Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak zostać konfidentem, czyli o patodeweloperce i naginaniu przepisów słów kilka

50 775  
568   194  
No ale jakże to tak – patodewelopetrzy i konfidenctwo? Powoli, postaram się wszystko na spokojnie wyjaśnić, bo wyjaśniać naprawdę jest co...

O co chodzi z tą patodeweloperką?

Popatrz na screena poniżej. To widok z Lublina, ale takie rzeczy tworzą się w całej Polsce.



A poniżej możesz sobie pośmigać po mapach Google i przyjrzeć się temu konkretnemu zjawisku w całej okazałości. Popatrzmy na przepisy odnośnie do ilości miejsc dla osób niepełnosprawnych:

1 stanowisko – jeżeli liczba stanowisk wynosi 6-15;
2 stanowiska – jeżeli liczba stanowisk wynosi 16-40;
3 stanowiska – jeżeli liczba stanowisk wynosi 41-100;
4% ogólnej liczby stanowisk – jeżeli ogólna liczba stanowisk wynosi więcej niż 100.

Czyli 13 stanowisk sugeruje, że mamy do czynienia z parkingiem na ponad 300 miejsc. Albo jakimś zakładem pracy chronionej. Nic z tych rzeczy. Mało tego – są takie osiedla, gdzie takich miejsc jest 20 i więcej. Na osiedlu z poniższego zdjęcia jest takich miejsc około 40.


Skąd takie nagłe zainteresowanie osobami niepełnosprawnymi? O co tu w tym wszystkim chodzi? No jak to o co? O ominięcie przepisów, rzecz jasna. Jakich? Ano tych konkretnie:

Jeśli parking zaprojektowany jest na najwyżej 10 samochodów, miejsca parkingowe mogą być oddalone o 7 m od okien. Większy parking, mieszczący od 11 do 60 samochodów, powinien być odsunięty o 10 m, a te, na których może stanąć więcej niż 60 aut — o 20 m. Żadne ograniczenia nie dotyczą jednak miejsc, z których korzystają wyłącznie osoby z niepełnosprawnościami.

I teraz wyjaśnijmy, co to w praktyce oznacza. Deweloper kupuje mały skrawek drogiej ziemi. Na tymże skrawku buduje, ile się da. A ponieważ ziemia jest droga, należy wykorzystać ją do maksimum. Parkingi nie zarabiają, więc zamiast parkingu budujemy kolejny budynek. Oczywiście jak poprzedni, z parkingiem podziemnym dla wybrańców. Pozostali niech parkują na zewnątrz. A że na zewnątrz za dużo miejsca nie ma... to tu wykorzystujemy furteczkę, którą dają nam przepisy. Robimy parking pod oknami, malujemy miejsca na niebiesko i voilà. Wszystko hula. A na tych miejscach będą stawać mieszkańcy, bo przecież kto ich na zamkniętym osiedlu skontroluje? Nikt. A teraz jeszcze raz otwórz mapę Google z podanego linka i przyjrzyj się, ile z parkujących tam osób ma karty parkingowe, które powinny być umieszczone w widocznym miejscu.

I tak przez patologię dewelopera rodzi się inna patologia, którą widać na drogach publicznych. I o niej poniżej troszkę napiszę.

Tą patologią jest bezceremonialne zajmowanie miejsc przeznaczonych dla osób niepełnosprawnych.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę twierdzić, że sytuacja spod bloku jest główną przyczyną takiego zachowania na drogach publicznych, ale też się w jakimś stopniu do tej sytuacji przyczynia, gdyż przez lata takiego parkowania pod blokiem dzień w dzień człowiek wyrabia sobie pewnego rodzaju znieczulicę na takie miejsca.

Zajmowanie jakiejś części miejsca dla osób niepełnosprawnych

Bo taki człowieczek nauczony tym, co ma pod blokiem, widzi, że takie miejsce jest niepotrzebnie duże. Że na dwóch miejscach śmiało wchodzą trzy samochody i nikt nikogo nie blokuje. Ale w prawdziwym życiu to niestety nie działa. Ja na przykład muszę podjechać wózkiem inwalidzkim pod drzwi kierowcy. Nieraz także muszę ustawić wózek prostopadle do samochodu. A na to potrzeba przestrzeni. I dlatego takie miejsca są większe niż standardowe. Ja wiedząc, że będę wysiadał, ustawiam się tak, by prawa strona samochodu stała blisko linii, bym ja mógł sobie wózkiem do samochodu wjechać. A tuż obok mnie staje jakiś inteligentny inaczej, blokując mnie dokumentnie. No bo o co mi chodzi – na osiedlu nikt z tego powodu nie płakał...


Sytuacja autentyczna – właścicielka opla gdzieś zniknęła, ja tkwiłem na wózku prawie godzinę, aż się pojawiła, bo nikt nie chciał się podjąć wyjazdu z miejsca moim autem, w którym były założone urządzenia... Jak w końcu się zjawiła, to od razu z pyskiem – o co te nerwy, bo ją z kina wyciągają. Przecież miejsca zostawiła dużo, bo porobili te miejsca takie duże nie wiadomo po co... Noż wamać... Pamiętajmy – wymiary takiego miejsca nie są dla ozdoby. One są celowo takie duże, gdyż osoby niepełnosprawne potrzebują zwyczajnie więcej miejsca.

Zajmowanie całego miejsca

Tu napiszę tylko parę śmiesznych tłumaczeń osób, które tak parkują:



„Ja tu tylko na chwilę”.
Serio – nie interesuje mnie na ile. Naprawdę nie powinno cię tu być, jak nie masz karty upoważniającej cię do zajęcia takiego miejsca. Naprawdę czasem mam ochotę zaparkować za taką osobą, włączyć awaryjki i pójść gdzieś w diabły.

„Widzisz pan gdzieś w okolicy osobę niepełnosprawną?”
No tak, ja nią jestem i chciałbym zaparkować na miejscu przeznaczonym dla mnie. Jak pokazuję kartę, najczęściej spotykam się z wyrzutami w stylu, że tylko ludziom życie utrudniam, bo jestem pretensjonalnym bucem. Nie – ja chcę stanąć na miejscu, w którym innym życia utrudniał nie będę, bowiem na nim spokojnie sobie z auta wyjdę i do niego wsiądę.

„Narobili tych miejsc tak dużo blisko wejścia i się pan dziwisz, że na takich ludzie stają?”
Tak, właśnie się dziwię. Czy dużo? Na wielkim parkingu to cztery miejsca na każde sto miejsc parkingowych. To naprawdę dużo? A że są blisko wejścia – a gdzie mają być? Naprawdę w tym narodzie empatia jest na poziomie zerowym? Trochę zrozumienia – takie miejsce zajmuje osoba, która ma problemy z poruszaniem się. Ją już życie doświadczyło. Więc takie zachowanie naprawdę nie przystoi...

A na zakończenie hit – ten argument mnie rozwalił po całości:
„Panie, stań pan sobie gdzieś dalej, tam jest kilka wolnych miejsc”.
Serio? Gość bez karty parkingowej, nielegalnie parkujący na miejscu dla niepełnosprawnych, każe osobie niepełnosprawnej zająć miejsce gdzieś dalej? Tu już doszło do dłuższej rozmowy. Pan powiedział, że nie przeparkuje, bo nie ma zamiaru włóczyć się przez cały parking, ja mam wózek i mogę sobie przejechać. Ta sytuacja mnie trochę wpieniła. Skończyło się na wezwaniu policji i mandacie dla pieniacza. Oczywiście zostałem konfidentem, podłą kreaturą i zawistnikiem, który nie potrafi z ludźmi w zgodzie żyć... Jakże mi z tego powodu wszystko jedno...


A tymczasem...

Pieniądze leżą na ulicy

Pardon – stoją zaparkowane obok ulicy. Nie ma dnia, bym nie zobaczył jakichś nielegalnie parkujących kierowców. Tylko wystarczy mieć chęć się przejechać i taki mandat w połączeniu z blokadą na koła wystawić. Mandat za parkowanie na takim miejscu wynosi 800 zł. Jeżeli posługujemy się cudzą kartą parkingową, a osoby niepełnosprawnej nie ma w samochodzie - mandat wzrasta do 1200 zł. Dodatkowo taki kierowca zarobi 8 punktów karnych. To naprawdę niemało, zważywszy, że u mnie w mieście na ulicy, gdzie znajduje się komenda straży miejskiej, można dziennie zauważyć kilkadziesiąt nielegalnie parkujących samochodów. I to pod samą komendą, a co.

Więc może by jakaś ogólnopolska akcja policyjna karania takich kierowców? Może to im przemówi do rozsądku? Tylko czy ja nie za wiele wymagam od tej firmy, w której funkcjonariusze wolą wozić małolaty, podglądać ludzi na wysięgniku czy pilnować pewną willę na Żoliborzu, a ich szef bezkarnie odpala granatnik w komendzie głównej... W takim kraju niestety mi przyszło żyć. Ale jakby już się miało zacząć karanie, to tych na osiedlach zamkniętych też, może zaczną pisać skargi do dewelopera i się skończy ta patologia?

Więc może my, jako obywatele, zaczniemy zwracać uwagę na takie patologiczne parkowanie i zaczniemy to ludziom nielegalnie parkującym na kopertach wytykać? Może coś wtedy zrozumieją? Choć szczerze w to wątpię. Pod blokiem tak parkują i nikt się nie czepia...

Tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie, trzymajcie się cieplutko w nadziei na lepsze jutro.
Wasz konfident i podła kreatura...
18

Oglądany: 50775x | Komentarzy: 194 | Okejek: 568 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało