Opowieści dziwnej treści cz. 2

Zdaje się, że kiedyś to opisywałem na JM ale na pewno nie tu.

Zanim się jeszcze przyjąłem do mojej obecnej firmy mieliśmy taki przypadek:

Pod koparką zarwał się strop. Tereny przemysłowe mają to do siebie, że czasem trafiają się na nich stare, zamurowane kilkadziesiąt lat wcześniej i zapomniane przez Boga i ludzi piwnice. I właśnie na strop jednej takiej najechała koparka wyburzeniowa z długim ramieniem (razem jakieś 65 ton). Strop zupełnie nie zrozumiał powagi sytuacji i po prostu po chamsku i złośliwie się zarwał.

Mieliśmy kupę szczęścia bo:
a) operatorowi nic się nie stało
b) skrzywił się wysięgnik, który wcześniej już zaczął pękać i w ramach reklamacji na dniach miał przyjść inny na wymianę.

Więc jak widać mój szef miał więcej szczęścia niż rozumu, bo straty praktycznie żadne. Ale przekrzywiona koparka wzbudziła pewną sensację więc tylko kwestią czasu było gdy na budowie pojawiła się młoda dziennikarka z lokalnej gazety. Dopadła pierwszego człowieka który - jak jej się zdawało - nic nie robił i rozpoczęła śledztwo. Traf chciał, że tym człowiekiem był mój kolega kierownik, którego zawsze się jakieś głupie żarty trzymają.

- dzień dobry, co tu się stało?
- A widzi pani, powietrze z gąsienicy zeszło i się koparka przez to przechyliła. A jak już się przechyliła to dalej poszło samo.
- A gdzie operator maszyny?
- A nie wiemy. Wyskoczył z koparki i gdzieś uciekł. Podejrzewamy, że coś pił.
- A kierownik?
- Proszę panią, kierownik to już od tygodnia chleje.

Na drugi dzień w lokalnej gazecie pojawił się artykuł, o pijaństwie na budowie. Może by nawet ktoś potraktował go poważnie, gdyby nie fakt, że zaczynał się od informacji, że koparka się przewróciła bo jej powietrze z gąsienicy zeszło.

mocarne