< > wszystkie blogi

matuss's blog

Potwornie absurdalny blog

My(?), narkoPolacy

17 września 2009
Gazeta Wyborcza kilka tygodni temu rozpoczęła nową akcję społeczną, której nieco zmieniony tytuł przedstawiłem w tytule notki. Akcja ta ma na celu zmianę sposobu patrzenia na narkotyki i narkomanów, którzy przecież żyją wśród nas. Może i ma to sens, szkoda tylko, że ktoś pod przykrywką solidarności i współczucia ktoś subtelnie próbuje wbijać nam do głowy ewidentne bzdury. 
Żeby narkotyki brać, trzeba je najpierw mieć. GW przychodzi nam z pomocą. Na stronie wyborcza.pl możemy podpisać apel, by posiadanie niewielkiej ilości narkotyku "na własny użytek" nie było karalne. Apel ten został wystosowany przez Polską Sieć ds. Polityki Narkotykowej. Generalny cel jest taki: karać dilera, nie "użytkownika". Pomysł świetny. Posiadanie jest legalne, ale sprzedaż nie. A kupowanie? Czy jeżeli na ulicy kupuję od dilera działkę i nakryje nas policja, to jego zakują w kajdanki, a ja spokojnie będę mógł odejść? Jak można zezwolić na posiadanie czegoś, czego produkcja i sprzedaż jest nielegalna? Przecież to nonsens. Poza tym, ile to jest "na własny użytek"? Może lubię palić/wciągać codziennie i kupiłem akurat miesięczny zapas, mam więc 30g marihuany/amfetaminy. Kto mi udowodni, że sam tego nie zużyję? Poczęstowałem kumpla,więc narkotyk już nie jest na własny użytek. Czy teraz pójdę do więzienia? Podobnych pytań można zadać dziesiątki. Czy ktoś wpadł na to, że ten pomysł jest zupełnie nielogiczny? Podobnie jak ten, by nie karać "przypadkowych" palaczy, w tym nastolatków, którzy może "próbują". Chcą? Dobrze, ale niech robią to na własną odpowiedzialność, wiedząc, że jest to złe (no chyba, że branie narkotyków wg GW jest w porządku). Główny kontrargument jest taki, by nie zapełniać więzień palaczami "trawki". Może jednak zamiast braku karania lepiej zastanowić się nad tym, jak karać, by miało to sens? Czy więzienie to jedyne, co ludzie potrafią wymyślić?

Sprawa druga, nie mniej istotna. Może w takim razie zalegalizować "miękkie" narkotyki (bo i takie postulaty wśród twórców akcji się pojawiają)? Tak na dobrą sprawę, czemu nie? Przecież każdy może robić to, co mu się podoba. Tyle, że tutaj wchodzimy na nieco wyższy poziom dyskusji, bo tak naprawdę to rozmowa na temat tego, jakie uprawnienia władcze powinno mieć państwo. Przecież można zalegalizować wszystkie narkotyki, wszak to prywatna sprawa każdego, co robi ze swoim życiem. Nie sądzę jednak, by taki pogląd w naszym społeczeństwie znalazł poparcie, wróćmy więc do sprawy narkotyków "miękkich". Jeżeli ktoś uważa, że palenie marihuany nie jest szkodliwe to znaczy, że nie zna ludzi, którzy ją palą. Sam mam kilku znajomych, którzy palą okazyjnie - żaden z tych, których pytałem, czy "trawka" szkodzi, nie udzielił mi odpowiedzi przeczącej. Dlatego coś chyba jest na rzeczy.

Jednak w spór dotyczący legalizacji marihuany wchodzić nie mam zamiaru. Chcę raczej zauważyć, że ktoś próbuje nam robić wodę z mózgu udając, że troszczy się o tych, którzy wpadli w nałóg. Jaki jest sens w opisywaniu historii ludzi, którzy przez narkotyki nieraz stracili rodziny i zmarnowali wiele lat życia, kiedy dwie linijki niżej pisze się o złagodzeniu polityki antynarkotykowej! Czy to nie jest żerowanie na krzywdzie innych ludzi, kiedy wykorzystując ich cierpienie próbuje się forsować to, co innym ułatwi znalezienie się w podobnym stanie? Czy pomocą dla narkomana jest podanie mu strzykawki? 
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi