Szykuję się na wojnę. Nie śpię po nocach - obmyślam ciągle nowe strategie. Zastanawiam się, czy drania spalić, zadźgać nożem, utopić...
Z bezsilności gryzę paznokcie i mierzę co chwilę ciśnienie wiedząc, że wszystkie te moje pomysły są warte funta kłaków. I tak s....synowi nic nie zrobię.
A wszystko zaczęło się w sierpniu tego roku. Mój siostrzeniec, który pracuje na wyspach poprosił mnie, abym pomógł sprzedać mu samochód. Ponieważ trochę się tym zajmowałem, dorabiając do cienkiej pensji, zgodziłem się.
Samochód miał usterki związane z elektroniką (świeciły się dwa czujniki, nieważne od czego), więc oddałem go do najbliższego, znanego mi wcześniej mechanika. Gdybym wiedział, co mnie spotka...
Ale o tym następnym razem.
..........................................................................................................
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą