Ludzie czasem zawodzą, psy nigdy. I nawet jeśli zdarza im się niekiedy wyć w środku nocy, budząc pół dzielnicy, to i tak pozostają bezdyskusyjnie najlepszymi przyjaciółmi człowieka.
O tym, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, powiedział po raz pierwszy Fryderyk II Wielki, król Prus, w drugiej połowie XVIII wieku. Powiedzenie to zostało spopularyzowane jednak dopiero po niemal 200 latach, kiedy w jednym ze swoich wierszy wykorzystał je amerykański poeta Ogden Nash. W
Introduction to Dogs napisał tak:
„The dog is man's best friend.
He has a tail on one end.
Up in front he has teeth.
And four legs underneath.”.
Człowiek nie został stworzony do ruszania uszami. Natura i ewolucja uznały, że ta umiejętność jest nam... psu na budę potrzebna. Psom natomiast trafił się komplet aż osiemnastu mięśni w każdym uchu. Co więcej, każdy z tych mięśni może pracować niezależnie od pozostałych. To dlatego zwierzęta poruszają uszami znacznie łatwiej i w znacznie większym stopniu niż ludzie.
Bernardyny słyną ze swojego przyjaznego charakteru – a także dużej siły i proporcjonalnie dużych rozmiarów. Najcięższe samce osiągają nawet ponad 100 kilogramów. Bernardyny wykorzystywane są do poszukiwań ludzi – zwłaszcza w ratownictwie górskim. Najbardziej skuteczny z psich ratowników, służący na Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda Barry, uratował w swojej karierze aż czterdziestu ludzi. Na „emeryturę” Barry wrócił do Berna, po śmierci zaś umieszczono go w tamtejszym Muzeum Historii Naturalnej.
Psi słuch to jeden z najlepiej rozbudowanych narządów, pozwalający zwierzętom słyszeć
naprawdę ciche dźwięki z
naprawdę dużych odległości. Co w tym przypadku oznacza owo „naprawdę”? Podczas nocnej ciszy pies jest w stanie usłyszeć drganie rezonatora kwarcowego w zegarku elektronicznym czy wibracje termitów rezydujących wewnątrz drewnianych ścian. Zaśnięcie w takich warunkach wydaje się niezłym wyzwaniem…
Za najcięższe psy uważane są wspomniane już bernardyny, u których dorosłych osobników masa ciała potrafi sięgać nawet 120 kilogramów. Rekord pod względem wzrostu należy jednak do dogów niemieckich. Samce dogów niemieckich miewają w kłębie do 90 centymetrów, przez co chętnie wykorzystywane są do polowania, jak również w roli psów bojowych.
Wysokie temperatury każdemu dają się mocno we znaki, jednak człowiek – w ramach mechanizmu obronnego – poci się niemal na całym ciele. Pies – tylko na „poduszkach” na spodzie łap. Sprawia to, że na pierwszy rzut oka trudno ocenić, że „zwierzę się przegrzewa”. By się schłodzić, psy najczęściej kładą się płasko na ziemi i dyszą szybko, ułatwiając sobie wymianę ciepła.
Jak przystało na
niemieckie, owczarki słyną ze swojej potulności. To jeden z powodów, dla których tę właśnie rasę najchętniej wykorzystuje się w roli psów policyjnych. Pozostałe zalety owczarków niemieckich to wysoka inteligencja, odwaga, zwinność i lojalność, a także wrodzona ciekawość i chęć poznawania otoczenia. W różnych miejscach świata eksperymentowano także z innymi rasami, jednak koniec końców owczarki sprawdziły się najlepiej.
Psim rekordzistą jeśli chodzi o rozmiar – tyle że na przeciwnym niż dotychczas krańcu skali – jest chihuahua. Pies, którego nazwę zdecydowanie łatwiej wymówić niż zapisać. Chihuahua dorastają do zaledwie nieco ponad 20 centymetrów, a i to nie wszystkie. Ich nazwa wzięła się od stanu w Meksyku, skąd miniaturowe psy powędrowały na północ, przekraczając granicę, by ostatecznie zadomowić się w willach bogatych celebrytów w Los Angeles.
Wiele mówi się o zderzeniu z górą lodową i samym zatonięciu, często wspomina się o ludziach – zarówno o ofiarach, jak i tych, którym udało się przeżyć katastrofę. Mało kto pamięta jednak, że na pokładzie transatlantyku znajdowało się też dwanaście psów. Dziewięciu z nich nie udało się uratować, jednak trzy przeżyły – dwa szpice miniaturowe i jeden pekińczyk. Wszystkie płynęły wraz ze swoimi właścicielami w kabinach pierwszej klasy.
Wydawałoby się, że na pytanie, czy psom lepiej żyje się na wsi czy w mieście, odpowiedź jest oczywista – co to bowiem za radość dla zwierzęcia dusić się w blokowiskach i biegać po betonie. Okazuje się jednak, że psy mieszkające w mieście żyją dłużej – nawet o trzy lata. Przyczyn jest kilka – na wsi łatwiej o wypadki, bo psy częściej biegają swobodnie. Są też narażone na kontakt np. z chemikaliami. Kiedy zaś dopadnie je choroba, dostęp do weterynarze w wielu przypadkach jest mocno ograniczony. Wszystko to przekłada się na zmniejszoną średnią długości życia.
Rozmawianie z własnymi zwierzętami nie jest niczym dziwnym. Nawet jeśli pies nie rozpoznaje konkretnych słów, bo i jak miałby niby to robić, to intonacja i cała otoczka komunikatu jak najbardziej do niego przemawia. Ludzko-zwierzęce pogawędki są więc co najmniej wskazane. Ale żeby od razu… przez telefon? W jednym z badań 33% Amerykanów przyznało się, że regularnie mówi do swoich zwierząt przez telefon, a także zostawia specjalnie dla nich wiadomości na poczcie głosowej.
Biblia w różnych księgach wspomina psy około czterdziestu razy… i bynajmniej nie dowodzi to sympatii spisujących do tych zwierząt. Wręcz przeciwnie. Praktycznie w każdym przypadku kontekst jest negatywny. W dawnych czasach u Izraelitów psy mogły przebywać w domu tylko do 6 miesiąca życia, później obowiązkowo wyprowadzały się na dwór. Biblijne psy są nieczyste, symbolizując nierzadko tych, którzy nie wierzą w Boga.
Mówi się, że jeden rok życia psa odpowiada mniej więcej sześciu bądź siedmiu latom człowieka, a zwierzę dożywa przeciętnie 10-13 lat. Od tego uogólnienia są oczywiście wyjątki. Najstarszy pies, co do którego udało się zebrać wiarygodne dane, w chwili śmierci w 1939 roku miał aż 29 i pół roku. „W przeliczeniu na ludzkie” – przynajmniej 180. Był to australijski pies pasterski o imieniu Bluey.
Nie będzie zaskoczeniem fakt, że najmniejszy pies świata – jeśli chodzi o wzrost – to chihuahua. Żyjąca wraz ze swoją właścicielką w Portoryko Milly w lutym 2013 roku została oficjalnie zmierzona przez przedstawicieli Księgi rekordów Guinnessa. Miała wówczas zaledwie 9,65 cm „wzrostu”. W 2011, kiedy się urodziła, miała zaledwie 28 gramów i trzeba było karmić ją kroplomierzem. Po około roku przekroczyła pół kilograma – choć nieznacznie.
Zanim do rakiet zdolnych naprawdę solidnie oddalić się od Ziemi wsadzono ludzi, do eksperymentów wykorzystywano zwierzęta.Tym sposobem, zupełnie przypadkowo, w historii ludzkości na stałe zapisała się Łajka – bezpański pies przez dwa lata błąkający się po ulicach Moskwy. Schwytano go, a następnie… wysłano w kosmos. Łajka została pierwszym żywym stworzeniem umieszczonym na orbicie okołoziemskiej.
W zaskakująco wielu przypadkach okazuje się, że psy praktycznie wcale nie różnią się od ludzi. Na przykład u nas całkiem często zdarza się, że piękno, uroda nie idą w parze z inteligencją. I u psów jest dokładnie tak samo – charty afgańskie wyjątkowo często pojawiają się na wystawach, zdobywając nagrody za swój ponoć niezwykle atrakcyjny wygląd. Równocześnie jednak na tym ich zalety wydają się kończyć – nie bez kozery charty afgańskie uważane są też za najgłupszą rasę świata.
Wśród tych najbardziej znanych postaci przepadających za psami z całą pewnością wyróżnić można George’a Washingtona, pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Było on znanym miłośnikiem psów myśliwskich – w ciągu całego życia miał ich ponad pięćdziesiąt. Washington został zapamiętany nie tylko jako jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, ale też jako „ojciec” rasy
foxhound amerykański.
Przeciętny pies, nawet mocno zdeterminowany, raczej nie przekracza 30 km/h. Inaczej jest w przypadku przedstawicieli rasy greyhound, uważanych powszechnie za najszybsze psy świata. Ponieważ są w stanie biec z prędkością przekraczającą nawet 70 km/h – zdecydowanie szybciej niż inne rasy – chętnie wykorzystywane są do psich wyścigów. Podobnie jak na wyścigach konnych, wyścigi greyhoundów można obstawiać, co stanowi
sport sam w sobie.
Pierwsze samodzielne kroki na świecie, choćby nawet odbywane na czterech łapach, a nie dwóch nogach, wymagają wiele wysiłku i energii. To dlatego przez pewien okres czasu zaraz po urodzeniu psie szczenięta przesypiają aż 90% doby (niewiele różniąc się w tym przypadku od równie przysypiających małych kotów). Z czasem zapotrzebowanie na sen u psów maleje, by w dorosłości zmaleć do ok. 10 godzin na dobę.
Syzyfowa wręcz próba dogonienia własnego ogona, skutkująca zwykle komicznym bieganiem wokół własnej osi i kończąca się niepowodzeniem, to rzecz tak psia, jak tylko można sobie wyobrazić. Jakkolwiek zabawnie ona wygląda, nie zawsze oznacza jednak pozytywne rzeczy, jak chęć do zabawy. Przyczyny mogą też być bardziej negatywne, zarówno fizyczne, jak i psychiczne – jak pchły czy stany lękowe.
Za mistrzów widzenia po zmroku uchodzą koty, jednak psy także radzą sobie z tym zupełnie nieźle – z całą pewnością znacznie lepiej niż człowiek. Tę zdolność zawdzięczają specjalnej budowie oczu, znajdującej się na spodzie gałki ocznej membranie absorbującej światło, które umknęło pręcikom odpowiedzialnym za widzenie w lepszych warunkach oświetleniowych. Z drugiej strony psy widzą świat w różnych odcieniach szarości (a przynajmniej w mocno wyblakłych kolorach), człowiek – na kolorowo. To, który gatunek widzi lepiej, pozostaje więc kwestią względną. Pewne jest natomiast, że oba oglądają świat zupełnie inaczej.
Najsłynniejszym psem występującym w greckiej mitologii był Cerber – trzygłowy olbrzym pokryty łuskami, którego zadaniem było pilnowanie przejścia do świata umarłych. Jeśli tego byłoby mało, różne wersje podają, że Cerber – dla dopełnienia całej swojej przyjaznej osobliwości – miał jeszcze węża zamiast ogona. Miał też specyficzne rodzeństwo. Na tle Sfinksa, Hydry oraz Chimery, Cerber wcale nie jawi się jako ten najgorszy.
Wśród różnych psów tropiących największą sławą w różnych krajach świata cieszą się bloodhoundy. To wywodzące się z Belgii psy w typie wyżła, dysponujące doskonale rozbudowanym węchem, który pozwala im podjąć trop nawet w gęstej mieszance różnych zapachów. Dlatego psy właśnie tej rasy najchętniej używane są przez policję i służby specjalne m.in. Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych (gdzie najskuteczniejszy z nich miał pomóc w wytropieniu łącznie nawet kilkuset przestępców!).
Dalmatyńczyki uchodzą za tę rasę psów, którą rozpozna nawet największy ignorant – i nie musi ich być nawet 101, wystarczy pojedynczy osobnik. Okazuje się jednak, że możliwe jest pomylenie dalmatyńczyka z innymi gatunkiem. Jeden warunek – pies musi być bardzo młody. Tylko przez krótki czas po urodzeniu małe dalmatyńczyki są zupełnie białe. Czarne kropki, z których rasa ta jest tak szeroko znana, pojawiają się dopiero z czasem.
To, czy pies będzie dobrze żył ze swoim właścicielem jako zwierzę domowe, uzależnione jest od pierwszych trzech miesięcy jego życia. To wtedy najważniejszy jest intensywny kontakt z człowiekiem, podczas którego szczeniak przyzwyczaja się do jego obecności, dzięki czemu w przyszłości traktować będzie go jak przyjaciela, nie stanowiąc naturalnego w przypadku dzikich zwierząt zagrożenia.
Świeżo narodzony szczeniak nie widzi ani nie słyszy – debiut na świecie ma więc mocno utrudniony. Z logicznego punktu widzenia nie wydaje się to praktyczne, by na rozwinięcie wzroku i słuchu, dwóch jakże istotnych funkcji u każdego gatunku, wliczając w to człowieka, dodatkowo czekać. Jednak nie jest to przypadek, a wybór, którego dokonała ewolucja. Do wyboru były dwie ścieżki: długa ciąża, ale w pełni rozwinięte potomstwo bądź krótka ciąża z potomstwem, które wymaga jeszcze
dopieczenia. Psy podążyły tą drugą.
Groźne z wyglądu rottweilery nie cieszą się zbyt dobrą opinią u tych, którzy z psami nie mają do czynienia na co dzień. Rasa uchodząca za wyjątkowo groźną jest jednocześnie dziesiątą najbardziej popularną w Stanach Zjednoczonych, jak wynika z rankingu przeprowadzonego przez American Kennel Club. Popularność rottweilerów rośnie w miarę tego, jak zwierzęta te dają się poznawać jako wyjątkowo opiekuńcze w swojej naturze, gotowe bronić swojego właściciela w każdej sytuacji.
Ile jest tak naprawdę psów, nie sposób dokładnie ocenić. Osobną kategorię stanowią psy domowe, żyjące w domach lub wokół domów swoich właścicieli, a osobną psy bezpańskie. Zwłaszcza w przypadku tych ostatnich trudno o jakiekolwiek wiarygodne szacunki. Niemniej jednak uważa się, że sumaryczna liczba wszystkich psów żyjących obecnie sięga jakichś 525 milionów. To bardzo uproszczone założenie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że nawet tam, gdzie istnieje obowiązek rejestracji psów domowych, nie jest on zbyt rygorystycznie przestrzegany.
W przypadku człowieka pomocne w identyfikacji okazują się linie papilarne – te, inne dla każdego, pozwalają szybko określić, czy obywatel na pewno jest tym, za kogo się podaje. W przypadku psów sprawa wygląda podobnie, aczkolwiek minimalnie inaczej. Psie łapy w niczym nie pomagają – co innego niepowtarzalne psie nosy, które z powodzeniem można uznać za odpowiednik dłoni u człowieka. Przynajmniej jeśli chodzi o identyfikację. Tę metodę wspiera już od 1938 roku m.in. kanadyjska organizacja kynologiczna.
Wywracające się masowo latarnie u niejednego wzbudziłyby konsternację – każdy taki jeden słup stanowi przecież zagrożenie dla przechodzących obok przechodniów. Pasażerom przejeżdżającym w pobliżu samochodów również mógłby zaszkodzić. Nic więc dziwnego, że w 2003 roku w Chorwacji, po serii przypadków wywracających się latarni, postanowiono wreszcie sprawę dokładnie zbadać. I znaleziono wyjaśnienie – psi mocz przyspiesza korozję u podstawy słupa, niszcząc jego stabilność. W efekcie poszczywanie przez Burka na okoliczne latarnie to wcale nie niewinne znakowanie terenu, a realne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego!
Najbogatszym Burkiem świata jest Gunther IV, owczarek niemiecki będący synem psa należącego niegdyś do hrabiny i multimilionerki zarazem, Karlotty Liebenstein. Zmarłszy w 1991 roku, nie miała dzieci, którym mogłaby przekazać swoją fortunę. Ale miała psa – psa, który nagle wzbogacił się o ok. 80 milionów dolarów. Gunther III zmarł wkrótce później, pieniądze przeszły na potomka – Gunthera IV – a inwestorzy z funduszu powierniczego zrobili z inwestycji dobry użytek. Wkrótce potem Gunther IV, z 400 milionami dolarów na koncie, stał się absolutnie najbogatszym zwierzęciem świata.
Masz problem ze znalezieniem sobie randki? Wybierz się na spacer z psem – od razu staniesz się bardziej atrakcyjny w oczach płci przeciwnej. Nie masz psa? Pożycz. Tylko nie byle jakiego. W roli swatki najgorzej sprawdzają się pitbulle (można chyba zrozumieć dlaczego), najlepiej zaś wypadają golden retrievery. Wybór wydaje się więc oczywisty – z pitbullem tylko na randki w ciemno.
Psy uchodzą za wyjątkowo przyjazne człowiekowi organizmy, gotowe za swoim panem skoczyć w ogień. W wielu przypadkach to prawda, co nie znaczy jednak, że wypadki się nie zdarzają. Bo zdarzają się – i to całkiem często. Średnio rocznie na całym świecie notuje się jakieś 4,5 miliona przypadków pogryzień przez psy. Co w tym wszystkim najgorsze, ofiarami najczęściej są pozostawione bez opieki małe dzieci.
Wszyscy słyszeliśmy o psie, który jeździł koleją. Czasy się jednak zmieniają – i psy latają samolotami. Na przykład Nesbit, który od maja 1997 roku do sierpnia 2010 zdołał wylatać w Delta Airlines ponad milion mil. Towarzyszył George’owi Kerscherowi z DAISY Consortium. W 2008 roku na cześć Nesbita urządzono specjalną ceremonię, podczas której wręczono (włapiono?) mu specjalną kartę potwierdzającą honorowe członkostwo.
Miłośnicy czworonogów powinni zdecydowanie udać się do Nowej Zelandii, by tam – w Tirau – móc na własne oczy ujrzeć budynek w kształcie psa, a zaraz obok niego kolejny, tym razem przypominający owcę. Miasteczko nie jest duże, liczy sobie zaledwie 800 mieszkańców, ale to wystarczyło w zupełności do tego, by we wspomnianych budynkach otworzyć centrum dla turystów oraz sklep z wełną. Można się domyślić, co znajduje się w którym.
Bull-baiting to „sport”, którego zakazano ze względu na okrucieństwo wobec zwierząt już w 1835 roku – a warto przypomnieć, że czasy, kiedy człowiek zaczął litować się nad zwierzętami, miały dopiero nadejść. I to wcale nieprędko. Można więc wyobrazić sobie, jak okrutna była ta rozrywka. Polegała na wystawianiu naprzeciw siebie do walki byka oraz jakiegoś innego zwierzęcia, zwykle psa. I to właśnie od tych
rozgrywek rasa buldogów wzięła swoją nazwę. Początkowo psy te hodowano właśnie z myślą o bull-baitingu.
Nawet psy domowe, dla których największym zagrożeniem jest to, że ktoś niechcący przydepnie im ogon, nie wyzbyły się naturalnego instynktu, który każe im zwijać się „w kłębek” do spania. Taka pozycja ułatwia im utrzymanie ciepła, ale służy też ochronie przed potencjalnymi drapieżnikami – zwinięte w taki sposób psy w naturalnym odruchu osłaniają brzuch i organy wewnętrzne. Miejsca do ewentualnego ataku najlepsze.
Czy osoba
uczulona na psy może posiadać w domu zwierzę, nie ryzykując przy tym problemów oddechowych, łzawienia oczu czy choćby zwykłego szału? Nie – niektórych predyspozycji nie da się oszukać. Niemniej za „najlepsze psy dla alergików” uważane są pudle. Sympatię zyskały ze względu na swoją czystość. W przeciwieństwie do wielu innych psów pudle raczej nie rozsiewają zbyt intensywnych „aromatów”, nie rozrzucają olbrzymich ilości sierści. A to jak wyglądają, to już zupełnie inna kwestia…
Machanie ogonem to rzecz, którą utożsamia się z psim szczęściem. Widzi właściciela – macha ogonem. Spodziewa się miski – macha. Same pozytywne rzeczy… No nie do końca. Okazuje się, że psi ogon wyraża nieco więcej. Machanie ogonem nisko, bliżej ziemi, może oznaczać poczucie zagrożenia, szybsze machanie – sygnalizować agresję. Stwierdzono nawet, że kiedy psi ogon odchyla się bardziej w prawo, faktycznie oznacza to zadowolenie. W lewo – już jednak strach.
Każdy pies musi sobie czasem poszczekać – rozumieją to (praktycznie) wszyscy. Zakres tolerancji maleje jednak wraz ze wzrostem liczby sąsiadów w bloku czy upływającym czasem. Przedłużające się szczekanie w środku nocy każdego doprowadzi do szału. Czy ryzyko jest takie samo w każdym przypadku? Nie. Niektóre rasy znane są z tego, że zachowują się głośniej, inne ciszej. Do tych najbardziej „rozgadanych” psów należą beagle oraz border collie.
Wywodzi się z Egiptu lub środkowej Afryki, wyróżnia wesołym usposobieniem i wysoką inteligencją – basenji, nazywany inaczej także psem kongijskim (lub terierem kongijskim, którym jednakowoż nie jest), to w Polsce generalnie nowość. Psy basenji są bowiem niemal bezgłośne – bardzo rzadko szczekają, zamiast tego bardziej wyją bądź nawet miauczą, zdecydowanie cicho. Basenji nie mają problemów z przystosowaniem się do miejskiego życia – ale regularny ruch to konieczność.
Na całym świecie w kodeksach prawnych w dalszym ciągu czają się przepisy, które trudno byłoby jakkolwiek logicznie uzasadnić. Nie brakuje ich również w odniesieniu do psów. Np. policjanci w Palding w stanie Ohio mają pełne prawo… ugryźć psa, jeżeli tylko sądzą, że to pomoże im go uspokoić. W Anchorage na Alasce obowiązuje zakaz przywiązywania psów do dachów samochodów, a w Belvedere w Kalifornii zwierzę nie może przebywać w miejscach publicznych bez swojego właściciela na smyczy. Tak, dokładnie tak jest zapisane.
Filmów z psami w rolach głównych było całe mnóstwo. Podobno nawet jedna z naczelnych zasad, jakimi kierują się scenarzyści, pozwala na sceny, w których ktoś wybija młotkiem całą rodzinę, ale niezależnie od wszystkiego, żadnemu psu nie może stać się krzywda. Bo inaczej widzowie nie będą chcieli oglądać. Rekordzistą wśród psich filmów pozostaje
Marley i ja, w którym u boku tytułowego bohatera występują jeszcze Owen Wilson i Jennifer Aniston. Film zarobił ponad 247 milionów dolarów, co pokazuje wyraźnie, że również psy potrafią znosić złote jaja.
Trzynaście różnych grup krwi, jakie zidentyfikowano u psów, to sporo – zwłaszcza w porównaniu z czterema podstawowymi grupami, z jakimi mamy do czynienia u człowieka. Wcale jednak nie tak dużo jak na przykład u koni, u których zidentyfikowano ponad trzydzieści rodzajów. A gdyby ktoś zastanawiał się, czy psy mogą być jeszcze lepsze, to owszem – nie ma przeciwwskazań, aby jeden pies oddał krew do przetoczenia drugiemu w potrzebie.
Poczęstowanie psa czekoladą mogłoby skończyć się dla niego tragicznie. Nie wolno tego robić. W specjalistycznych sklepach można oczywiście znaleźć specjalną czekoladę bezpieczną dla psów – ale trudno byłoby uznać ją za produkt pierwszej potrzeby. Spoza zasięgu swoich czworonożnych przyjaciół sprzątnąć trzeba też winogrona i rodzynki. Ich spożycie nawet w niewielkiej ilości może doprowadzić do poważnych problemów z nerkami.
Być może popularność psów w roli zwierząt domowych na zachodzie jest dość młoda, ale nie zmienia to faktu, że już w starożytności były miejsca, gdzie psy cieszyły się szczególną sympatią. Jednym z nich była antyczna Grecja – i to pomimo dość nieprzychylnych psich wizerunków w mitologii. Starożytni Grecy przepadali za swoimi czworonożnymi pupilami, niejednokrotnie wykuwając dla nich specjalne obroże. Naszpikowane wystającymi elementami miały za zadanie odstraszać drapieżniki – wilki i inne dzikie zwierzęta, które mogłyby pokusić się o atak na psa.
„Nie kupuj, adoptuj” – apelują różne organizacje zajmujące się ochroną zwierząt. Przepełnione schroniska, do których nie da się już wcisnąć choćby igły, to jeden z najbardziej oczywistych argumentów. Jednak wielu osobom nie wystarcza „byle jaki” pies. Ten musi być rasowy, szczególny i są za to gotowi nieźle zapłacić. Jak bardzo? Najdroższe szczenię świata, mastif tybetański o złotej sierści, został kupiony w Chinach za równowartość oszałamiających 2 milionów dolarów.
Oczywiście fakt, że podcinanie psich ogonów jest nielegalne, nie powinien stanowić żadnego zaskoczenia. To absolutnie brutalna praktyka, której nie wymyśliłby nikt przy zdrowych zmysłach. Ale starożytni Rzymianie wcale nie byli przy zdrowych zmysłach – choć pewnie w swoim postępowaniu wcale nie mieli złych intencji. Wierzyli bowiem, że w ten sposób sprawią, że pies uniknie wścieklizny. Jak by to miało działać? To już osobna zagadka.
Jeżeli istnieje cokolwiek, czego reszta świata mogłaby nauczyć się od nazistów, to jest to niezachwiana wiara w pokłady psiej inteligencji. Wiara mocno przesadzona w tym przypadku, ale mimo wszystko warta przypomnienia. By powiększyć swoje szanse na zwycięstwo w II wojnie światowej, naziści postanowili bowiem… nauczyć psy mówić, czytać i literować. Powstała nawet specjalna szkoła, w której niestrudzeni naukowcy próbowali wyłożyć psom podstawy alfabetu. Raczej nie trzeba tego dodawać, ale dla porządku – nieskutecznie...
Hitler przekonał się, że zmuszenie psa, by nauczył się na pamięć wiadomości, a następnie przekazał ją adresatowi, jest zadaniem, które przekracza możliwości zarówno ówczesnej nauki, jak i psów samych w sobie. Ale nie zmienia to faktu, że psy doręczały już wiadomości – pomiędzy frontami I wojny światowej. Nie było w tym żadnej zaawansowanej magii. Po prostu za psie uprzęże wsuwano „liściki” z wiadomościami, a następnie wskazywano mu drogę do celu. Na miejscu ktoś wyjmował wiadomość i zapoznawał się z treścią. Misja zakończona pełnym sukcesem!
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9,
10,
11,
12,
13,
14,
15,
16,
17,
18,
19,
20,
21,
22,
23,
24,
25,
26,
27,
28,
29,
30,
31,
32,
33,
34,
35,
36,
37,
38,
39,
40,
41,
42,
43,
44,
45,
46,
47,
48,
49,
50
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą