Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wszyscy jesteśmy... bogaczami

23 035  
92   35  
Mamy za dużo pieniędzy. Chwilę! Zanim mnie zlinczujecie, dajcie wytłumaczyć. Z pewnością z tym stwierdzeniem nie zgodzą się pracownicy Poczty Polskiej, którzy dzięki podniesieniu płacy minimalnej mają okazję zarabiać mniej niż ustawa przewiduje[1]. Również niezmiennie dymani przez każdą kolejną władzę nauczyciele mieliby coś do powiedzenia. Pozwólcie więc, że rozwinę myśl.
Ósmego stycznia tego roku z przylądka Canaveral wystartowała rakieta Vulcan Centaur, dźwigając na swych barkach lądownik księżycowy Peregryne, którego nazwę można przetłumaczyć na polski jako „wędrowiec”. Ów prywatny statek kosmiczny miał dostarczyć na powierzchnię Księżyca dwadzieścia ładunków, pięć z nich będących instrumentami badawczymi NASA[2]. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę ludzką ciekawość oraz potrzebę odkrywania i poznawania świata.


Co jednak ciekawe, na pokładzie lądownika znajdują się również tak zwane ładunki pasywne, a jednym z nich jest kawałek skały z Everestu. Najwyższy szczyt Ziemi podaruje go Księżycowi w podzięce za prezent w postaci kamienia księżycowego, z którym to astronauta NASA Scott Parazynski pofatygował się na sam szczyt. Skomplikowane, wiem.

Miejsce w przestrzeni ładunkowej Peregryne wykupiła również firma Celestis, która zajmuje się wysyłaniem szczątków ludzkich (na szczęście skremowanych) na orbitę Ziemi lub dalej. Wysłanie jednego kilograma czegokolwiek na powierzchnię Księżyca kosztuje około 300 tysięcy dolarów[3]. Posiadacze okazałych grobowców, wyrastających jak grzyby po deszczu na polskich cmentarzach, mogą się schować – nie ta skala. W jaki mniej przydatny ludzkości sposób można by te wystrzelone w kosmos pieniądze wydać? Nawet bardzo niemądre, choć ostatnio coraz bardziej popularne, zamienianie gotówki w wybuchy, zwane również wojną, wydaje się bardziej sensowne. Przykład strefy zamkniętej wokół elektrowni w Czarnobylu pokazuje, że największym hamulcowym rozwoju przyrody jest człowiek. Wojna = mniej ludzi = lepsze warunki do życia na Ziemi. Oczywiście po czasie – gdy ustanie radioaktywność.


Ale wracając do tematów kosmicznych, następnego dnia mogliśmy się dowiedzieć, że wyciek paliwa rakiety mającej dostarczyć lądownik może spowodować, że nie wystarczy go na planowane miękkie lądowanie[4]. Oznaczało to, że być może wszystkie 20 ładunków w ułamku sekundy, a dokładniej w momencie kontaktu z powierzchnią Księżyca, stanie się pasywne. Dziś już wiemy, że wędrowiec, niczym ojciec marnotrawny, który po przepiciu całej wypłaty wraca skruszony do domu, przywędrował z powrotem na Ziemię, aby spalić się ze wstydu w atmosferze. Prochy, zanim w bardziej klasycznym stylu wylądowały w oceanie, zostały ekstra wypieczone.

Oczywistym jest więc, że skoro możemy sobie pozwalać na takie ekstrawagancje jak wysyłanie prochów na Księżyc, jako ludzkość mamy za dużo pieniędzy. Zmarłym przecież i tak już nic nie pomoże, no może poza modlitwą... Może więc lepiej byłoby spożytkować ten nadmiar gotówki jakoś bardziej praktycznie, na cele prospołeczne? Zwolennicy Brexitu argumentowali, że pieniądze „marnowane” na członkostwo w Unii można przeznaczyć na NHS, czyli ichni odpowiednik NFZ. Zmniejszyłoby to kolejki i zwiększyło ogólną satysfakcję pacjentów. Jak wiemy, nie do końca tak się stało, ale przynajmniej próbowali.

Nasza rodzima służba zdrowia również próbuje – utrzymać się na powierzchni. Kolejne rządy radzą sobie z tym problemem równie dobrze, jak ze wspomnianymi już podwyżkami stopy życiowej nauczycieli. Brakuje wszystkiego: lekarzy, personelu, sprzętu, powierzchni, więc kolejki są na tyle długie, że niektórzy pacjenci posuwają się do ekstremum, ustawiając się w ogonku do niebiańskich bram, zamiast czekania na operację biodra.

Patrząc na rozwiązania stosowane na świecie, nie widzę perspektyw na poprawę sytuacji. Trzeba pogodzić się z faktem, że służba zdrowia ludzkości nie wyszła. Zadziwiające jest więc, że jest grupa ludzi, która co roku próbuje. Co więcej – próbuje i im się udaje. Mam oczywiście na myśli WOŚP, który mimo kłód rzucanych pod nogi przez poprzednią władzę cały czas walczy. Oczywiście bez rozwiązania systemowego wszelkie próby naprawy sytuacji dają marginalne wyniki, ale lepszy jakikolwiek postęp niż żaden.

Skoro więc ustaliliśmy, że mamy za dużo pieniędzy, w najbliższy weekend wrzućmy część tego nadmiaru do kolorowej puszki. Niech będzie choć trochę... mniej gorzej.


Źródła: 1, 2, 3, 4

Jeśli chcesz, to dorzuć grosik do naszej joemonsterowej skarbonki. Pomóżmy, bo warto, każda złotówka jest cenna!

33

Oglądany: 23035x | Komentarzy: 35 | Okejek: 92 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało