Poziomujące, sprawdzające, utrwalające, śródroczne, przekrojowe, diagnozujące, gimnazjalne, maturalne i już niedługo ósmoklasisty. To tylko część testów, którymi katowani są polscy uczniowie. A jak do testomanii podchodzi się w innych państwach?
W Finlandii nie przykłada się większej wagi do testowania uczniów. Uczniowie kończący szkołę średnią, piszą „Matriculation Examination”, który jest trudnym testem standaryzowanym. Od jego wyników zależy dalsza edukacja. Jeśli ktoś go napisze źle, może zapomnieć o dobrej uczelni. Albo solidnie się do niego przygotować i poprawić za rok.
Szesnastoletni uczniowie szkół w Wielkiej Brytanii mają już za sobą średnio 15-20 testów. Są one warunkiem promocji do następnej klasy. Najważniejszym testem są „A-Levels” po zdaniu których uczniowie mogą kontynuować naukę na uniwersytetach.
Japończycy muszą zdać pierwszy poważny test standaryzowany żeby w ogóle dostać się do szkoły. Dzieciaki w Japonii przygotowują się do testów już od przedszkola, ponieważ oblanie któregokolwiek z nich jest równoznaczne z zakończeniem edukacji. I nie można tych testów poprawiać.
W USA liczba testów różni się w poszczególnych stanach. Jednak każdy uczeń pisze przynajmniej jeden test ogólny rocznie. Uczniowie kończący edukację (szkoła średnia) w 2015 roku, napisali w swojej szkolnej karierze około 112 testów. Oprócz tych narzuconych odgórnie, studenci sami wybierają dodatkowe testy, żeby nazbierać jak najwięcej punktów, co liczy się potem przy naborze na studia.
Gaokao czyli "wielki test" to odpowiednik naszej matury. Uczniowie piszą go w dwa dni, codziennie po 6 godzin. Testowane są wiadomości z języka chińskiego, angielskiego, matematyki, nauk ścisłych i humanistycznych. W zależności od ilości uzyskanych punktów, uczeń kierowany jest do odpowiedniego uniwersytetu. To nie uczeń wybiera uczelnię, to wynik testu robi to za niego.
Jak prawie na całym świecie, uczniowie kończący szkołę średnią muszą zdać test, którego wyniki decydują o kontynuowaniu nauki w szkołach wyższych. Jednak nigdzie na świecie nie widać tak dokładnie różnicy pomiędzy uczniami bogatymi i biednymi. Ci, których stać na dobre szkoły bez problemu rozwiązują zadania, a ci uczęszczający do szkół publicznych mają wielki problem z rozwiązaniem testu, nie mówiąc już nic o osiągnięciu wysokich wyników.
Uczniowie przystępują tam do testu zwanego „Enem”, który jest po prostu egzaminem wstępnym do college’u. Wokół testu narosło wiele kontrowersji. Uczniowie (zwłaszcza biedniejsi) uzyskują bardzo mało punktów. Uczniowie ściągają, testy wyciekają przed egzaminem. Podobnie jak w Południowej Afryce, biedni uczniowie mają problem z czytaniem i w ogóle sobie nie radzą na testach.
Uczniowie w Meksyku zdają trzy ważne testy - „Exani I” w wieku 15 lat, „Exani II” w wieku 18 lat i ostatni test „General Exiting Exam” na końcu edukacji akademickiej. Na studiach doktoranckich czeka ich jeszcze „Exani III”. Nauczyciele nie są zbytnio zadowoleni z tych testów i protestowali przeciwko ich wprowadzeniu. Uważają, że uczniowie nie rozwijają swoich zainteresowań i umiejętności lecz uczą się jak rozwiązywać testy.
Każda prowincja ma swoje testy standaryzowane sprawdzające wiedzę uczniów między innymi z czytania, pisania i matematyki. W Kanadzie toczą się debaty na temat tych testów. Nauczyciele i uczniowie mówią, że test nie ma nic wspólnego z tym, czego dzieciaki uczą się w szkole. Wyniki testów nie są miarodajne i nie pokazują, czego uczeń się nauczył podczas lekcji.
Uczniowie w Indiach zdają kilkanaście testów w czasie nauki. Każdy zdany test, to powód do dumy nie tylko ucznia, ale zwłaszcza jego rodziny. Dziewczyna, która może się pochwalić wysokimi wynikami testów, szybciej znajdzie bogatego męża. Wysokie wyniki na teście kończącym szkołę i egzaminie wstępnym na uczelnię pozwolą młodym Hindusom na zdobycie lepszej pracy. Nie ma się więc co dziwić, że podczas testów wszyscy ściągają jak tylko mogą, a całe rodziny zaangażowane są w to, żeby dzieciakom dostarczyć ściągi.
Chyba zauważyliście, że w Polsce szaleje tak zwana reforma edukacji i wszystko zmienia się na bieżąco. Do niedawna, każdy etap nauki kończył się testem. Pisali go trzecioklasiści, szóstoklasiści, gimnazjaliści oraz maturzyści. W tym roku ósmoklasiści po raz pierwszy zmierzą się z nowym testem. Jak będzie wyglądał, dowiedzą się w grudniu. Oprócz tego uczniowie piszą mnóstwo testów ewaluacyjnych, które mają sprawdzić ich postępy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą