...i dopisalem mu kawalek do poczatku :D
Osiemnasta, sciemnia sie, daleko w lesie, gleboko znaczy. Lesniczowka.
Cimoszewicz chlodnym okiem ogarnia kolegow przy stole zanim skoncza czyscic bron i sposobic sie na polowanie.
- i jak Olek, twoja czysta? - zasmial sie z lekka Wlodek.
- jak, jak?! zimna jak Kiszczak! lejemy! - blysnal zdrowym uzebieniem Aleksander, podczas gdy reszta towarzystwa gruchnela smiechem. W pokoju lesniczowki wylozonym skorami smiech cichl tak szybko, jak echa roznych aferalnych plotek...
- Kiszczakowi polej! - zakrzyknal Urban - niech bedzie jak na wigilie, jeden kieliszek dla niespodziewanego goscia! :D
Gdzies daleko dalo sie slyszec odglos jakby wybuchu. Kilku z gosci stanelo w gotowosci bojowej, niektorzy automatycznie zlozyli czyszczona bron i trwali w pozycji do strzalu... tylko Oleksy spokojnie siegnal po kieliszek i z usmiechem wyglosil:
- zdrowie wasze, w gardla nasze. siadajcie ludzie, to nie stan wojenny... bylo minelo, nawet teczki dzis inne i agenci nie ci sami - usmiechnal sie, przecierajac czolo chusteczka.
- Miller, wez no polej, w koncu ta twoja szorstka, meska przyjazn, niech sie na cos przyda! :D
***
Gdzies w Bialowiezy.
Statek jeszcze plonal zywym ogniem, ale jeden pasazer sie uratowal. Jak juz wydal tyle kasy na wycieczke z polowaniem na egzotyczne potwory, to jednak zamierzal sprobowac. W koncu mial oplacone ubezpieczenie i ktos po niego przyleci - to czemu nie skorzystac z tego czasu, jaki mu pozostal na lowy. W oddali zobaczyl swiatlo w oknach czegos, co wygladalo na domostwo miejscowych stworow, na jakie mial polowac... rozejrzal sie wokol siebie, zebral bron i zapasy, jakie udalo mu sie odnalezc i ruszyl w kierunku odglosow czegos na ksztalt biesiady autochtonow.
Byl osmym pasazerem, nazywal sie Nostromo. Obcy, na obcej ziemi...
***
POLOWANIE - CZERWONY PAZDZIERNIK. :D
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą