Mogłoby się wydawać, że parki miejskie są czymś oczywistym od stuleci, a może nawet od starożytności. Okazuje się jednak, że parki miejskie nie są tak stare, jak wielu z nas sądzi. Dlaczego zaczęły powstawać dopiero całkiem niedawno? Cóż, sprawdźmy...
W starożytnym Rzymie istniały publiczne ogrody, choć w większości były one własnością prywatną. Niektórymi z najwcześniejszych parków publicznych w Europie były Alameda de Hércules w Sewilli (XVI wiek) i Park Miejski w Budapeszcie (XVIII wiek).
Jednak w większości przypadków wszelkie duże parki miejskie lub ogrody były prywatną własnością rodziny królewskiej lub arystokracji. Na przykład Generalife Nasrydów w Granadzie lub ogrody Villa Borghese w Rzymie.
W Londynie znajdowały się Parki Królewskie, które należały do monarchii. St James's Park został stworzony przez Henryka VIII w latach trzydziestych XV wieku jako miejsce polowań na jelenie, choć w XVII wieku król Karol II otworzył go dla publiczności jako miejsce rekreacji i rozrywki.
Ale parki miejskie, jakie znamy dzisiaj, były tak naprawdę wynalazkiem XIX wieku. Dlaczego? Ten wykres powinien to wyjaśnić – dotyczy on Anglii, ale reprezentuje szersze globalne trendy.
Chodzi o to, że przez większość czasu w historii miasta nie były wystarczająco duże, aby uzasadnić duże parki publiczne i tak naprawdę nie było na nie zapotrzebowania. Ale potem, w XIX wieku, nadeszła rewolucja przemysłowa i populacja miejska gwałtownie wzrosła.
Miasta stały się przeludnione i niezdrowe; parki miejskie nie były już tylko kwestią wypoczynku, rozrywki i estetyki. Ich obecność stała się pilną koniecznością dla zdrowia publicznego, zwłaszcza ludzi pracujących, a sposób ich tworzenia stał się nowym wyzwaniem dla projektowania urbanistycznego.
Jednym z najwcześniejszych parków miejskich w tej nowej erze przemysłowej, zbudowanym celowo, a nie zaadaptowanym z królewskich lub arystokratycznych ogrodów, był Prince's Park w Liverpoolu, utworzony w 1843 roku. Początkowo był to teren prywatny, ale w 1849 r. został przekazany miastu.
W tym wszystkim był również element artystyczny, głównie w postaci romantyzmu, który został częściowo zainspirowany zniszczeniem natury podczas rewolucji przemysłowej. Ludzie stawali się coraz bardziej świadomi znaczenia przyrody w momencie, gdy ją tracili.
Tak więc parki miejskie zaczęły pojawiać się na całym świecie, zarówno adaptowane ze starych ogrodów, jak i tworzone od nowa. To właśnie styl „ogrodu angielskiego” stał się popularny w Europie – sztuczne środowisko starannie wyrzeźbione, aby wyglądało naturalnie, z rozrzuconymi gdzieniegdzie świątyniami i mostami.
Englischer Garten w Monachium, stworzony przez angielskich ogrodników dla elektora Bawarii pod koniec XVIII wieku, jest nadal jednym z największych parków miejskich na świecie.
Central Park w Nowym Jorku, bez wątpienia najsłynniejszy ze wszystkich parków miejskich, został założony w 1857 roku – wtedy to populacja miasta wzrosła ponad trzykrotnie w ciągu zaledwie dwóch dekad – choć musiano zrównać z ziemią osadę o nazwie Seneca Village, aby zrobić dla niego miejsce.
Zainteresowanie parkami miejskimi ciągnęło się przez cały XX wiek, a urbaniści wpadli nawet na pomysł „miast-ogrodów”. Zostało to częściowo zainspirowane przez myślicieli, takich jak William Morris, którzy opowiadali się za połączeniem wsi i miasta, łącząc to, co najlepsze z obu.
Pierwotnie było to głównym założeniem modernistycznej architektury i planowania miast. Kiedy niezwykle wpływowy szwajcarski architekt Le Corbusier teoretyzował na temat idealnego miasta w latach dwudziestych XX wieku, zaproponował zestaw kolosalnych, identycznych drapaczy chmur otoczonych lasami i parkami.
Było to więc coś zupełnie innego: nie tylko tworzenie parków miejskich, ale także forma miasta, w której, jak powiedział Morris, były to ogrody z domami, a nie domy z ogrodami. Miasto Zlin w Czechach to przykład jednej z wielu na całym świecie prób osiągnięcia takiej utopii.
Ale parki miejskie nie są ani nigdy nie były tylko dużymi połaciami ziemi z rzekami, lasami i wzgórzami. Środowisko miejskie oferuje wiele możliwości dla terenów zielonych, nawet jeśli są one małe lub dziwnie rozmieszczone, zwłaszcza wzdłuż dawnych linii kolejowych i wokół terenów przemysłowych.
„Zielone szlaki” to nowa koncepcja, której powstanie zbiegło się w czasie z upadkiem przemysłu i późniejszym uwolnieniem przestrzeni miejskiej. Słynnym przykładem jest nowojorska High Line, ale istnieje ich znacznie więcej i cały czas pojawiają się nowe możliwości tworzenia nowatorskich terenów zielonych.
Parki miejskie są obecnie nie mniej ważne niż dwieście lat temu. Prognozy sugerują, że populacja miejska będzie nadal rosła, a zapotrzebowanie na tereny zielone w miastach będzie się tylko zwiększało.
Badania dowiodły tego, co instynktownie wiemy: że ludzie są szczęśliwsi w naturalnym otoczeniu, że drzewa, kwiaty, rzeki i łąki są bardziej kojące niż asfalt i szkło. A jest to wiek, w którym ludzie, spędzający cały swój czas online, są bardziej zestresowani niż kiedykolwiek.
Być może powinniśmy, jak argumentował kiedyś John Ruskin w latach siedemdziesiątych XIX wieku, lamentując nad tym, jak Anglia zrujnowała swoje krajobrazy i przekształciła swoje miasta w nędzne piekła, przedłożyć dobrobyt publiczny nad zysk.
Bo czy jest jakieś miasto na świecie, które nie zostało lub nie zostałoby ulepszone poprzez stworzenie większej ilości terenów zielonych? Nie chodzi tylko o ulice wysadzane drzewami, ale o obszary pozbawione budynków i w całości poświęcone trawie, drzewom, kwiatom, łąkom, polom, rzekom i... naturze.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą