Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Tinder Stories III: Normalne

57 182  
230   69  
Druga część przyjęła się bardzo dobrze i wielu z was chciało kontynuacji, więc kujemy żelazo póki gorące i wrzucamy część trzecią.

Normalna dziewczyna

Normalna dziewczyna pozna normalnego chłopaka. Ważne są dla mnie tradycyjne wartości. Na pierwszym miejscu zawsze stawiam swoją rodzinę. Lubię robić normalne rzeczy. Chodźmy gdzieś na kolację, pokaż mi, że jesteś normalny. Trzeba ze mną chodzić. Nie szukam żadnych przygód. Jak szukasz zabawy, to nie ze mną. Aha, zapomniałam dodać, mam sześcioletniego synka, mam nadzieję, że to nie problem?

Wszyscy wiemy, gdzie żyjemy. Kraj piękny tylko ludzie… no właśnie. Pod terminem „normalności” kryje się bardzo dużo rzeczy, które często przybierają postać konkretnych oczekiwań. Cóż to zatem oznacza? Ano „normalna” dziewczyna to zazwyczaj taka, która w relacji przyjmuje bierną postawę, bo facet to ma być facet i kropka. Dla innych ma być szorstki, asertywny, twardy i patrzący przede wszystkim na siebie. W domu ma być kochanym misiem, który na pierwszym miejscu stawia wszystkich innych, tylko nie siebie. To ja mam podtrzymywać rozmowę, zabawiać, rzucać tematy, interesować się, proponować różne spotkania, bo przecież „normalnej” dziewczynie nie wypada wychodzić z inicjatywą. Ona jest płochliwa, niedostępna, trudna do zdobycia, wymagająca. „Jeśli Ci na mnie zależy, to pokaż to”. Dziewczyno, znam cię od 20 minut, nie zależy mi. Takich jak ty są tutaj tysiące, jeśli chcesz, żebym się tobą zainteresował, to niestety musisz pokazać coś interesującego, a te twoje „tradycyjne wartości” niezbyt mnie obchodzą, bo summa summarum związek polega na partnerstwie dwóch osób, a nie na tym, że obydwoje w niedzielę lubimy zjeść rosół i schabowego.


Chciałbym się kiedyś pomylić i umówić z „normalną” dziewczyną, dla której „normalne” są zdrowe relacje, równość, poszanowanie drugiego człowieka, otwarta głowa i inne tego typu lewackie farmazony. Dobrze jednak wiemy, że dla większości naszego społeczeństwa „normalne” jest to, że facet ma ogarniać życie i rozpieszczać swoją księżniczkę. Ma zabierać na romantyczne kolacje do restauracji, odwozić pod sam próg z pocałowaniem rączki, mieć swój biznes i mnóstwo czasu dla swojej ukochanej, w dalszej perspektywie ogarnąć fajną chatę, gromadkę dzieci i uszczęśliwić teściów. W sumie to bardzo chętnie, ale czego mogę oczekiwać w zamian? No cóż, tego, że będzie mi w tym wszystkim wiernie towarzyszyła i nawet od czasu do czasu pozwoli wyjść z kolegami na piwo. Ale bez przesady, tylko przez pierwsze kilka miesięcy, potem to już jednak mam siedzieć na chacie i ogarniać prozę życia.

I pamiętaj, jak nie możesz mnie znieść, gdy jestem najgorsza, to nie zasługujesz…

Spoko, ja wiem, że wiele osób szuka czegoś takiego. Mi wydaje się to toksyczne, ale w sumie nie muszę się w to pakować. Nikt mi nie każe spotykać się z takimi osobami. Wiadomo. Gorzej, jak ta cała otoczka wychodzi podczas pierwszego spotkania. Rozmowa w aplikacji się klei, może rzeczywiście odpisuje trochę rzadziej i trochę mniej niż średnia krajowa, ale nie pojawiają się żadne czerwone flagi. Lubi czytać, coś tam ogląda, uwielbia gotować, spoko, ja też, robimy to. Na początku niezobowiązujący spacer, a potem zobaczymy. Jak złapiemy vibe, to może uda się porobić jakieś fajne rzeczy razem. Kto by przypuszczał, że tymi fajnymi rzeczami okazuje się niedzielna wycieczka do świątyni opatrzności i wizyta w tradycyjnej, polskiej restauracji („Jesz mięso w piątek?!”), gdzie przyjdzie mi wysłuchiwać pytań na temat naszej wspólnej przyszłości.

Opowiedz mi o swoich rodzicach
Gdzie widzisz siebie za pięć lat?
Gdzie zabierzesz mnie na następne spotkanie?
Który to twój samochód?
Dlaczego w tym wieku nie masz stałej partnerki?
Jakie masz podejście do kościoła?
Na kogo głosowałeś?
Nie uważasz, że geje to jednak przesadzają?

Zaczynamy debatę polityczną. Krzywi się na każdą kolejną odpowiedź, ja staram się chować i przyjmuję postawę obronną.

A może porozmawiajmy o książkach, które czytasz?
Co lubisz robić w wolnym czasie?
Lubisz swoje życie?

Patrzę na zegarek, minęło dwadzieścia minut, a ja się czuję, jakbym był na rozmowie kwalifikacyjnej i to w dodatku takiej, na którą przyszedłem kompletnie nieprzygotowany. Ona też patrzy na zegarek, wie, że nic z tego nie będzie. Nie tego się spodziewała, marnuje tutaj swój czas. Dosyć, ja już nie mam siły, rachunek proszę, tym razem będę „facetem”.


Normalne wydaje się też bardzo dokładne sprawdzenie kandydata przed spotkaniem. Jakiś czas temu umówiłem się na spacer (o matko, jak dobrze, że to był spacer i można było szybko się ewakuować) i po przywitaniu usłyszałem:

- Nie musimy rozmawiać o twojej pracy czy studiach, już cię sprawdziłam na LinkedInie.
- Co? Jak? Znasz tylko moje imię, wiek i uniwerek, na którym studiowałem.
- No tak, przejrzałam wszystkie osoby, które mają na imię tak jak ty, są mniej więcej w twoim wieku i studiowali na tym uniwerku. Chwilę to zajęło, ale cię znalazłam.

Okeeeeeej… creepy. Jestem w stanie to zrozumieć do pewnego stopnia, nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi, słyszałem różne nieprzyjemne historie, ale na poważnie? Druga minuta spotkania i od razu wyjeżdżamy z takim strzałem? Zachowaj to dla siebie, przecież jest duża szansa, że drugiego spotkania i tak nie będzie, więc przynajmniej nie stresuj mnie już na starcie. Okazało się, że jest bardzo „normalna”. Jakoś nie kliknęło, no ale trudno, tak bywa.

Innym razem skończyło się na podaniu nazwiska. Pół godziny rozmowy:

- Może przejdziemy na inny komunikator?
- Jasne, bardzo chętnie, jakoś łatwiej się rozmawia poza Tinderem.
- Hmmm… myślałam, że będzie tam twoje nazwisko.
- Wait, what?
- No chcę cię sprawdzić.

Pół godziny, a ty już będziesz dzwonić do wujka, żeby na komendzie sprawdził, czy wszystko ze mną okej? Co musiało się wydarzyć w twoim życiu, że od razu podejmujesz takie kroki? Strasznie przykro. No ale dobra, w dawnych czasach jak się z kimś poznawało, to i tak od razu znał twoje nazwisko, więc czemu nie. Dobra, zróbmy tak, masz moje nazwisko, sprawdź co tam potrzebujesz i uznajmy, że jak już się nie odezwiesz, to ja to odbiorę w taki sposób, że nie jesteś zainteresowana. Przecież widzę, dokąd to zmierza. Na łączach cisza, ewidentnie moja ścieżka kariery okazała się niewystarczająca, a i zdjęcie w kartotece jakieś takie mało wyjściowe. Trzeba się szanować, a ja postaram się jakoś przeboleć, że nie jestem „normalny”.
14

Oglądany: 57182x | Komentarzy: 69 | Okejek: 230 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało