Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Co jest dla ciebie normalne, a dla innych dziwne?

38 768  
245   230  
Niektóre rzeczy wydają nam się w życiu dość oczywiste, ale kiedy mówimy o nich innym, patrzą nas nas jak na dziwaka. Takimi historiami podzielili się użytkownicy Reddita.

#1.


Rzeczy, które były dla was normalne, a dla innych dziwne. I w drugą stronę. Jak często spotykaliście się z sytuacją, że jakaś czynność lub rzecz u kogoś była dla was niezrozumiała i dziwna, a dla niego całkowicie normalna.

Dla przykładu, rodzina mojej znajomej zawsze czekała, aż woda „zawrze”.

Będąc u nich X lat temu i słysząc, że czajnik gwiżdże na gazie kilka sekund, ściągnąłem go i wziąłem się za zalewanie herbaty. W tym momencie wbiega mama znajomej i mówi, że jeszcze nie zawrzała. Zdziwiony mówię, że przecież musiała wrzeć, gwizdek przecież było słychać kilka dobrych sekund. Z grzeczności nie próbowałem dyskutować, mimo że czajnik prawie wyrwano mi z ręki. Otóż ten czajnik trzeba było na chwilę ściągnąć z płomienia i postawić ponownie, dla spokoju najlepiej bez gwizdka i poczekać, aż drugi raz się zagotuje. Wtedy dopiero woda zawrzała. Analogicznie z czajnikiem elektrycznym. Nie dociekałem dlaczego. Nadal gotuję wodę do pierwszego wyłączenia i żyję, a kawa i herbata są pyszne.
Bolek2106

#2.

Moi rodzice na każdą musującą pastylkę mówią „wapno”. Tak mi to weszło, że długo myślałem, że wapno to forma (jak tabletka, proszek, syrop), a nie konkretny związek chemiczny. Dziewczyna się ze mnie śmiała, jak spytałem ją, czy ma witaminę C w tabletkach czy w wapnie.
iguana_bandit

#3.

W moim domu było normalne, że jak jest jakiś problem, to analizuje się go i szuka logicznego rozwiązania. Najważniejsze było zrozumieć, jak coś działa, bo bez tego każda akcja to błądzenie po ciemku.

Jednak jak się okazało, jest to niezrozumiałe dla całej rodziny po stronie teściów. Często słyszę, że niepotrzebnie kombinuję. Każda naturalna porażka przy uczeniu się, jak coś, z czym jeszcze nie miałem do czynienia, to „dowód na bezsensowność mojej roboty i na moje kombinatorstwo”. Jak czegoś nie wiedzą, a ktoś inny wie, to skutecznie odrzucają tę wiedzę, bo bańka mogłaby pęknąć.

Zamontowali sobie pompę ciepła. Chodzą niesamowicie wkurwieni. W tym pokoju za zimno! W tamtym za ciepło! Szmelc nam sprzedali, oszukali nas!
Namierzyłem najchłodniejszy pokój. Ustawiłem w nim radiowy termostat, który steruje pompą. Odkręciłem tam grzejnik na maksa. W innych pomieszczeniach skręciłem termostaty na grzejnikach do rozsądnego poziomu, by ich nie przegrzewać. Obniżyłem temperaturę czynnika grzewczego, która była ustawiona na maxa, bo nie to było problemem, a znacznie podnosi koszty...

Mija pół dnia, patrzę, a teściu przestawia wszystkie kaloryfery na maxa. TAK MUSI BYĆ, BO BĘDZIE ZIMNO. Ale przecież jest OK... ALE BĘDZIE, ZOBACZYSZ. Daj, na spokojnie wyjaśnię ci, czemu tak zrobiłem, dzięki temu będzie dobra temp... TAK MUSI BYĆ, JEST ZIMNO, BO ZŁODZIEJE NAS OSZUKALI.

Ja p***ę. Też tak macie?
TaQk

#4.


Głównie ludzie zza granicy, ale też część Polaków nie może zrozumieć, że jem makaron, ryż lub pierogi na słodko.
Makaron + twaróg + śmietana + truskawki/banan + trochę cukru z cynamonem to dla wielu oznaka szaleństwa.
Crowleyer

#5.

W przedszkolu był taki jeden, który podczas leżakowania gryzł inne dzieci w stopy i po każdym udanym razie walił się pięściami w klatę, jak King Kong. Wydawało mi się to dziwne. Do dziś mam problem ze zrozumieniem samej akcji i intencji.
mzrjnz

#6.

Piszę literę S od dołu.
dzixar

#7.


Że uczenie się nowych rzeczy jest fajne i ekscytujące. U mnie w rodzinie to normalka, że wszyscy chcą nowych rzeczy próbować. Ale jak się zgłaszam w robocie, żeby zrobić coś nowego i trudnego, zamiast w kółko bawić się w to samo, to często patrzą się na mnie jak na kosmitę. I tak od podstawówki.
halffullofthoughts

#8.

Podcieram zad na stojąco.
kaszeljezusa

#9.

Synestezja – w liceum zorientowałam się, że nie wszyscy widzą kolory liter i cyfr, mega zdziwko.
ywegd

+1. Ja się zorientowałam, jak miałam jakieś 10 lat i w rozmowie z mamą wspomniałam coś o tym, że no przecież „e” jest zielone, a „b” czerwone, bo mi się to wydawało najoczywistszą oczywistością, a mama zareagowała konfuzją i nie wiedziała, o czym mówię.
susan-of-nine

#10.


Mam filmy i seriale, które dzielę na letnie/wiosenne, zimowe i jesienne, tzn. podkreślają dla mnie przyjemność danej pory roku i wtedy mam ochotę je oglądać. I nie jest to tak, że np. dany film dzieje się zimą i jest zimowy, tylko moje subiektywne uczucia go tak umieszczają. Np. „Szpital na peryferiach” i „Kobieta za ladą” – jesień. „Skrzypek na dachu” – zima. „Aranyelet”, „Noce Cabirii”, „Osiem i pół” – lato.

Myślałam, że każdy tak ma, ale okazało się, że nie.
Bellevilleilya

#11.

Mycie odbytu po wodowaniu u-boota, zamiast rozmazywania kału po ciele.
Normalnie biorę prysznic, w sytuacji awaryjnej papier moczę w wodzie z mydłem. W sytuacji krytycznej, np. stacja benzynowa, mam wilgotne chusteczki.
Rusty9838

#12.

Moją mamę irytuje, kiedy głośno nad czymś myślę, po czym wyjmuję telefon i wyszukuję od razu odpowiedzi na swoje pytanie. Jej zdaniem to dziwne tak móc wiedzieć wszystko kiedy się chce i traktuje potrzebę weryfikowania informacji jak największe dziwactwo.
Effective-Gene9391

#13.

U mnie w rodzinie pomoc się oferuje, nie wypada o nią prosić. Dla męża zachowanie moich rodziców było czasami wręcz narzucaniem się. Natomiast rodzice pouczali mnie, że mąż siedzi na kanapie i nie pomaga, a przecież nic nie robi.

W rodzinie męża na odwrót, o pomoc się prosi, a nie oferuje. Czyli nikt nie ruszy palcem, dopóki sam o pomoc nie poprosisz (wiadomo, że w jakichś awaryjnych sytuacjach, jak cię właśnie szafa przygniata ;), to co innego, ale mówimy o pierdołach tu).
MatkaGracz

#14.


Nie lubię cyfr parzystych. Budzik rano nastawiam na 07:13. Nie umiem kupić np. 4 pomarańczy, musi być 3.
MagsClouds

#15.

Ja nie rozumiem ludzi kupujących na tony tanie buble z nastawieniem „bo to to samo”, zamiast odłożyć na coś, co służy lata albo do końca życia. Śmieci z Ali, radia samochodowe firmy, której nazwa nie daje się zapisać polskim alfabetem, 50-letnie samochody, które się psują i wymagają większego wkładu finansowego niż rata za nowy. Takie tam.
KotBehemot99

#16.

U mojej mamy kawę zalewa się najpierw zimnym mlekiem, a później dopiero wrzątkiem. Na pytanie dlaczego słyszę, że „tak jest zdrowiej”. Jeśli jeszcze bardziej drążę temat, to odpowiedzi brak.
Witty_Vacation5098

#17.

Mam duży plik w Excelu, gdzie zapisuję:
– ile spałem;
– od której do której godziny spałem;
– moje samopoczucie 1/10, z reguły 3x dziennie;
– co jadłem;
– puls z opaski;
– subiektywne zmęczeniem dniem;
– ocenę tego, jak dany dzień był w pracy męczący;
– dokładnie każdy „trening”, niezależnie, czy to spacer, czy rower stacjonarny, czy przysiady;
– czy miałem spadki nastroju i jak wyglądały;
– na koniec dnia/na następny dzień rano krótką notatkę o tym, co robiłem.

Raz w tygodniu spisuję też wagę. Potem sobie robię analizy i wyciągam jakieś wnioski, ciekawostki. Przykładowe wnioski:

1. Raz na 3 miesiące potrzebuję 2-3 dni urlopu. Inaczej samopoczucie leci na łeb, na szyję (w czwartym miesiącu średnio 2,37).
2. Samopoczucie mam najgorsze w czwartki, gdy mam zmianę popołudniową (średnio 3,41), najwyższe zaś w poniedziałki na zmianie porannej (średnio 7,92).
3. Najbardziej kaloryczne jedzenie (średnio 498 kcal/100 g) zjadam w czwartki, kiedy mam popołudniową. Najmniej kaloryczny jest wtorek. Najbardziej nierównomierna – niedziela.
4. Są dwie potrawy, które jem zawsze jednego dnia. Jest to mochi (niedziela) i sushi (piątek).
5. Granie na komputerze podbija mi nastrój, ale tylko gdy gram do 2 godzin dziennie. Powyżej tej granicy z reguły wpływ ich jest odwrotny.
6. Staram się zgodnie z tym żyć, np. w czwartki staram się nie brać na siebie obowiązków, a w poniedziałki chętnie zostaję na nadgodzinach. Zawsze też zanoszę plany na urlop, które są dokładnie skalkulowane.

Ludzie patrzą na mnie jak na kosmitę, gdy mówię, że monitoruję takie rzeczy. A dla mnie to jest coś tak oczywistego jak to, że muszę się przebrać z piżamy, zanim wyjdę z domu do pracy. Ogólnie lubię rozumieć, jak ludzie działają. Dziwi mnie, że większość osób nie przykłada do tego wagi albo traktuje to olewatorsko.
Kitchen_Raspberry96

#18.


Ja na przykład myję jajka, zanim z ich użyciem coś ugotuję i spotkałam się z tym, że ludzi to strasznie dziwi.
cavatira

#19.

1. Nie obieram kiwi.
2. Chodzę codziennie 45 minut do pracy, bo nudzi mnie czekanie na autobus i jazda nim.
3. Myję się rano, no chyba że jest upał, to i wieczorem.
4. Jem około 5 rano, a potem około 18. Rzadko czuję potrzebę jeść częściej.
5. Często pracuję w weekendy i w prawie każdy sylwester.
6. Mam prawie 40 lat i gram w Pokemon Go.
No, to chyba tyle.
PerfectDickPl

#20.

Mnie zawsze dziwiło to, że ludzie, których ja uważam za ciekawych, dla innych są nudni, nieciekawi. Mam np. ziomka, który bardzo interesuje się historią, szczególnie średniowieczną i naprawdę ciekawie umie o tym opowiadać. Oprócz tego zna się na historii Krakowa i często oprowadza znajomych i opowiada różne ciekawostki. No i kiedyś tam gadam z takimi koleżankami i one wypaliły, że ten ziomek jest „nudny do bólu”. Za to ciekawymi osobami wg nich są goście, którzy chodzą na imprezy i koncerty, a poza tym w sumie niczym się nie interesują. Nie mam nic do chodzenia na imprezy, sam często chodzę na koncerty, ale nie czyni mnie to ciekawym.

Ja też wielokrotnie byłem uznawany za nudnego, bo czytam książki i interesuję się informatyką.
mazda7281
2

Oglądany: 38768x | Komentarzy: 230 | Okejek: 245 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało