Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Czy to jeszcze rozrywka, czy już tortury? – smutna historia komika, który zgodził się na udział w pewnym japońskim programie

44 787  
321   32  
Czy są jakieś moralne granice, które mogłyby zatrzymać żądnego sławy i sukcesu artystę przed zrobieniem z siebie pośmiewiska? Jeśli myślicie, że szczytem ludzkiej degrengolady jest inkasowanie tłustych cebulionów za upokarzający oklep podczas kolejnych freakfightowych gal, to jesteście w błędzie. Japończycy, w swoim to zwyczaju, uznali, że nawet w dziedzinie medialnego spierdzielenia muszą być lepsi od reszty świata i… delikatnie mówiąc – solidnie przegięli pałę.
Pamiętacie czasy, kiedy natchnieni filmem „Truman Show” włodarze stacji telewizyjnych zaczęli częstować swoich widzów coraz to bardziej idiotycznymi programami typu reality show? Zazwyczaj format ten sprowadzał się do zamknięcia grupy normików w jakiejś zamkniętej przestrzeni i zlecanie im wykonywania mniej lub bardziej debilnych zadań. To właśnie w czasie tego szalonego boomu na gromadzące przed telewizorami miliony widzów spektakle nijakości i żenady japońska stacja Nippon TV wystartowała z własną, oryginalną propozycją, w której o popularność w świecie show-businessu miał zawalczyć nikomu nieznany komik.



Tomoaki Hamatsu był właśnie takim nikomu nieznanym komikiem, który z mozołem usiłował wybić się spośród tysięcy innych estradowych śmieszków. Nasubi, czyli Bakłażan, bo taką ksywkę otrzymał ten mężczyzna (podobno związana była ona z dość nietypowym kształtem czaszki Tomoakiego), miał ogromne szczęście – albo jego brak, jak się miało potem okazać – i wygrał urządzony przez Nippon TV konkurs, którego zwycięzcy obiecywano wielką, medialną popularność. Nie mówiono wprawdzie, o jaką popularność miało chodzić, ale powiedzmy sobie szczerze – każda jest lepsza niż jej brak.



Wkrótce po tym zwycięstwie Nasubi dowiedział się, że ową popularność miało mu zapewnić uczestnictwo w „Susunu! Denpa Shonen”, reality-show, którego byłby jedynym bohaterem. Komika planowano zamknąć w niewielkim, praktycznie pustym pomieszczeniu. Oprócz podstawowych mediów, to jest prądu, bieżącej wody, ogrzewania czy możliwości skorzystania z toalety, na wszystkie produkty pierwszej i drugiej potrzeby miał on sobie „zapracować”. Japończyk trochę się zdziwił, gdy przed zamknięciem drzwi pokoju kazano mu się rozebrać do rosołu… To jednak nie był koniec niespodzianek. Szybko okazało się, że „pracą” mającą mu zapewnić jedzenie, ubranie czy chociażby papier do podtarcia tyłka miał być udział w konkursach. Dlatego też Nasubi dostał w prezencie radio, telefon oraz stertę gazet i kartek pocztowych, które miały mu pomóc w tym zadaniu. A jakie było zadanie? Ano Japończyk musiał zdobyć nagrody o łącznej wartości miliona jenów (czyli mniej więcej 8000 dolarów).


Goły komik ze znaczkiem bakłażana zasłaniającym jego przyrodzenie świadomy był obecności kamer, ale nie wiedział, że jego poczynania będą transmitowane na żywo, a tylko wybrane fragmenty zostaną potem zmontowane w całość i wyemitowane w telewizji. Na jego nieszczęście program wyświetlany był w trybie 24/7, a dodatkowo co tydzień prezentowano skrócone kompilacje najlepszych numerów Nasubiego z kilku dni.

Komik szybko zgłodniał, więc pierwsze, co zrobił, to zgłaszał się do konkursów, w których wygrać można było coś na ząb. Zanim jednak dostał szansę na zjedzenie czegokolwiek, musiał czekać całe dwa tygodnie. W międzyczasie do jego drzwi zapukał dostawca żarcia na wynos, ale... okazało się, że pomylił on adres. Taka sytuacja była oczywiście inscenizowana przez twórców programu i miała na celu dręczenie wygłodzonego nieszczęśnika.



Najpierw parę słodkich deserków – to za mało, aby zaspokoić apetyt. Niedługo potem jednak Nasubi zdobył ryż. Nie pomyślał jednak o wcześniejszym udziale w loterii, w której mógłby zgarnąć garnki, więc pierwszą „potrawą” jaką zjadł był surowy ryż. Wkrótce jednak skonstruował prowizoryczny pojemnik z torby. Od biedy dało się w nim zagotować wodę i ugotować ryż.

Widzowie mogli obserwować powolne popadanie mężczyzny w obłęd. Bardzo się on, na przykład, ucieszył z wygrania pluszaka. Pozbawiony możliwości kontaktu z inną osobą, zaczął przemawiać do zabawki, tak jakby była ona żywą osobą, a wręcz kimś na kształt autorytetu czy wręcz senseia. Kiedy Nasubiemu skończył się ryż, biedak musiał jeść średnio smaczne krokiety oraz zawartość puszek z psim żarciem, których pokaźną liczbę zdobył w innym konkursie.

Komik miał jeszcze jeden problem. Nadal świecił gołym tyłkiem przed milionami widzów. Niestety z odzieży jedyne co udało mu się wygrać, to damska bielizna. I to na dodatek zdecydowanie na niego za mała. Raz udało mu się za to zgarnąć pasek do spodni. Średnio to przydatne, gdy się nie ma pantalonów.

Równie dużym wyzwaniem okazało się zdobycie obcinaczek do paznokci i zwykłych nożyczek, za pomocą których Nasubi mógłby doprowadzić swój opłakany wygląd do porządku. Zdobył za to… rower i parę biletów do kina. Na szczęście spryt i talent do majsterkowania pomogły mężczyźnie przerobić dwukołowiec na urządzenie do ćwiczeń.



Wielkie nadzieje Tomaoki wiązał z telewizorem, który to udało mu się wygrać w pewnej loterii. Producenci zadbali jednak o to, aby uczestnik ich programu nie mógł z tego sprzętu korzystać. Nie chcieli bowiem, aby zorientował się, że program z nim w roli głównej nadawany był na żywo. Zarówno odbiornik, jak i dostarczona mu później konsola PlayStation nie nadawały się do użytku. Japończyk nie dawał jednak za wygraną i większość swego czasu poświęcał na wypełnianie kuponów konkursowych. Podobno zdarzało mu się wypisywać ich nawet do 1400 tygodniowo! Po prawie 10 miesiącach od początku programu udało mu się wygrać upragniony papier toaletowy…

Show z Nasubim stał się tak popularny wśród Japończyków, że grupy fanów komika oraz dziennikarze namierzyli pomieszczenie, w którym realizowany był program. Producenci, obawiając się, że jego miłośnicy doprowadzą do katastrofy, zdecydowali się więc przetransportować swoją gwiazdę do innego, trudniejszego do zlokalizowania, miejsca. Tomaokiemu zawiązano oczy na czas całej operacji, a kiedy zdjęto mu opaskę, ten zorientował się, że jest w innym pokoju razem ze wszystkimi swoimi rzeczami. Taka przeprowadzka wkrótce czekała go jeszcze raz, jednak w swoim nowym lokum Nasubi odkrył, że mógł już korzystać z telewizora i konsoli. Nietrudno domyślić się, że Japończyk przestał wypełniać zgłoszenia do kolejnych konkursów i zaczął intensywnie grać. Nieszczęśnik musiał w pewnym momencie odstawić swój nowy nałóg, bo przed oczami stanęło mu widmo głodu.



Los jednak szybko się do niego uśmiechnął, kiedy to Nasubi wygrał… cztery opony samochodowe. Były one warte 84 tysiące jenów i mniej więcej tyle właśnie brakowało do zebrania ustalonej kwoty, która pozwoliłaby mężczyźnie odzyskać wolność. Czy tak się jednak faktycznie stało? No nie.

Komikowi zwrócono jego ubranie, zawiązano oczy i gdzieś wywieziono. Nasubi zdziwił się, gdy okazało się, że trafił do Korei Południowej, gdzie czekała go cała masa atrakcji – znalazł się w wesołym miasteczku, gdzie mógł korzystać ze wszystkich atrakcji, a przede wszystkim – najeść się pysznego ramenu, który po roku żarcia ryżu i psiej karmy musiał być prawdziwym rajem dla jego podniebienia. Po dniu pełnym radości Japończykowi znowu założono opaskę i zaprowadzono do kolejnego zamkniętego pokoju, gdzie musiał się, jak zwykle, rozebrać do rosołu. Został poinformowany, że tym razem jego zadaniem było zapracowanie na bilet do domu.



Producenci nie spodziewali się, że Nasubi w ciągu zaledwie paru tygodni zdoła wygrać wymaganą kwotę, więc co i rusz zmieniali zasady, aby tylko program mógł trwać dalej. Ostatecznie jednak mężczyzna stał się szczęśliwym posiadaczem biletu w pierwszej klasie linii Japan Aerlines i, ma się rozumieć, po założeniu opaski na oczy ruszył w podróż ku finałowi tego, trwającego już 15 miesięcy, koszmaru. I znowu – kiedy odsłonięto mu oczy, komik zorientował się, że jest… w kolejnym pustym pokoju. Posłusznie więc zdjął swoje ubranie. Kiedy Nasubi był już goły, ściany pomieszczenia runęły, a komik zorientował się, że oto znajduje się w studiu, w blasku reflektorów, otoczony trybunami pełnymi wiwatującej publiczności. Hamatsu nie za bardzo wiedział, co się dzieje, bo przecież nikt go nie informował o tym, że program nadawany był na żywo.


Najbardziej ironicznym efektem tej historii jest to, że Japończyk, który zrobił to wszystko, marząc o karierze komika stand-upowego, po swojej telewizyjnej przeprawie nie był w stanie osiągnąć jakiegoś specjalnie dużego sukcesu w tej branży – miał on ogromne problemy z ponownym przystosowaniem się do życia w społeczeństwie. Został jedynie lokalnym celebrytą w Fukushimie, skąd pochodził, oraz zaczął rozwijać swój talent jako… aktor dramatyczny! Ach, no i w ramach zbierania pieniędzy na pomoc ofiarom katastrofy w swoim rodzinnym mieście próbował wejść na Mount Everest. Trzy razy! Dopiero za ostatnim udało mu się tego dokonać. Na tych osiągnięciach skończyła się jednak wielka kariera Nasubiego.



Mężczyzna stracił 15 miesięcy swojego życia, snując się z fujarką na wierzchu po małym pokoju, aby w nagrodę za swoje poświęcenie, na oczach ponad 17 milionów widzów, nabawić się problemów psychicznych, zrujnować swoje zdrowie na skutek ciągłego niedożywienia i dostać chwilową tylko sławę, która absolutnie nie przełożyła się na jakikolwiek większy sukces.
3

Oglądany: 44787x | Komentarzy: 32 | Okejek: 321 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.04

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało