< > wszystkie blogi

Łasucha Fasolkożercy tajny blog

czyli PurkusiaKuchatka małe co nieco

Wybory srybory. Oto Purkusiowa zagadka:

8 października 2011
"Jestem głodny. Ja chce losołek z makalonikiem" No przecież nie odmówię dziecku. Jeszcze choremu. Wiadomo - chory w domu, rosół musi być - oczywista oczywistość.
No to lu, jedziemy z tym rosołem. Co potrzeba? Mięso, warzywa, wiadomo. Po warzywa wybrałem się na Burek, po mięcho do "mojego" sklepu. A że w sklepie akurat była promocyjna cena na sprajta, więc tak jakoś doszedł jeszcze nadplanowy biały wermut. No i w sumie dobrze. No to do dzieła! Do wysokiej szklanki nalałem do połowy wysokości wermutu, dodałem kostkę lodu i uzupełniłem sprajtem. Łyk testowy, z przytrzymaniem chwilkę płynu w ustach... obleci. Z mięsa usunąłem skórę, te jakieś takie błony i inne farfocle. Blech. Opłukałem pod zimną wodą i wsadziłem do miski żeby się pomoczyło chwilę. Tak z 15 - 20 minut. Zdjąłem Leona z blatu na podłogę i przykryłem zawartość pokrywką Później przełożyłem mięcho do gara i zalałem zimną wodą. Tak prawie do czterech litrów łącznie. Zapaliłem palnik i ustawiłem na spory ogień, a na małym palniku wylądowały połówki białej cebuli. Przegoniłem Leona z kuchenki. Przyszła pora na przygotowanie "pierwszego rzutu" warzyw. Marchew, pietruszka, seler, por, połówka czerwonej cebuli, ząbek czosnku. Kiedy woda w garnku zaczęła wrzeć, zebrałem szumowiny i wrzuciłem warzywa. Wziąłem Leona na ręce, wyniosłem na schody i zamknąłem drzwi. Pora na przyprawy: sól, ziarenka czarnego pieprzu, niewielki listek laurowy, angielskie ziele. Zmniejszyłem ogień i przykryłem lekko uchyloną pokrywką Kiedy mięso zrobiło się miękkie... przygotowałem "drugi rzut": nać selera, pietruszki, odrobina koperku, no i kawałek kapusty włoskiej. Dodałem też mielony pieprz. I znowu pod lekko uchyloną pokrywkę. Był to już najwyższy czas na przygotowanie makaronu (musi jeszcze wystygnąć), więc: woda +oliwa +sól +pokrywka i na ogień z tym. Kiedy rosół już, już zaczął dochodzić, dodałem szczyptę kurkumy i zdjąłem całkiem pokrywkę, żeby odparowało trochę wody i wywar zrobił się bardziej syty. No, upłynęło jakieś trzy, trzy i pół godzinki i prawie gotowe. Jeszcze przełożyć mięso i trochę marchwi do drugiego garnka... Jałową gazę na sito i ciach, przecedzić. Finito. Co SynekMalinek jadł wczoraj na obiad wiadomo, pytanie brzmi: co jadł na kolację i czego sobie zażyczył dziś na śniadanie?
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Moje subiektywne poglądy i opinie. Można się z nimi zgadzać albo nie. Obowiązku nie ma. Za jakiekolwiek skutki stosowania w życiu codziennym nie odpowiadam. Ach, bym zapomniał... oczywiście "może zawierać śladowe ilości orzechów". I fasoli.
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu PurkusKuchatek
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi