Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Nikt się nie spodziewa cudów architektonicznych w Kaliszu, a tu taka perełka

35 233  
340   90  
Na taką oto architektoniczną perełkę trafiliśmy na profilu >>Pawła Szczerkowskiego<<. Uznaliśmy, że trzeba ją pokazać dalej, by każdy ją zobaczył. Fotografie Pawła za wiedzą i zgodą autora.
Najpierw kilka słów o historii tego kościoła. Tutaj będziemy się podpierać stroną Kalisz.pl i z tej strony pochodzę wszystkie cytaty. A ten kościół to Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Dla lokalsów kościół-ryba.

Foto: Kalisz.pl


Foto: Kalisz.pl
W 1958 roku poznański oddział Stowarzyszenia Artystów Polskich ogłosił konkurs na projekt kościoła dla niedawno erygowanej parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Kaliszu. Zwyciężyła i do realizacji skierowana została propozycja bardzo młodych wówczas architektów – Jerzego Kuźmienki i Andrzeja Fajansa, wówczas jeszcze studenta. Kształt projektowanego obiektu sprawił, że konieczne było sporządzenie skomplikowanych obliczeń. Na tyle skomplikowanych, że ówczesne komputery nie podołały temu wyzwaniu. Konieczne było przeprowadzenie ich ręcznie. Podjęli się tego dwaj matematycy, Edward Otto i Adam Empacher. Ich obliczenia okazały się prawidłowe, o czym świadczy fakt, że… kościół nadal stoi.
W latach 90. jedna z fińskich architektek odwiedzających kościół powiedziała, że nawet drobny błąd w obliczeniach spowodowałby zawalenie się budowli. Tym większy szacunek dla matematyków. I tutaj to Kościół postawił na naukę, a nie na Wolę Bożą. Dlatego też wśród inżynierów i matematyków zaczęło funkcjonować powiedzenie, że to „matematyka na usługach Miłosierdzia Bożego”.

Foto: Kalisz.pl
Budowę kościoła rozpoczęto w roku 1977, ale sam kościół musiał zostać obniżony o 10 metrów – po to, by za bardzo nie górował nad otoczeniem. Wiadomo, ludzie niech się tam modlą, ale żeby nam bracia Rosjanie nie wytykali zanadto, że kościoły się wznoszą ponad socjalistyczną ideę.

Foto: Kalisz.pl
Budowa była prowadzona przy pomocy parafian. I generalnie w ten sposób było budowanych większość kościołów w tamtych latach. Kto mógł, tyle załatwiał od siebie, czy na ile mógł, na tyle pomagał. Osobiście pamiętam, jak nosiłem cegły, gdy budowano kościół w mojej parafii. Ale wtedy kościół to był protest przeciwko reżimowi i ustrojowi socjalistycznemu. Bo władza niby na kościół patrzyła nieprzychylnie, ale jednocześnie bardzo o przychylność kościoła zabiegała (ale tego nie okazywała).

Foto: Kalisz.pl
W roku 1983 poświęcono dolny kościół, a dopiero w roku 1993 zbudowano kościół w całości. Przypominam, że konkurs na projekt ogłoszono w roku 1958. Z ciekawostek – kościół nie ma żadnych filarów i podpór, a wszystko trzyma się kupy dzięki jego kształtowi hiperboloidy parabolicznej i, jak się okazało, pracy wybitnych matematyków. Sam portal wzniesiono natomiast jako membranę dwukrzywiznową, rozpiętą na dwóch łukach parabolicznych.
Po latach jeden z architektów, Jerzy Kuźmienko powiedział:

Projekt, a i realizacja kościoła w Kaliszu, jako największa jednorodna konstrukcja na świecie – hiperboloida paraboliczna – a na pewno chronologicznie pierwsza, była niewątpliwie wyczynem i aktem straceńczej odwagi. Skalę tego przedsięwzięcia zrozumieliśmy dopiero po latach, zwłaszcza w trakcie realizacji bez przedsiębiorstwa, wykwalifikowanych wykonawców i kiedy naprzemiennie musieliśmy o wszystkich problemach dużej, trudnej budowy.


Foto: Kalisz.pl
Wyjątkowa realizacja doczekała się wielu nagród i wyróżnień. W 1988 roku doceniona została przez Przegląd Architektury Warszawskiej. Wybór argumentowano tym, że kościół jest wspaniałym pomnikiem polskiej myśli architektonicznej, wielce ważnym dla współczesnego i przyszłego krajobrazu polskiej architektury. Stanowi też pomnik i dzieło wiary, woli i ogromnego wysiłku parafialnej społeczności fizycznego i finansowego oraz budowniczych: proboszcza i architektów, równie pomysłowych jak ci, którzy wznosili niegdyś kamienne katedry.
A jakie wrażenie wywarł ten kościół na Pawle? Otóż jak się okazuje – ogromne. Jak sam napisał:

Do głowy by mi nie przyszło, że na zwykłym blokowisku w zwykłym Kaliszu doświadczę przeżyć, jakie towarzyszyły mi przy zwiedzaniu bazyliki Sagrada Familia w Barcelonie, dzielnicy EUR w Rzymie (jestem zakochany w Palazzo della Civilta Italiana!), Panteonu czy dzieł brutalizmu w Casablance.
Nie przesadzam i piszę to całkowicie serio. Żebyście zrozumieli, o co mi chodzi, muszę zacząć od wyjaśnienia definicji ekstazy architektonicznej.
W moim świecie jest to rodzaj amoku, w który wpadam, gdy zachwyci mnie dzieło architektury. Bo ze wszystkich dziedzin sztuki tylko architekturę potrafię przeżywać tak mocno.
Amok ów objawia się tym, że wpadam w szaleńczy pęd. Biegam wokół albo wewnątrz danego obiektu nieskończoną ilość razy, napawam się jego kształtami z każdej perspektywy i pod każdym kątem. Wszystko jest jednocześnie dokumentowane aparatem.
Wcisnę się, wdrapię i wczołgam w każde miejsce, z którego zobaczę więcej i lepiej. To może trwać nawet godzinę albo dwie.
Doświadczyłem tego stanu tylko kilka razy w życiu. W miejscach, które wyżej wymieniłem. I nie ma w tym nic zaskakującego, bądź co bądź są to klasyki, obecne w każdym przewodniku i podręczniku architektury na świecie. Ale żeby blokowisko w Kaliszu? A tak. Na dennym blokowisku w Kaliszu stoi arcydzieło architektury postmodernistycznej, studiowane na uczelniach architektonicznych całego świata: Sanktuarium pw. Miłosierdzia Bożego.

Tak więc bez żadnego śmieszkowania czy zgryźliwości polecam udać się do Kalisza, by obejrzeć ten wyjątkowy na skalę światową kościół. Bo naprawdę jest co podziwiać.
10

Oglądany: 35233x | Komentarzy: 90 | Okejek: 340 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało