List od producenta długopisów

Nie tak dawno pokazywaliśmy Wam jaką odpowiedź wysłało NASA do pewnego Amerykanina. Okazuje się, że równie ciekawie może się prezentować korespondencja prowadzona przez producenta zwykłych długopisów - BiC. Mamy tu kolejny dowód na to, że jedną z ważniejszych cech PRowca powinno być poczucie humoru.

Drogi panie Harrison,

Dziękuję bardzo za przysłanie nam listu, w którym zwrócił pan naszą uwagę na wadliwe długopisy BiC. Rocznie produkujemy 1,7 miliarda długopisów BiC w wielu różnych wariantach i nie jesteśmy w stanie przetestować każdego z nich.

Po konsultacji z zespołem inżynierów nie udało nam się ustalić dlaczego jeden z naszych produktów, które pan zakupił "rysował tylko wielkie penisy". Nigdy dotychczas nie spotkaliśmy się z takim przypadkiem i nie udało nam się odtworzyć takiego zachowania, więc jedynie możemy założyć, że ten długopis został tymczasowo opętany, dlatego też odstawimy go do najbliższego kościoła, gdzie zostaną odprawione egzorcyzmy.

Miejmy nadzieję, że przypadkiem nie znajdzie się w pobliżu księgi małżeństw.

Przykro nam słyszeć, że ten długopis zniszczył kartę urodzinową pana babci i, że zakupy poczynione kartą kredytową musi pan podpisywać przy pomocy "wielkiego fallusa". Na szczęście karty z chipami i kodami pin są coraz popularniejsze w UK.

W ramach przeprosin załączam 5 pomarańczowych długopisów BiC. Osobiście je przetestowałem pod kątem pojawiania się wielkich genitaliów i wygląda na to, że ten problem tu nie występuje.

Tak, zatyczki są świetne do drapania się w uchu, a dmuchanie przez nie jest dobrym sposobem na wkurzanie ludzi w swoim otoczeniu. Nie, nie otrzymaliśmy jeszcze żadnych zgłoszeń, jakoby nasze jednorazowe żyletki BIC wydrapywały penisy w przedmiotach.