Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Czarodziej w krainie rolników II – o pracy serwisanta

28 137  
295   30  
SeverusSnape1993 pisze: Na dzisiejszej lekcji poznamy wybrane tajniki czarnej magii oraz przyswoimy wiedzę ze stosowania eliksirów oraz przejdziemy się na ciemną stronę mocy.

197377453f99173SeverusSnape.jpg

Witam Bojowniczki i Bojowników w drugim popełnionym przeze mnie artykule. Pozytywny oddźwięk po pierwszej lekcji bardzo mnie ucieszył. Zagroziłem wówczas w strefie komentarzy ̶s̶p̶r̶a̶w̶d̶z̶i̶a̶n̶e̶m̶ ̶w̶i̶e̶d̶z̶y drugą częścią. Ów dzień nadszedł.

W poprzednim odcinku: W oryginalnym życiu jestem elektrykiem, choć nie w pełnym tego zawodu znaczeniu. O pracy, którą wykonuję, zapewne większość z Was nawet nie słyszała. W tym artykule chciałbym co nieco o niej opowiedzieć. Jestem pracownikiem firmy, która zajmuje się utrzymaniem ruchu w rolnictwie przy produkcji zwierzęcej. Dla przypomnienia – utrzymanie ruchu jest bardzo podobne do serwisu, jednak prace odbywają się na pracującej maszynie lub urządzeniu. Przeprowadzane prace nie powinny zakłócać procesu.
Jak zapewne pamiętacie, serwisy dzielimy na trzy kategorie:
– Ciężkie, które ogarnie klient
– Średnio poważne, wymagające przyjazdu, ale nie nagłego
– Pierdoły, do których eskortuje nas policja.
Obiecałem przybliżyć tajniki czarnej magii, a więc jak wygląda moja praca na co dzień, jakich zaklęć należy używać oraz postanowiłem co nieco wspomnieć o eliksirach. No to lecimy!


Często przy zgłaszaniu awarii czy usterek klienci wykazują się bardzo luźną kreatywnością. Mlekomierz, jak sama nazwa wskazuje, liczy (acz dokładniej rzecz biorąc waży) mleko. Tzw. numerki, a więc identyfikatory zwierząt, odczytywane są przez sensory na wejściu na dojarnię. Stamtąd informacja idzie do komputera, a z niego wraz z dodatkowymi informacjami ląduje w panelu mlekomierza. Nadążacie? Spoko. Więc co może znaczyć, że dojarnia „nie liczy numerków”?
Wsiadamy do serwisowego busa i lecimy. Na miejscu okazuje się, że wszystko działa. Mleko jest ważone na każdym stanowisku hali, a i identyfikacja zwierząt odpowiedzialna za wyświetlanie „numerków” działa jak należy.
– Jura! Kajś je, pierunie! Co je grane? Szto nie liczy? Wsjo haraszo!
– Da? To pa tera...
Włącza wentylację na hali i identyfikacja przestaje działać. No, to wreszcie wiemy, o co chodzi z „numerków nie liczy”. No ale numerki z liczeniem mają ze sobą tyle wspólnego, co miss Polski z Krystyną Pawłowicz. Czarna magia...
W rękę różdżka i ogień. W międzyczasie rzucamy zaklęcia o łacińskim rodowodzie, czemu akurat dziś, kiedy jest rewanż półfinału Ligi Mistrzów... Wchodzę na drabinę, ale coś mi śmignęło. Jakby na korytku z kablami elektrycznymi istniało życie. Ekosystem w którymś momencie musiał odłączyć się od naszego, bo owo życie było brązowe i miało ogon. Otwieramy korytko kablowe, co samo w sobie jest już dość ciekawym doświadczeniem – kto był na dojarni, ten wie, czego można się tam spodziewać. Jeżeli nie byliście, wyobraźcie sobie, że tniecie kątówką rurę od kanalizacji nad głową.


Po opróżnieniu zawartości i mniej niż więcej dokładnym wyczyszczeniu korytka widzę przyczynę – pogryziony kabel od kurtyny, która identyfikuje krowy. Włączone wentylatory poruszały kurtyną, która poruszała przewodem, który wprawiony w ruch chwilami robił zwarcie, zakłócając system. Mówiłem, czarna magia.
Skoro jesteśmy już przy opróżnianiu zawartości, warto zwrócić się w kierunku specjalizacji zdaje się nie tylko mojej, ale ogólnonarodowej. Eliksiry!


Lata pracy na gospodarstwach rolnych, zwłaszcza tych położonych w północno-wschodnich obszarach Rzeczpospolitej, wymagają dogłębnej znajomości eliksirów. Nie mam na myśli alkoholu, żeby nie było! Na polskiej wsi alkohol traktowany jest jako najgorszy wróg, więc leje się go w mordę! Podlasie za to pozwoliło mi poznać nektar bogów, eliksir, który pozwoli wrócić do życia (są takie i działają!) po nagłym ataku ze strony alkoholu.
Jeżeli jest na sali lekarz, a nawet rolniczy położniczy, to potwierdzi, że poród potrafi u krasuli wywołać spustoszenie w organizmie i nie chodzi tylko o ubytek ciała w zasadzie obcego. Po porodzie potrzebna jest, możliwie natychmiast, porządna dawka wszelkiej maści elektrolitów. Samozwańczy naukowcy ze wschodu RP poświęcili się dla nauki i (nie, nie zaszli w ciążę) stoczyli nierówną walkę z alkoholem. Okazało się, że potężna dawka elektrolitów podawana krowom zaraz po porodzie ma zbawienny wpływ na syndrom dnia poprzedniego. Łyżeczka specyfiku, tzw. pójła poporodowego, na szklankę ciepłej (nie gorącej!) wody potrafi czynić cuda.

l_201685517ecf8e6Wirowka.jpg

Powyższa grafika oraz żywe wspomnienie Podlasia może się dość jednoznacznie skojarzyć... Nic bardziej mylnego! Ów instrument to iście magiczne urządzenie, choć jego moce uznawane są powszechnie za niewybaczalne, a jego stosowanie jest dość surowo karane. Ciekawe czemu zatem jest w Polsce aż tak bardzo popularne... Może dlatego, że w naszym kraju to czarna magia jest tak rozpowszechniona, że uznawana jest za tę właściwą... Nieważne.
Mleko udojone od krowy musi spełniać jakieś parametry. Białko i tłuszcz muszą być na odpowiednim poziomie, bardziej wtajemniczeni śledzą jeszcze dodatkowo stosunek jednego do drugiego. Ponadto w mleku jest jeszcze krew, mocznik i komórki somatyczne. O ile na większość parametrów po uzyskaniu mleka wpływu nie mamy (może poza moczem w mleku... nie pytajcie), to istnieje magiczny sposób na zredukowanie zbyt dużej ilości komórek somatycznych.
Czym są komórki somatyczne, zapytacie... Zgodnie z definicją, komórki somatyczne to obumarłe komórki tkanki gruczołowej oraz żywe i obumarłe białe ciałka krwi, które w czasie udoju przechodzą do mleka. Średnio pić takie mleko...
Wracając do cudu na powyższej grafice, jest to tzw. wirówka, wewnątrz której dochodzi do magicznego procesu odwirowania komórek somatycznych. A właściwie to ich zmielenia do wykrycia właściwego poziomu... Lepiej oczywiście by było przyjrzeć się powodowi takiej sytuacji w stadzie, ale wirówka jest tańszym rozwiązaniem, dużo miejsca nie zajmuje, to i łatwo ją schować... A i kierowca z mleczarni czasami bierze dolę, która objawia się wadą wzroku, która z kolei objawia się widzeniem wszystkiego oprócz wirówki. Magicznie na tej wsi, prawda?

l_1973778ce7231c8Koniec.jpg

Dodatek dla wytrwałych:

Dziękuję, że przedarliście się przez cały ten gąszcz liter oraz znaków interpunkcyjnych i dotarliście aż do tego miejsca. Zapewne uczyniło to niewielu, należycie więc do elitarnego grona tych kilku wybranych. Na poprzedniej lekcji wspomniałem o anegdocie związanej z krowami zasuszonymi. Nim do niej dojdziemy, chciałbym Wam zadać pracę domową. Dowiedzcie się, co to jest krowa zasuszona (chyba że wiecie).
Na jednym gospodarstwie z miasta przyjechał praktykant, który wpadł w oko dla jednej z córek gospodarza. Dziewczę o pięknych licach i smukłej sylwetce, podkreślającej jej niebawem nadchodzącą kobiecość, zabrało praktykanta na wycieczkę po gospodarstwie. Przechadzają się po kolejnych pomieszczeniach, aż wreszcie nadeszli do rzeczonych krów zasuszonych:
– A tu mamy krowy zasuszone!
– Zasuszone? Czyli jakie? One są raczej grube...
– No... nie doimy ich.
– No to po co je trzymacie?

Ja mam na imię Severus i właśnie popełniłem swój drugi artykuł. Za pozytywne komentarze i okejki, jeżeli takowe w ogóle się pojawią, dziękuję! A w stronę wszystkich, którzy chcą negatywnie mnie ocenić, trzymając gotową do boju różdżkę, krzyczę: Expelliarmus!
18

Oglądany: 28137x | Komentarzy: 30 | Okejek: 295 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało