Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

8 filmowych wtop – oto wybitni aktorzy, którzy zagrali w wybitnych gniotach

43 103  
176   34  
Na opinię znakomitego artysty czasem pracować trzeba długo, skrupulatnie dobierając role i odrzucając propozycje, które mogłyby źle wpłynąć na nieskalaną, aktorską reputację. Nie do końca wiadomo czemu pierwszoligowi, utalentowani gwiazdorzy nieoczekiwanie potrafią chwycić się fuchy, która już na poziomie scenariusza śmierdzi nieświeżą kaką. No bo czy to wypada, aby taki Sean Connery zgodził się użyczyć swego pięknego głosu na potrzeby paździerzowej bajki, o której praktycznie nikt nie słyszał?

#1. Anthony Hopkins

W 1985 roku Anthony Hopkins miał już za sobą 20 lat bardzo owocnej kariery, w czasie której stworzył całe mnóstwo niezapomnianych kreacji – od dzwonnika z Notre Dame, przez Otella, aż po … Adolfa Hitlera. Wydawać by się mogło, że aktor z takim doświadczeniem nie powinien angażować się w projekty o słabym, artystycznym potencjale. A jednak – w 1985 roku późniejszy laureat aż dwóch Oscarów (i aktor nominowany do sześciu tych nagród) zagrał w miniserialu, a właściwie minioperze mydlanej pod tytułem „Hollywood Wives”. Dziełko to powstało na fali popularności „Dynastii” (producentem był tu nawet człowiek odpowiedzialny za jej sukces – Aaron Spelling).



Serial ten nie tylko nie zachwycił odbiorców, ale i spotkał się z dość chłodnym przyjęciem ze strony krytyków, którzy mieli już serdecznie dość kolejnych, nudnych produkcji o dramatach przedstawicieli klasy najwyższej.

#2. Al Pacino

Kto by się spodziewał, że do wybitnie bogatego CV, w którym pojawiają się takie postaci, jak Tony Montana, podpułkownik Frank Slade i Michael Corleone dołączy rola… Ala Pacino. Tak, gwiazdor „Człowieka z blizną” zagrał siebie w produkcji, która już ze względu na samą jej główną gwiazdę powinna być omijana szerokim łukiem. Zarówno przez artystów, jak i potencjalnych widzów. Mowa o filmie „Jack i Jill” – kolejnym z masowo produkowanych gniotów z Adamem Sandlerem. W tym wypadku – ku „uciesze” widzów, grającego dwie różne role!



Nikogo specjalnie nie zdziwiło, że gwiazda tego filmu została nominowana do kolejnej w swej karierze Złotej Maliny (warto dodać, że do 2018 Sandler miał na koncie takich nominacji 120, z czego 46 mu przyznano). Tym jednak razem, za swój nieznośnie wręcz przerysowany popis, swoją pierwszą, niezbyt zaszczytną nagrodę dostał też Al Pacino.

#3. Sean Connery

W 2003 roku sir Sean Connery odszedł na zasłużoną emeryturę i mimo licznych propozycji nie zamierzał zawracać sobie głowy graniem w najbardziej nawet ambitnych produkcjach. Bo po co? Trzy lata później zrobił małe odstępstwo od swojej decyzji i specjalnie dla fanów agenta 007 podłożył głos słynnemu szpiegowi w grze komputerowej „From Russia with Love”.
Większość z nas uważa jednak, że ostatnią filmową rolę Connery zaliczył w dość średniej „Lidze niezwykłych dżentelmenów”. Może to i dobrze, że zapominamy o jeszcze jednym, znacznie nędzniejszym, kinematograficznym dziełku... W 2012 roku emerytowany gwiazdor użyczył swych strun głosowych tytułowej postaci z animowanej (boleśnie wręcz przeterminowanym CGI) bajce pt. „Sir Billi”.



Jakość tej produkcji ssie na całej linii – od scenariusza, przez absolutnie żenujący humor, aż po wspomnianą oprawę graficzną. To przykre, że szkocki aktor, który stworzył tyle popisowych ról, pożegnał się z kinem grając w czymś tak koszmarnym. „Sir Billi”, którego budżet wynosił ok. 18 milionów dolarów, zarobił zaledwie… nieco ponad 15 tysięcy (!) dolców.

#4. Marlon Brando

Jeszcze smutniej wyglądało pożegnanie z kinem w wykonaniu Marlona Brando. Ten wybitny aktor pośmiertne zbiera baty za „Wyspę doktora Moreau”, a tymczasem jego ostatni aktorski popis nawet nie dostał szansy na premierę. W 2004 roku, będąc już w bardzo ciężkim stanie i korzystając z aparatu tlenowego przez 6 godzin dziennie, słynny artysta zgodził się podłożyć głos w amerykańskiej kreskówce. Miało to miejsce dosłownie trzy tygodnie przed jego śmiercią. Trudno powiedzieć jaką jakość reprezentował film „Big Bug Man”, bo ta nakręcona za 20 milionów dolarów, w całości wykonana ręcznie rysunkowa animacja nigdy doczekała swojej premiery. Trochę szkoda, bo był to nie tylko ostatni występ wielkiego Brando, ale i pierwszy film, w którym ten wielki artysta miał żeńską rolę!



#5. Christopher Walken

Posiadacz jednego z najbardziej charakterystycznych głosów w Hollywood zaliczył wiele wybitnych ról, a i tak najbardziej znany będzie jako ten gość z „Pulp Fiction”, który ukrywał zegarek we własnym tyłku. Cóż, lepiej to niż gdyby wszyscy kojarzyli go z postacią naczelnego antagonisty z kiepskiego niczym kompot z desek filmu o grupie gadających misiów. I do tego grających w zespole country! Mimo że za produkcje tę odpowiedzialne jest studio Walta Disneya, to krytycy nie zostawili na „Country Bears” nawet suchej nitki. Również i widzowie nie okazali szczególnego entuzjazmu – film nakręcony za 35 milionów dolarów nie zarobił nawet połowy tej kwoty.



#6. Christopher Lloyd

Jeszcze gorzej poradził sobie film będący dziełem producenta „Teletubisiów” (nigdy nie skumam fenomenu tego paskudztwa). Nakręcony w 2012 roku „The Oogieloves” miał na swoim pokładzie Christophera Lloyda, czyli niezapomnianego doktorka Emmeta Browna z „Powrotu do przyszłości”. Gwiazdorska obsada jednak nie wystarczy, aby produkcja zarobiła krocie i zyskała sympatię krytyków. O tym, o jak bardzo złej rzeczy mówimy niech świadczy fakt, że przed zdobyciem Złotej Maliny za najgorszy film 2012 roku „The Oogieloves” uchroniła tylko silna konkurencja ze strony drugiej części abominacji pt. „Zmierzch: Przed świtem”. A wyniki finansowe? Leciutko ponad milion dolarów przy 20-milionowym budżecie, więc mówimy tu nie tylko o artystycznej porażce, ale przede wszystkim – frekwencyjnej.



#7. John Voight

Jak zły musi być film, aby móc pochwalić się jedną gwiazdką na IMDB oraz oceną 0% na Rotten Tomatoes? Podpowiemy: bardzo, ale to bardzo zły! Koszmarek, o którym mówimy to „Superbabies: Baby Geniuses 2”. Kojarzycie te salwy śmiechu towarzyszące seansowi pierwszej części? Nie? My też nie, bo nawet nie wiedzieliśmy, że ktokolwiek mógł wpaść na pomysł opowiedzenia historii wybitnie inteligentnych niemowlaków walczących z cynicznym arcyłotrem pracującym nad wynalazkiem, który pozwoliłby mu zrozumieć dziecięce gaworzenie. Nie do końca też wiadomo jakim cudem filmowcom udało się ściągnąć na plan tego „nieporozumienia” zdobywcę Oscara! Oglądanie Johna Voighta w takim paskudztwie boli bardziej niż seans „The Room”, a to naprawdę wysoko podniesiona poprzeczka…



#8. Whoopi Goldberg

Czasem ról się nie wybiera. Pięć lat po otrzymaniu Oscara za występ w „Uwierz w ducha” Whoopi Goldberg zrobiła coś, czego żaden szanujący się gwiazdor robić nie powinien – zagrała w skierowanej na rynek VHS komedii sensacyjnej o perypetiach policjantki oraz partnerującego jej tyranozaura. Para dzielnych stróżów prawa natrafia na ślad tajemniczego mordercy gadów kopalnych, który to wpadł na złowieszczy plan sprowadzenia na Ziemię kolejnej epoki lodowcowej…



To nie miało prawa się udać. I nie udało się. Film „Theodore Rex” jest jednym z najdroższych filmów, które trafiły bezpośrednio na kasety video. Jest też zdecydowanie jednym z największych powodów do wstydu dla aktorki grającej główną rolę. Na usprawiedliwienie gwiazdy trzeba jednak podkreślić, że Whoopi została zmuszona przez producentów do zagrania w tym koszmarze i mimo sądowych prób wycofania się z kontraktu, gwieździe „Koloru purpury” groziła ogromna finansowa kara za odmowę współpracy.
5

Oglądany: 43103x | Komentarzy: 34 | Okejek: 176 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało