Dlaczego proste słowa nie przychodzą do głowy kiedy są potrzebne?
Po co słowa?
-Wiesz może coś o szczęściu?
-Nie nazywaj człowieka szczęśliwym, póki żyje!
-O nie, nie spławisz mnie tak łatwo- nie dziś.
-Czyżby dzisiejszy dzień miał być inny, wyjątkowy?
-Nie- dlaczego?
-Co dlaczego?
-Dlaczego każą mi walczyć?
-Dlatego, że od życia nie ma ucieczki zawsze dopada nawet kogoś takiego jak Ty. Zresztą za długo się ukrywałeś.
-Wcale się nie ukrywałem, chciałem tylko... tylko chciałem mieć swoje miejsce na świecie. Takie do którego mógłbym wrócić. Dobrze mieć takie miejsce prawda?... Prawda?
-Ja nie wiem. Skąd miałbym to wiedzieć? Nie wiem! Ja nie mam takiego miejsca i nigdy nie miałem.
-A chciałbyś mieć?
-Jeśli odpowiem Tak? To cos się zmieni?
Chętnie bym się uśmiechnął, ale już dawno zapomniałem jak to się robi.
-Po prostu nie masz potrzeby szczerzenia się do kogokolwiek. Zachowujesz się jak dziecko. Przestań wreszcie pytać. Przez to „dlaczego?” szału dostaję
-Pytam by czegoś się dowiedzieć. Z tego- co mi już wiadomo to najlepsza metoda.
-Może i tak lecz jest jeszcze obserwacja. Przynajmniej jest CICHA.
-Nie mogę już obserwować bo przestaję być obojętny...
Powoli dochodziłem do wniosku, że rozmowa z samym sobą nie ma sensu.
Wszędzie tylko słowa , słowa, słowa... a odpowiedzi nie otrzymałem.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą