Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nie dam dziadom więcej zarobić! – czyli miejsca, które z różnych powodów trafiły na czarną listę

32 180  
160   77  
Jak bardzo trzeba uprzykrzyć życie swojemu klientowi, żeby ten poprzysiągł (chociażby i w necie), że nigdy, przenigdy, jego noga tam więcej nie postanie? Okazuje się, że nie trzeba wiele, czasami decydują po prostu okoliczności...

#1. Planet Fitness


Zadzwonił do mnie menedżer jednej z siłowni, gdyż wysłałem maila w sprawie pewnego problemu. Zostawiłem także wiadomość głosową na jego sekretarce. Rozmawiał ze mną krótko, niemiło i obcesowo.
Zakończył dyskusję, ale nie wcisnął czerwonej słuchawki na wyświetlaczu. Przez dwie minuty nawijał swoim pracownikom różne inwektywy na mój temat, używając strasznych wulgaryzmów.
Rozłączyłem się i wybrałem ponownie jego numer. Nie dając mu dojść do głosu powiedziałem: „Anuluj moje członkostwo, a następnym razem jak chcesz kogoś zwyzywać, to upewnij się, że połączenie zostało rozłączone”.
Pieprzyć sieciówki.

#2. Pizzeria Uno


Moja była żona odeszła ode mnie w 1998 roku. Po jakimś czasie zadzwoniła, żeby się spotkać i dogadać pozostałe szczegóły związane z rozstaniem. Zaproponowałem, żebyśmy się spotkali w Pizzerii Uno.
Po około 20 minutach nieprzyjemnej rozmowy rozejrzała się i powiedziała: „Czekaj. Przecież ty nienawidzisz pizzerii Uno”. Odpowiedziałem: „Oczywiście, masz rację. Nie zamierzam jednak zrujnować miejsca, które lubię, takimi okropnymi wspomnieniami”. Nigdy więcej nie wszedłem już do Pizzerii Uno.

#3. Sprint


Kilka lat temu pozwolili komuś kupić telefony warte ponad 2000 dolarów na nazwisko mojej mamy. Nie poprosili tej osoby ani o dowód osobisty, ani o inny dokument w celu weryfikacji tożsamości. Został podany adres, gdzie zgadzała się ulica, ale już nie numer domu i nazwisko mojej matki. Zakładam, że musiała to być kobieta w podobnym wieku, ale nie znam szczegółów. Mama została z kredytem, a my z zerowym pojęciem, jak to się w ogóle stało. Udało się to odkręcić dopiero po kilku miesiącach.

#4. Nike


Dorastałem, kochając tę markę, ale po tym, jak usłyszałem, że wykorzystują pracujących przymusowo ujgurskich muzułmanów w Chinach, zdecydowałem, że nigdy więcej nie kupię od nich niczego nowego. Kwestia przekonań i zasad, a nie trefnego towaru.

#5. Bank Ohio


Obciążyli mnie opłatami za transakcje w internecie na łączną kwotę 300 dolarów. Zanim to zauważyłem, większość opłat przekroczyła już 30 dni, podczas których mogłem żądać zwrotu kosztów. W odpowiedzi na moją reklamację dali mi 10 dolarów...
Nie robiłem zamieszania, bo wiem, że to nie wina pracowników, ale natychmiast wypłaciłem wszystkie pieniądze i zmieniłem bank. Pieprzyć to miejsce.

#6. Samsung


Nigdy więcej nic u nich nie kupię! Umieszczają reklamy w menu na MOIM telewizorze, za który JA zapłaciłem.

#7. Dollar Tree


Dollar Tree w moim rejonie oferuje stek za dolara. Nie wiem, jak musi smakować i jak zdrowe, świeże i treściwe jest mięso za jednego dolara, ale nie kupię tam nigdy ani steku, ani nic innego.

#8. Papier toaletowy Angelsoft


Raz kupiłem i nigdy więcej! Papier powinien się nazywać „Shitty Fingers”.

#9. Domino's


Moje zamówienie zostało dostarczone przez jednego z ich kierowców. Strona oferuje dostawę bezkontaktową. Mają zostawić żarcie na progu i odejść.
Dostawca przyszedł bez maseczki i zapukał do moich drzwi. Poprosiłem go, żeby założył maskę, zanim mu otworzę, a on odmówił. Oznajmiłem mu, że zamówiłem dostawę bezkontaktową. Wtedy odparł: „Cóż, nie zostawiłeś mi pieprzonego napiwku”. Wkurzony otworzyłem drzwi i napisałem zero na rachunku. Zanim zamknąłem, zapytałem go ironicznie: „Myślałeś, że w taki sposób zasłużysz na napiwek?”.
Następnego dnia moja karta została obciążona kwotą 100 dolarów powyżej normalnego kosztu pizzy. Oczywiście zadzwoniłem i złożyłem reklamację. Kazali mi napisać maila.
Wysłałem e-mail i otrzymałem odpowiedź, że rozmawiali z kierowcą, a on powiedział, że byłem przecież bardzo wdzięczny za szybką obsługę i zostawiłem mu ogromny napiwek, którego nie zwrócą, chyba że przedstawię im na to dowód.
No więc wysłałem im nagranie z monitoringu sprzed moich drzwi wejściowych. Audio działało jak ta lala.
Zwrot pieniędzy był na moim koncie następnego dnia. Niesmak jednak pozostał.
Skończyło się na tym, że pozwałem ich do sądu w związku z próbą oszustwa. Sąd uznał całą tę sytuację również jako nielegalne wtargnięcie, ponieważ próbowano mnie zmusić do opuszczenia domu lub wpuszczenia ich do środka, mimo że wyraźnie zaznaczyłem podczas składania zamówienia, że nie życzę sobie osobistego kontaktu z dostawcą.

#10. Subway


1. Każdy Subway, kiedy kiedykolwiek mijam, kusi pięknymi i bogato wyłożonymi kanapkami. Za każdym razem, kiedy tam zamawiałem, dostawałem jedno wielkie rozczarowanie.
2. Kiedy przełamaliśmy ciastko z kawałkami czekolady na pół, żeby się nim podzielić, z wnętrza jednego z kawałków czekolady wystawał długi kosmyk włosów.

#11. Toys"R"us


Kilka dobrych lat temu zrazili mnie swoją reklamą w telewizji.
Grupa znudzonych dzieciaków w autobusie wybiera się na wycieczkę do lasu. Nie chcą, marudzą, zero uśmiechów. Następnie wycieczka została skierowana do sklepu z zabawkami, gdzie dzieciaki mogły wybrać wszystko to, co chcą. Następuje nieopisany wybuch radości.
Czego się uczą moje dzieci z takiej reklamy? Natura ssie. Edukacyjne wycieczki terenowe są nudne. Sklep z zabawkami jest najlepszy. Najlepszym (jedynym) sposobem na uszczęśliwienie dzieci jest dawanie im zabawek. Drogich zabawek.
Oczywiście pokazane zabawki nie były tymi, z którymi naprawdę chcielibyśmy widzieć nasze dzieci – LEGO, zestawy do majsterkowania, zestawy naukowe, a nawet prosta lalka lub ciężarówka, czyli generalnie wszystko, co rozwija u dzieci wyobraźnię i zdolność kreatywnego myślenia.
Nie, reklama pokazała tylko jaskrawo kolorowe plastikowe bzdury kojarzone z markami programów telewizyjnych/filmów.
Chrzanić ich.

#12. Ryanair


Kilka lat temu, kiedy byliśmy w Barcelonie, miał miejsce strajk i nasz lot powrotny został odwołany. Następnego dnia był kolejny lot, ale Ryanair nie zrobił absolutnie nic, by pomóc – połowa ich numerów telefonicznych nie działała, a osoba na czacie internetowym była naprawdę niesympatyczna i w ogóle niepomocna.
Byłem tak zniesmaczony ich szokująco niemiłą obsługą, że właściwie zlałem fakt pozostawienia nas samych z naszym problemem. Po prostu zarezerwowałem dzień później lot u konkurencji, ale Ryanairowi ostatecznie podziękowałem za współpracę.

13

Oglądany: 32180x | Komentarzy: 77 | Okejek: 160 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

01.05

30.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało