Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się przepłynąć ponad kilometr na basenie. Wiem, że dla stachanowców to zapewne ledwo połowa rozgrzewki, ale dla zasiedziałęgo mnie to było coś. Tchu nie miałem już po 4 basenach, a dociągnąłem do 22. Na ostatnich sześciu ręce nie bardzo chciały z wody już wcyhodzić prze kraulu, a wszystko tak napierdziela, że boję się jutrzejszego poranka.
Ale było fajnie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą