Oto co sądzą barmani na temat osób, które zamawiają takie drinki II

Pijesz, by zapomnieć, ale chcesz to robić z klasą.

Istnieje 75% szans, że zaraz zaczniesz narzekać, że nie podajemy tego drinka w miedzianym kubku. A nawet jeśli byśmy go podawali, to prawdopodobnie kusiłoby cię, żeby sobie go wziąć do domu.

Z mojego doświadczenia tego typu kombinacja wskazuje na to, że prawdopodobnie pracujesz fizycznie. I to ciężko pracujesz...

Jedyna osoba, która dzisiaj na mnie naskoczyła, to ta, która zamówiła tego drinka. Więc powiem, że to napój dla dupków.

Płonące shoty są dla nieletnich albo dla tych, którzy dopiero odebrali dowód i chcą mieć fajną pijacką historię do chwalenia się znajomym.

Rzadko kiedy dają napiwki i zwykle proszą, aby jeszcze trochę wzmocnić im tego drinka. To jest cała pieprzona szklanka alkoholu. Jak mam to jeszcze wzmocnić?

Oznacza to, że będę musiał mieć na ciebie oko całą noc. Bo prawdopodobnie już coś brałeś, albo dopiero weźmiesz. Dodatkowo możesz zejść na serce.

Będzie mówiła strasznie blisko twojego ucha, czy ci się to podoba czy nie, a po czterech drinkach wyjdzie z kimś nieodpowiednim w wiadomym celu.

17-latka, która wchodzi do klubu, bo jej wszyscy znajomi są już pełnoletni, a ona sama ma podrabiany dowód, któremu nikomu nie chce się przyglądać. Albo ktoś starszy, kto rzadko pije, ale jest na wakacjach.

Pracuję w barze, gdzie mamy naprawdę bogatą kartę i sporo drinków do wyboru. Kiedy ktoś zamawia takie ze śmiesznymi nazwami, to oznacza, że nie jest jeszcze pełnoletni albo baaardzo rzadko wychodzi na miasto.

Wódka to coś, co zamawia każda biała osoba, która uważa się za wyrafinowanego pijaka.

Jako dorosły mężczyzna, który często zamawia tego drinka, mogę powiedzieć tyle, że stereotypowo barmani zawsze myślą, że sobie robię jaja. Prawda jest taka, że wcale nie żartuję.

Radlerki to dziewczyny, które chcą się napić piwka, ale tak naprawdę nie lubią jego smaku.

Zwykle pijesz sam i wyglądasz, jakbyś miał w**ebane na życie.

Faceci, którzy próbowali wepchnąć się bez kolejki i kończyli noc na awanturowaniu się z innymi klientami to ci sami, którzy zamawiają Stellę.

Tam gdzie pracowałem, oznaczało to zwykle jeden przekaz: "też jestem z branży usługowej i chcę, żebyś o tym wiedział".

Miód - interesuję się średniowieczem, pewnie też słucham metalu, lubię sesje RPG z kumplami, a mój nick w World of Warcraft to...

Nie pijesz dużo i oglądasz dobre filmy. Lub pijesz dużo i chcesz coś mocnego, a barman podaje ci to.

Nie jestem barmanem, ale... raz w barze podsłuchałem gościa, który zamawiał "siedem mórz". Zaciekawiony, zapytałem gościa, co to takiego. Okazuje się, że to 7 losowych alkoholi, jakie barman ma akurat pod ręką. Wlewa wszystko do shakera, miesza i gotowe. Oczywiście nie muszę dodawać, że ktoś, kto zamawia coś podobnego, jest po prostu alkoholikiem.

Dla ludzi, którzy chcą ograniczyć kalorie, ale potem wypijają osiem takich drineczków, idą na miasto i lądują w maczku.