„I żyli długo i szczęśliwie” – takie zakończenia lubimy
najbardziej. Szczególnie gdy oglądamy film oparty na faktach i
seans kończymy z miłą świadomością, że bohaterowie, których
zdążyliśmy polubić, mają się dobrze. Niestety, biograficzne
produkcje mają do siebie to, że często wymuszają happy end i
zamiatają pod dywan rzeczy, które mogłyby nam zniszczyć to
przyjemne wrażenie. Dlatego dziś opowiemy sobie o filmach, których
twórcy „pominęli” pewne istotne i wcale nie wesołe fakty.
#1. „Niezłomny” – niezbyt chwalebne czyny tytułowego bohatera
W 2014 roku Angelina
Jolie stanęła tym razem za kamerą i wyreżyserowała film
opowiadający prawdziwą historię Louisa Zamperiniego –
amerykańskiego żołnierza, który trafił do japońskiej niewoli w
czasie II wojny światowej. Twórczyni z dość dużym pietyzmem
przedstawiła okrutne fizyczne i psychiczne tortury, które młodemu
jeńcowi zgotowali azjatyccy dręczyciele. Zgodnie z prawdą widzimy
jednak, że mężczyzna odzyskuje wolność w chwili zakończenia
wojny i wraca do swych najbliższych.
Kinowa kotara
opadła, abyśmy nie widzieli tego, co stało się później. Otóż
Zamperini przez lata cierpiał na
zespół stresu pourazowego i przez to ostatecznie wpędził się w alkoholizm. Miewał też koszmary – śniło mu się, że dusi
swoich oprawców. W rzeczywistości jednak dusił własną żonę,
która spała z nim w łóżku. Kobieta, mając dość pijackich
ekscesów swego małżonka, wystąpiła o rozwód. Minęło wiele lat, zanim mężczyzna zdołał ogarnąć swoje życie i nauczyć się
funkcjonować w powojennej rzeczywistości.
#2. „Titanic” –
kasa za wdzianko trupa
Mimo że ten
romantyczny bełkot okraszony wspaniałymi wizualnymi efektami
traktuje o parze zakochanych w sobie przedstawicieli dwóch odległych
klas społecznych, a nie o perypetiach grajków z Titanica, to scena
z nimi w filmie tym się pojawia. Wszakże głupio by było nie
wspomnieć o najbardziej znanej historii dotyczącej załogi słynnego
transatlantyku. Jak wszyscy wiemy – kiedy Titanic nabierał wody, a
ludzie biegali po pokładzie w tę i nazad,
orkiestra grała nadal.
Wśród muzyków był niejaki John Hume – 28-letni skrzypek. Jego
zwłoki wyłowiono potem z lodowatej wody razem z ciałami innych
ofiar tej katastrofy. Chłopak spoczął na cmentarzu w Nowej
Szkocji, skąd pochodziła jego rodzina.
Dwa tygodnie po
pogrzebie ojciec Johna dostał list od agencji Black, która
werbowała utalentowanych artystów (w tym i Hume’a) do grania na
statkach. Właściciele tejże firmy domagali się od zrozpaczonego
mężczyzny zapłaty 5 szylingów i 4 pensów za nadprogramowe guziki
i zdobione insygnia, które muzykowi doszyto do pracowego ubrania.
#3. „Moja lewa
stopa” – mroczna strona „szczęśliwego” małżeństwa
To jedna z lepszych
ról Daniela Day-Lewisa. Wcielił się on w postać Christy’ego
Browna – sparaliżowanego mężczyzny, który miał pełnię
fizycznych władz jedynie nad swoją lewą stopą. Nie przeszkodziło
mu to zostać uznanym malarzem, radzić sobie w codziennych
czynnościach, a nawet zakochać się i wziąć ślub.
W jednej z
ostatnich scen filmu widzimy głównego bohatera, który uśmiechnięty
od ucha do ucha razem z wybranką swego serca sączy szampana. Och,
jakie to słodkie. Szkoda jednak, że rzeczywistość była nieco
bardziej gorzka. Otóż żona Christy’ego – Mary Car – była
alkoholiczką i prostytutką, która będąc w związku z Brownem,
przespała się z niezliczoną liczbą mężczyzn i kobiet. Ponadto
ślady po zadrapaniach i siniaki na ciele mężczyzny świadczyły o
tym, że prawdopodobnie dopuszczała się przemocy wobec niego.
#4. „Erin
Brockovich” – Oscar zdobyty, ale… woda nadal jest zatruta
Erin Brockovich to
samotna matka, która odkryła, że w Hinkley – miasteczku, gdzie
przyszło jej żyć – woda pitna zawiera spore ilości szkodliwych dla
ludzkiego zdrowia pierwiastków, a przedsiębiorstwo odpowiadające
za ten fakt bardzo starało się zataić prawdę przed światem. Upór
kobiety doprowadził do wywalczenia na drodze sądowej gigantycznych
odszkodowań dla osób, które doznały uszczerbku na zdrowiu ze
strony firmy. Łącznie 600 rodzin dostało 333 miliony dolarów.
Historia Erin
doczekała się ekranizacji, a aktorka grająca główną rolę,
Julia Roberts, dostała za swój aktorski popis Oscara.
Mimo że film kończy
się uroczym happy endem, to w realnym świecie na taki finał nie
mogliśmy liczyć. Po kilku latach od nagłośnienia sprawy poziom
niebezpiecznych pierwiastków w wodzie z Hinley drastycznie się
podniósł. Na domiar złego populacja tej aglomeracji bardzo zmalała w ostatnich latach i obecnie mówi się, że jest to „miasto
duchów”.
#5. „Dźwięki
muzyki” z nazistami w tle
A skoro już o
Oscarach wspomnieliśmy, to przytoczmy jeszcze jedno dzieło, z którym
związana jest ta zaszczytna nagroda. Nakręcony prawie 60. lat temu
musical pt. „Dźwięki muzyki” dostał nagrodę Amerykańskiej
Akademii Filmowej za najlepszy film roku. Mało kto wie, że ta
oparta na broadwayowskiej sztuce produkcja w dużej części bazuje
też na autobiografii arystokratki Marii von Trapp.
W filmie widzimy
jej rodzinny dom w austriackim Salzburgu. Zapewne wiele osób, które
miały okazję wziąć udział w seansie „Dźwięków muzyki”, zapamiętało
malowniczą willę położoną przy pięknym jeziorze.
Akcja filmu ma miejsce latem 1938 roku, a już niedługo potem
nieruchomość została zajęta przez nazistów, czego z filmowej
historii już się nie dowiemy (w zasadzie to czemu mielibyśmy?).
Rezydencja ta służyła za wakacyjny dom dla samego Heinricha
Himmlera, którego odwiedzali tam najznamienitsi dygnitarze
nazistowskiego reżimu, z samym Adolfem Hitlerem na czele.
#6. „Aviator” –
smutny koniec amerykańskiego milionera
Biografowie Howarda
Hughesa zgodni są co do tego, że Martin Scorsese dość wiernie
sportretował postać słynnego miliardera i lotniczego konstruktora.
Reżyser nie pominął również dziwactw, w które wraz z wiekiem mężczyzna ten zaczął popadać. Zgodnie z przedstawioną w filmie historią,
Hughes na starość postanowił wycofać się z publicznego życia, a
jego obsesyjny strach przed bakteriami doprowadził go ostatecznie do
zamknięcia się w ścisłej izolacji.
To, czego natomiast z filmu
się nie dowiedzieliśmy, to fakt, że zabunkrowany w swoim domu Howard
przez lata nie widział się z własną żoną, co ostatecznie
doprowadziło parę do rozwodu. Miliarder zmarł w 1976 roku,
wcześniej jednak doprowadził swoje zdrowie do fatalnego stanu.
Kiedy zwłoki Howarda zostały znalezione, policjanci mieli spory
problem z rozpoznaniem go. Postawny mężczyzna, którego wszyscy
kojarzyli, ważył bowiem 40 kilogramów i w ogóle nie przypominał
dawnego siebie.
Zakończenie filmu to więc cukierkowa bajeczka w
porównaniu ze smutną prawdą.
Źródła:
1,
2
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą