Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Smartfony zamieniają nas w żywe trupy i macie tutaj na to dowody

53 996  
92   55  
Smartfony to wspaniałe i wszechstronne urządzenia. Niezależnie od wieku, zawodu, koloru skóry czy regionu, w jakim mieszkamy, każdy znajdzie w nich coś stworzonego specjalnie dla siebie. Są one nie tylko kieszonkowym, zaawansowanym komputerem, ale również narzędziem, które pozwala nam być bliżej innych.

W tym tkwi jednak ogromny paradoks, ponieważ smartfony sprawiły jednocześnie, że staliśmy się bardziej odizolowani od reszty społeczeństwa, niż byliśmy kiedykolwiek.


Niektórzy z nas poszli w tym wszystkim już tak daleko, że zaczęli stwarzać poważne zagrożenie nie tylko dla siebie samych, ale również dla otaczającego ich świata. Wraz z wielkim boomem na mądre telefony pojawiło się również bardzo wiele problemów. Część z nich może wydawać się nawet nieco zabawna, jednak to tylko pozory. Tak naprawdę sprawa jest bardzo poważna i każdy z nas powinien się zastanowić, czy nie dotyka ona również jego samego.



Niektórzy ludzie twierdzą, że nowe technologie zamieniły nas w zgraje bezmózgich zombie, które niewiele różnią się od tych, które przedstawiane są zwykle w apokaliptycznych filmach. W końcu plaga zombie zwykle zaczyna się od jakiejś choroby, która szybko rozprzestrzenia się po całym świecie, a ze smartfonami mamy przecież tak samo – tutaj tą chorobą jest uzależnienie.

Dzisiaj mam dla was kilka przykładów z całego świata, które doskonale pokazują skalę problemu, z jakim mamy do czynienia:

#1. Uzależnieni od używania



Zacznę może od samego sedna całego problemu, a jest nim po prostu uzależnienie. Jak w przypadku wszystkich innych uzależnień, mózg ludzki reaguje na smartfony w całkiem podobny sposób, jak reaguje na przykład na kokainę – wiecie, aktywacja ośrodka nagrody i te sprawy. W przypadku telefonów bodźcem nie jest jednak zażywanie jakiejś substancji, lecz dostawanie powiadomień, wiadomości lub pojawienie się nowych, interesujących nas newsów, filmów na YouTubie itp.

Psychoterapeutka z Nowego Jorku, Nancy Colier, jest autorką bardzo ciekawej pracy zatytułowanej: „The Power of Off” (Moc wyłączenia). W trakcie jej przygotowywania kobieta starała się nie tylko odkryć, w jaki sposób smartfony wpłynęły na nasze społeczeństwo, ale również jak wpłynęły na każdego z nas. Colier twierdzi, że przeciętny młody, dorosły człowiek sprawdza swój telefon około 150 razy dziennie (lub co 6 minut) i wysyła ponad 100 wiadomości w tym czasie. Dodatkowo ogromna część przebadanych przez nią ludzi z czystym sumieniem przyznała, że nie wyobrażają sobie życia bez telefonu.



W tym wszystkim nie chodzi jednak tylko o to, że się izolujemy – problem jest o wiele głębszy. Chodzi tutaj o to, że człowiek uzależniony od smartfona jest cały czas w trybie czuwania. Dosłownie nie wychodzi on z tzw. trybu „walki lub ucieczki”. Jego organizm pracuje na podwyższonych obrotach, a mózg nie ma chwili na zrelaksowanie się, a to bardzo źle. Pomyślcie, jak fatalnie może to wpływać na zdrowie takiego osobnika.

Do podobnych wniosków doszli uczeni z Uniwersytetu Maryland. Badając swoich studentów udało im się ustalić, że większość z nich wolałaby zrezygnować całkowicie z seksu niż z kontaktu ze swoim telefonem. A kiedy student chce zrezygnować z pukania studentek, to chyba coś jest nie tak.

#2. Chongqing i specjalne ścieżki dla smartfonowców



Słyszeliście o mieście Chongqing? Nie martwcie się, ja też nie słyszałem. Dowiedziałem się o nim dopiero za sprawą całej serii artykułów, w których opisywano nietypowe podejście do problemu. Chongqing było jednym z pierwszych miejsc na świecie, gdzie zastosowano podobne rozwiązania. Władze wydzieliły specjalne pasy na chodnikach dla ludzi, którzy chodzą po mieście z oczami wlepionymi w ekrany swoich telefonów.

Nieco wcześniej wprowadzenie czegoś całkiem podobnego zapowiedziano w Filadelfii w USA. Po czasie okazało się, że był to jednak zwykły żart, ponieważ samo doniesienie pojawiło się 1 kwietnia. Nikt chyba wtedy nie przypuszczał, że to, z czego żartowało się w 2012 roku, już w 2014 stanie się faktem w zupełnie innym miejscu na świecie.

#3. Szwedzi i ich problem ze smartfonami



Kiedy w sześciu największych stolicach w rozwiniętej Europie przeprowadzono pewne badania, nikt nie podejrzewał, że na pierwszym miejscu w wynikach znajdzie się Sztokholm. Oczywiście mieszkańcy nie mają się z czego cieszyć w tym przypadku, ponieważ badanie dotyczyło skłonności do pakowania się w tarapaty za sprawą własnego uzależnienia od telefonu.

Okazuje się, że mieszkańcy stolicy Szwecji są najmniej uważnymi pieszymi, kiedy ich głowy zaprzątnięte są tym, co dzieje się na ekranach ich telefonów. W stolicy kraju dochodzi również do największej liczby wypadków, w których poszkodowanymi są piesi korzystający ze swoich smartfonów.

Sprawa jest na tyle poważna, że w 2015 roku pewien artysta umieścił w całym mieście przerysowane znaki, przedstawiające mężczyznę oraz kobietę zapatrzonych w swoje telefony. Miały one oczywiście ostrzegać przed smartfonowymi zombie, którzy mogli kręcić się po okolicy.

#4. Holendrzy i ich sygnalizacja świetlna



Kiedy idziemy po chodniku z głową w dół i zapatrzeni jesteśmy we własny telefon, to raczej ciężko dostrzec nam to, co dzieje się przed nami. Dotyczy to m.in. sygnalizacji świetlnej przy przejściach dla pieszych. Nie ma większego problemu, kiedy pali się dla nas zielone światło. Kłopoty zaczynają się dopiero wtedy, kiedy sygnalizator zmienia kolor na czerwone. I co tu zrobić, aby takie światło mogło być lepiej widoczne dla smartfonowych zombie?

W niewielkim holenderskim mieście Bodegraven mieszkańcy doszli do wniosku, że najlepiej umieścić sygnalizację również na chodniku. Nie trzeba jednak wsadzać tam całego sygnalizatora, a wystarczy coś, co wyświetlałoby odpowiedni kolor przed przejściem.

Jak pomyśleli, tak też zrobili i Bodegraven stało się pierwszym miastem, w którym wprowadzono podobne rozwiązanie. Oczywiście jest to całkiem niezły pomysł i na pewno sprawia on, że smartfonowe zombie są odrobinę bardziej bezpieczne.

Sama idea spotkała się jednak również z poważną krytyką. Zdaniem przeciwników pomysłu nagradza ona niewłaściwe zachowania i pokazuje, że jest ono jak najbardziej w porządku i każdy może chodzić po chodniku z nosem wlepionym w ekran telefonu.

#5. W Hong Kongu wcale nie jest lepiej



Według Ipsos Group około 80% mieszkańców między 15 a 34 rokiem życia posiada swojego własnego smartfona. Problem uzależnienia od telefonu jest tam tak poważny, że w języku kantońskim istnieje nawet specjalne określenie ludzi, którzy snują się po mieście z oczami wlepionymi w ekrany telefonów: dai tau juk (plemię z głową w dół).

Chińczycy jednak zwracają uwagę nie tylko na zagrożenia w ruchu, jakie stwarzają reprezentanci plemienia. Dużą wagę przywiązują oni również do wszelkich wad postawy, jakie powoduje chodzenie z głową skierowaną w dół. Statystyki pokazują, że w Hong Kongu znacznie częściej leczy się ludzi, u których pojawiły się problemy z kręgami szyjnymi przez zbyt duży nacisk.

Sytuacja z czasem wcale się nie poprawia, a wręcz przeciwnie – z roku na rok jest tylko coraz gorzej. Więcej osób decyduje się na zakup smartfona i spora ich część popada w uzależnienie.

#6. Fantomowe alerty powiadomień



Pewnie każdy z nas doświadczył tego przynajmniej raz. Chodzi o uczucie, kiedy jesteśmy przekonani, że nasz telefon zawibrował (lub wydał z siebie dźwięk) i przyszło nam powiadomienie. Po odblokowaniu okazuje się jednak, że na ekranie nie ma żadnej informacji. Czyżbyśmy popadali w paranoję?

Nie! Są to tzw. fantomowe alerty w telefonie i przytrafiają się wielu użytkownikom od czasu do czasu. Warto jednak w tym miejscu dodać, że znacznie bardziej podatni na tego typu przywidzenia są ci, którzy mają problem z uzależnieniem.

Jak wspominałem już na samym początku, uzależnienie od używania smartfona jest ściśle powiązane z ośrodkiem nagrody w mózgu. Pożywką dla niego są powiadomienia i inne wiadomości, jakie dostajemy na telefon. Nic więc dziwnego, że osoby uzależnione często mają wrażenie, że przyszło im jakieś powiadomienie. Przecież ich mózg tego właśnie pragnie, aby dostarczyć sobie pożywki, a więc sam generuje podobne sygnały.

Jeśli więc fantomowe alerty przychodzą wam bardzo często, to chyba macie poważny problem. Aha, jeszcze jedno. Naukowcy odkryli, że zdarza się to znacznie częściej w przypadku kobiet niż w przypadku mężczyzn.

#7. Nie tylko dorośli, ale również dzieci



Problem uzależnienia dotyczy nie tylko ludzi dorosłych. Ofiarami padają również dzieci i są one nawet jeszcze bardziej podatne niż osoby, które wiek dojrzewania mają już dawno za sobą. Jeszcze w 2017 roku Brytyjski Departament Transportu bił na alarm. Doniesienia dotyczyły znacznego wzrostu wypadków z udziałem dzieci.

Nic więc dziwnego, że w sieci pojawia się coraz więcej kampanii, których celem jest zwrócenie uwagi na poważny problem, jakim niewątpliwie jest uzależnienie od używania telefonu. Swego czasu coś podobnego promował nawet raper Sokół, a cała inicjatywa nosiła nazwę: „Wyloguj się do życia”. Była ona oczywiście bardzo słuszna, jednak co z tego, skoro nie przyniosła większych skutków.

Uzależnienia od nowych technologii to coś, z czym mierzymy się nie od dzisiaj, jednak wciąż nie potrafimy z nimi skutecznie walczyć. Sprawa nie umrze śmiercią naturalną, ponieważ skala problemu z roku na rok stale się powiększa. Cóż więc możemy zrobić, aby temu zapobiec? Prawdopodobnie nic i prawdopodobnie nic też nie powinniśmy robić, ponieważ tego typu próby są daremne w skutkach.

Jeśli jednak ktoś twierdzi, że smartfony sprawiły, że ludzie w przestrzeni publicznej tak często już ze sobą nie rozmawiają, to powinien zobaczyć to zdjęcie:



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
17

Oglądany: 53996x | Komentarzy: 55 | Okejek: 92 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało