Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Czego nie toleruję w związku, właśnie rzuciłem pracę i inne anonimowe opowieści

37 943  
234   81  
Dziś przeczytacie m.in. o dobrej radzie od przestraszonej babci i nietrafionym prezencie urodzinowym, dowiecie się też, dlaczego introwertyk spotykał się z dziewczyną oraz poznacie janusza biznesu.

#1.

W trakcie małej rodzinnej imprezki zostałam postawiona przed faktem dokonanym, mianowicie jako że wszyscy już wypili po drineczku, to ja muszę odwieźć babcię. No więc wsiadamy do samochodu i jedziemy. W połowie drogi babcia zorientowała się, że wnusia żuje gumę. No i panika... „Olaboga! Udusisz się! Zakręt będzie i połkniesz! Moja koleżanka kiedyś się zadławiła, cała sina była, następnego dnia umarła! Wypluj to! Wypluj!” Argumenty absurdalne, ale babcia tak mnie nastraszyła, że wyplułam...
Dotarłyśmy na miejsce, babcia wysiada pod swoim blokiem. Nagle wraca do auta i krzyczy do mnie na całe osiedle: „Ale pamiętaj, BEZ GUMY!”. :D


#2.

Mój tata jest weterynarzem. Takim z poczuciem humoru. Wczoraj przyszedł do domu i miał dziwny wyraz twarzy, więc pytam, czy wszystko OK. Tata tylko westchnął i usiadł. No więc pytam, jak było w pracy, a on na jednym wdechu: „Musiałem dziś wytłumaczyć kobiecie, że kleszcze, które usuwała pęsetą z brzucha swojej suczki, w istocie były brodawkami...”.

To są takie momenty w życiu, kiedy wstaję bez słowa i otwieram tacie browarka :)

#3.

Niedawno obchodziłam swoje 18. urodziny. Rodzina ciągle się mnie pytała co takiego chcę na nie dostać, ale akurat zbierałam na coś, więc prosiłam wszystkich o pieniądze. Ale nie wszystkim się to spodobało, bo to osiemnastka, to trzeba prezent. Więc wymyślili, że kupią mi lekcje, żebym się uczyła jeździć i zdała na prawko. Moja mama sikała ze szczęścia normalnie, bo od dawna już mi zawracała głowę tym prawem jazdy, że mam zrobić, bo to super, że będę mogła wszędzie jeździć i bla bla. Problem w tym jest taki, że nigdy nie przeszkadzała mi jazda autobusem czy tramwajem i nie wyobrażam sobie siebie jako kierowcy. Po prostu. Mam dwie lewe nogi, brak koordynacji ręka-oko, a jak siedzę na miejscu pasażera, to moja mama ma mnie dość, bo jak jedziemy, to zawsze mówię: „Jedź wolniej, zaraz wjedziesz mu w dupę” i ogólnie sram w gacie. Więc rodzince kategorycznie zabroniłam kupowania mi lekcji itp. W dniu urodzin, podczas wręczania mi do rąk koperty, już wiedziałam, co to jest. Więc jednak mi kupili. Potem, gdy rozmawiałam z mamą, zostałam nazywana egoistką, bo nie doceniam prezentu, że rodzina się tak wykosztowała.

Ja to naprawdę doceniam, uwierzcie mi, wiem, jaki to był wydatek i to naprawdę miły gest... ale ja się do tego nie nadaję. Boję się, że prędzej zabiję siebie i instruktora, niż zdam to prawko.

#4.

Mój facet nie należy do osób wylewnych, to raczej taki cichy introwertyk. Ostatnio zapytałam go, co takiego sprawiło, że chciał się ze mną spotykać po naszym pierwszym wspólnym wyjściu. Powiedział: „No bo ty tyle gadałaś, że ja już nie musiałem”.
Ot, romantyk :)


#5.

Spotykałam się z pewnym człowiekiem. Było nam naprawdę dobrze pod wieloma względami, podobne poczucie humoru, wspólne hobby, muzyka i filmy.
Ale oczywiście musi być jakieś „ale”. U nas problemem okazały się poglądy.
Od razu mówię, że nie oceniam ludzi po poglądach. Każdy może myśleć co chce i żyć jak chce. Mam znajomych i osoby w rodzinie o zupełnie innych poglądach i w ogóle mi to nie przeszkadza. Jednak życie chciałabym spędzić z kimś, kto myśli podobnie do mnie.

Pierwszym problem było podejście do homoseksualizmu i osób innych ras. Ja jestem tolerancyjna, uważam, że wszyscy jesteśmy równi, bez względu na płeć, kolor skóry, czy orientację. On był bardzo anty. Obraźliwie i pogardliwie wypowiadał się o czarnoskórych i Azjatach. Twierdził też, że nie chciałby, aby jego dzieci wychowywały się w świecie, w którym homoseksualizm jest czymś normalnym. Ja nie chcę, by moje dzieci wychowywały się w świecie, w którym homoseksualizm jest czymś nienormalnym. Gdy pytałam, co w przypadku, gdyby nasze potencjalne dziecko okazało się homo, odpowiadał, że tak by się nie stało, bo on swoje dzieci będzie wychowywał na osoby hetero. Dla mnie już to było pierwszym znakiem, że nie możemy tego ciągnąć, bo nie dogadamy się w kwestii wychowania ewentualnych dzieci. Ale on prosił, bym dała mu szansę i nie oceniała przez pryzmat poglądów.

Drugą sprawą było podejście do zwierząt. Mam kota, niewychodzącego. On twierdził, że go krzywdzę, że mój kot jest nieszczęśliwy, bo nie może sobie pobiegać, polować, ani bzykać, a taka jest natura kotów. I że kot zamknięty w domu nigdy nie będzie szczęśliwy. Mówił też, że nie chce mieć w domu psów, psy tylko przy budzie albo w kojcu. Ja zawsze miałam zwierzęta, które spały ze mną w łóżku i w przyszłości mam w planach adoptować psa. I mój pies będzie spał ze mną w łóżku.
To był drugi argument, dlaczego nie możemy być razem. Po prostu nie dogadalibyśmy się w przyszłości.

W końcu zerwałam tę znajomość, a on opowiadał o mnie znajomym i rodzinie, że jestem nawiedzoną feministką, nie toleruję jego poglądów i chciałam go na siłę zmienić. A to właśnie było wręcz przeciwnie. Dlatego, że toleruję odmienne poglądy i nie chcę, by je dla mnie zmieniał, uznałam, że lepiej to zakończyć. Bo swoich poglądów też zmieniać nie zamierzam, a pola do kompromisów tutaj nie widzę. Powiedziałam mu, że obojgu nam będzie lepiej, gdy znajdziemy sobie kogoś o podobnym światopoglądzie.
A jedyne co usłyszałam w odpowiedzi, to wyzwiska i oskarżenia, że jestem typową lewaczką, która wymaga tolerancji swoich poglądów, ale nie toleruje poglądów innych.
Nie toleruję to ja braku logicznego myślenia.

#6.

Właśnie rzuciłem pracę. Dlaczego?

Od pół roku nie ma funduszy na spodnie firmowe, ale wczoraj odbierałem od kuriera dwa komplety nowych felg do mercedesa szefa, oczywiście na fakturę. Plus do tego dwa komplety opon: 20 i 21 cali, więc troszkę takie kosztują.

Dodatkowo siadam do zawiadomienia Państwowej Inspekcji Pracy o wszystkich uchybieniach w firmie.


#7.

Moja mama zawsze była wielką fanką krzyżówek. Potrafiła rozwiązać każdą w kilka minut. Tak samo uwielbiała przeróżne telewizyjne teleturnieje – Milionerów, Koło fortuny, Jeden z dziesięciu, Jaka to melodia czy Familiadę. Odpowiadała na pytania szybciej niż uczestnicy. Po prostu miała ogromną wiedzę i świetną pamięć. Ja mam to po mamie. Też uwielbiam rozwiązywać krzyżówki, sudoku i jestem niezły w teleturniejach. Nawet w jednym wziąłem udział kilka lat temu i wygrałem niezłą kasę.

Niestety moja mama zachorowała na Alzheimera. Zapomniała, jak się pisze i czyta, zapomniała, jak się ubiera i używa widelca, w końcu zapomniała mnie, pozostałe swoje dzieci, wnuki i swojego męża. Mój tata opiekował się nią przez 10 lat, choć było z nią trudniej niż z dzieckiem. Karmił ją, mył, przebierał, podawał leki. A w zamian słyszał pytania „kim ty jesteś?”, wyzwiska, mama potrafiła go uderzyć czy rzucić się na niego, bo go nie rozpoznawała. Przez ostatnie 2 lata życia mama nie umiała już mówić ani chodzić. Z jej ust wydobywał się jedynie niezrozumiały bełkot. Jeśli oglądaliście kiedyś jakikolwiek film o tej chorobie, to zapewniam was, że nie oddaje on rzeczywistości. Ani „Pamiętnik”, ani „Ojciec”, ani „Daleko od niej”, ani „Strzępy”. Te wszystkie filmy są piękne, wzruszające i smutne, ale nie pokazują całej prawdy. Może początki choroby, ale nie to, co dzieje się z człowiekiem pod koniec. Przy czym ten „koniec” może trwać nawet kilka lat, jak to było u mojej mamy.

Wiele razy czytałem, że rozwiązywanie krzyżówek czy ogólnie ćwiczenie mózgu i pamięci może uchronić przed zachorowaniem na Alzheimera, ale teraz wiem, że to gówno prawda. Mojej mamie nie pomogło. Mi nie pomogło.
Niedawno otworzyłem krzyżówkę i zamarłem. Gapiłem się na nią przez kilka minut i nie potrafiłem odgadnąć żadnego hasła. Widziałem litery, rozumiałem słowa, ale nie wiedziałem, jakie są na nie odpowiedzi. Przerażenie odjęło mi mowę. Bo Alzheimer jest dziedziczny. Mój dziadek, tata mamy, również był chory. Ja mam dopiero 54 lata. Mama zachorowała znacznie później, bo pierwsze oznaki zaczęły być u niej widoczne, gdy była starsza ode mnie o przeszło dekadę. Strasznie się boję. Nie chcę, żeby moja żona przechodziła przez to samo, co mój ojciec przechodził z mamą. Dlatego rozważam odejście z tego świata. Muszę to zrobić, póki jeszcze mam świadomość.
4

Oglądany: 37943x | Komentarzy: 81 | Okejek: 234 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało