Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najdziksze newsy tygodnia – Zażądali zwrotu za bilety lotnicze, bo siedzieli obok pierdzącego psa

46 614  
256   56  
W dzisiejszym odcinku pokażemy, jak Grecy radzą sobie ze spóźnialskimi, zobaczymy, że Polacy mogą czuć się bezpiecznie i przekonamy się, że joga może budzić niebezpieczne skojarzenia.

#1. Ktoś pomylił zajęcia z jogi z rytualnym mordem i zadzwonił na policję



Jak by się nad tym zastanowić, to ludzie na zajęciach z jogi przypominają trochę wyznawców jakiegoś kultu. Dziwne ruchy wykonywane synchronicznie, podejrzane nazwy poszczególnych pozycji, a do tego świece i nastrojowa muzyka – idealne okoliczności dla popełnienia rytualnego mordu. Millie Laws tłumaczyła policjantom, że do żadnego mordu mimo sprzyjających okoliczności jednak nie doszło. 22-letnia instruktorka jogi prowadziła tylko zajęcia w jednym z punktów widokowych nad brzegiem Morza Północnego we wsi Chapel St Leonards na wschodzie Wielkiej Brytanii. Zajęcia przerwano, gdy na miejscu pojawiło się kilka radiowozów, a w nich policjanci, którzy otrzymali zgłoszenie o podejrzeniu popełnienia mordu rytualnego. Laws mówiła policjantom, że w pewnym momencie ktoś faktycznie zaglądał przez szybę pomieszczenia, w którym odbywały się zajęcia, ale nie przyszło jej do głowy tłumaczyć tej osobie, że ludzie leżący nieruchomo pod kocami odpoczywają przed następną fazą ćwiczeń.

#2. Jedenaście tysięcy biegaczy w Meksyku mogło oszukiwać w maratonie



Maraton. Dla jednych okazja do zademonstrowania siły charakteru i udowodnienia sobie czegoś, a dla innych okazja do lecenia w kulki. Nawet jedenaście tysięcy uczestników maratonu zorganizowanego w mieście Meksyk może zostać zdyskwalifikowanych z powodu podejrzeń o oszustwo. To około jedna trzecia spośród wszystkich uczestników wydarzenia, które odbyło się pod koniec sierpnia. Zdaniem organizatora zapisy z urządzeń śledzących trasę każdego uczestnika biegu w wielu przypadkach nie pokrywały się z wytyczoną trasą, co może oznaczać, że uczestnicy korzystali z nielegalnego wspomagania w postaci pojazdów. Uczestnicy z kolei twierdzą, że dostarczone przez organizatora urządzenia nie spełniały swojej funkcji.

#3. Para podróżująca samolotem musiała siedzieć obok pierdzącego i śliniącego się psa



W jednym z niedawnych odcinków newsów pisaliśmy o skandalicznym zachowaniu kobiet, które nie chciały siedzieć w samolocie na miejscach ze śladami po wymiocinach. Teraz jacyś nowozelandzcy roszczeniowcy chcieliby zwrotu kosztów swojej podróży, bo pies im przeszkadzał. Zwierzę śliniło się na bogato i pierdziało wielokrotnie podczas 13-godzinnej podróży z Paryża do Singapuru. Sytuacja miała zrobić się tak nieprzyjemna, że Gill i Warren Pressowie musieli przesiąść się na inne siedzenia, w dodatku gorszej klasy. W związku z tym przykrym doświadczeniem Nowozelandczycy żądają od linii Singapore Airlines zwrotu kosztów podróży, ale na razie otrzymali jedynie dwa vouchery o łącznej wartości 400 dolarów nowozelandzkich (ok. 1000 PLN).

#4. Mężczyzna utopił się po tym, jak załoga promu, na który próbował się dostać, wypchnęła go z kładki



Grecja nie ma chyba wystarczająco dużo problemów, bo sama stara się przysporzyć ich sobie jeszcze więcej. Śmiertelne upały, niszczące pożary i niszczycielska powódź to za mało, więc Grecy zaczęli topić ludzi. Andonis Kargiotis utonął, gdy jeden z członków załogi wypchnął go z promu opuszczającego port w Pireusie. 36-letni Kargiotis miał ważny bilet na prom i próbował dostać się na statek, gdy ten szykował się do wypłynięcia. Mężczyzna był trochę spóźniony, więc członkowie załogi odmówili mu wejścia na pokład statku. Gdy prośby nie pomogły, Kargiotis próbował ominąć członków załogi, a wtedy jeden z nich zepchnął go z pokładu, wprost do wody, z której spóźniony pasażer nie zdołał wypłynąć sam. Żaden z członków załogi nie ruszył mężczyźnie na ratunek. Kilka godzin później jego ciało wyłowiła straż przybrzeżna. Prokuratura postawiła już zarzuty trzem członkom załogi i kapitanowi statku. Premier Grecji nazwał zachowanie załogi haniebnym.

#5. Policja i sanepid ukarały mandatem ojca szesnastolatki, która chciała zarobić na wycieczkę szkolną i sprzedawała wiśnie zebrane w sadzie swojego dziadka



Przedsiębiorcą w Polsce zostaje człowiek o mocnych nerwach, bo potrzeba mocnych nerwów na przebijanie muru tutejszej biurokracji. 16-letnia Maria Szczepaniak przeszła właśnie pierwszą część szkolenia z przedsiębiorczości w Polsce, a na zajęciach w roli trenerów pojawili się policjanci i pracownicy sanepidu, których zainteresowało stoisko aspirującej przedsiębiorczyni rozstawione przed sklepem jej dziadka. Młoda dziewczyna sprzedawała wiśnie zebrane w rodzinnym sadzie, by zebrać pieniądze na wycieczkę szkolną. Postawa może i godna pochwały, ale niezgodna z przepisami, co wykazała trwająca 2 godziny inspekcja sanepidu. Na ojca dziewczyny nałożono też mandat w wysokości 100 zł, którego mężczyzna nie przyjął. Wkrótce po zdarzeniu Główny Inspektorat Sanitarny wystosował oświadczenie, w którym przyznano, że środki zastosowane na miejscu kontroli były niewspółmierne do przewinienia.

Wielka niesprawiedliwość spotkała też niektórych bohaterów poprzedniego odcinka newsów, a jeden z nich miał na to wyjebongo.
2

Oglądany: 46614x | Komentarzy: 56 | Okejek: 256 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało