersytecie w Pune, wykluczył tę wersję.

Wszystkie obrażenia na czaszkach, obojczykach i żebrach zmarłych zostały zadane przez kuliste przedmioty o średnicy 8-9 cm. 500 wędrowców w pobliżu wysokogórskiego jeziora zginęło od gradu. Oczywiście nie był to zwykły grad, ale anomalny nawet dla tego obszaru, słynącego ze złej pogody.


Takie śmiercionośne opady rzadko, ale się zdarzają, a dzieje się tak nie tylko w surowych rejonach wysokogórskich, ale także w regionach o łagodniejszym klimacie. Z ostatnich przypadków można wspomnieć choćby grad, który spadł w 1986 roku w Bangladeszu. Wtedy grad wielkości grejpfruta zabił 92 osoby. Za najstraszniejszy przykład takiej klęski żywiołowej uważa się kawałki lodu, które spadły z nieba w indyjskim stanie Uttar Pradesh w 1888 roku, zabierając życie 230 osobom.

Jeśli wszystko było jasne z pochodzeniem etnicznym i przyczyną śmierci, to cel wizyty znacznej grupy ludzi w odległym górzystym regionie, jak poprzednio, pozostawał tajemnicą. Większość członków ekspedycji była skłonna wierzyć, że ci ludzie odbyli pielgrzymkę do sanktuarium bogini Nanda-Devi.


Jednak kontynuowane w 2017 roku badania, do których dołączyli specjaliści z Harvardu i Instytutu Maxa Plancka, przekreśliły wyniki pierwszych badań. Po przeprowadzeniu szczegółowej analizy DNA 17 zestawów szczątków naukowcy podzielili je na trzy grupy, które roboczo nazwali Roopkund_A, Roopkund_B i Roopkund_C.

Grupa A to ci, którzy zginęli między VII a IX wiekiem i niekoniecznie w tym samym czasie. Byli to ludzie z regionu Azji Południowej. Grupa B – ludzie, którzy byli jej częścią, zginęli na początku XIX wieku, czyli tysiąc lat po grupie A. Skład etniczny tej grupy jeszcze bardziej zdziwił naukowców – poza jedną osobą, która została przydzielona do grupy C, wszyscy pochodzili ze wschodniej części Morza Śródziemnego.


Podróżni z Grecji czy Bliskiego Wschodu najprawdopodobniej udali się w nieznany teren górski z przewodnikiem C, który według wyników badań był, jeśli nie miejscowym, to przynajmniej urodził się nie tak daleko od tych stron.

Okazuje się, że w średniowieczu grupa okolicznych mieszkańców zginęła na skutek rzadko występującego dużego gradu w pobliżu jeziora Roopkund, a tysiąc lat później z tego samego powodu zginęli tu Grecy, Arabowie czy Persowie podróżujący z przewodnikiem. Jeśli pierwsza grupa była pielgrzymami, to najprawdopodobniej druga grupa to kupcy z Imperium Osmańskiego, którzy z jakiegoś powodu wspięli się na wysokość 5 kilometrów.


Najbardziej zastanawiająca jest przyczyna ich śmierci. Trudno uwierzyć w zbieg okoliczności z katastrofalnym śmiertelnym gradem, który zabija podróżnych w odstępach tysiąclecia. Podsumowując tę historię, można stwierdzić, że im doskonalsze stają się metody badania szczątków z Jeziora Szkieletowego, tym bardziej niezrozumiała staje się opowieść o masowej śmierci ludzi. Prace ze szczątkami kości trwają i być może wkrótce poznamy kilka dziwniejszych faktów związanych z jeziorem Roopkund.

Pomimo złej reputacji wśród miejscowych i ostrzeżeń z Parku Narodowego Nanda Devi, jezioro Roopkund stało się popularnym celem letnich trekkingów. Z najbliższego obozu turystycznego można do niego dotrzeć w ciągu 3-4 dni, przy sprzyjającej pogodzie.


Jest wielu, którzy pragną podziwiać niesamowite piękno himalajskich krajobrazów, a jeszcze więcej turystów chciałoby ujrzeć Jezioro Szkieletowe i na własną rękę rozwikłać jego tajemnice.

3

Oglądany: 31666x | Komentarzy: 17 | Okejek: 291 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało