Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Śmierdząca tajemnica, nałóg chłopaka i inne anonimowe opowieści

49 777  
168   82  
Dzisiaj przeczytacie m.in. o śledzeniu koleżanki z pracy, dumie z ojca, najszczęśliwszym dniu w życiu i okłamywaniu znajomych.

#1.


Od jakiegoś czasu śledzę swoją koleżankę w drodze do pracy.
Otóż okazało się, że do pracy jadę tym samym autobusem, co moja koleżanka. Pech chciał, że zmienili mi rozkład jazdy i zamiast jechać wcześniej, muszę jechać o tej samej godzinie co ona. Gdzie problem?
Nienawidzę z kimś znajomym jeździć komunikacją miejską! Gadki szmatki o niczym mnie okropnie męczą, a do tego mam problem ze słuchem i w większości przypadków połowy tego co ktoś mówi nie słyszę przy warkocie autobusu.
Tak więc już dłuższy czas unikam koleżanki jak ognia, żeby się nie wydało. Czekam na przystanku końcowym, aż przejdzie kawałek drogi i dopiero ruszam za nią i tak idę, zatrzymując się przy każdym zakręcie i czekając, aż dotrze pierwsza do pracy.
Czuję się z tym okropnie, ale chyba jeszcze gorzej by było, jakbym musiała dzień w dzień zmuszać się do rozmowy o 5 rano, kiedy jedyne o czym marzę to wrócić do łóżka.
Ot, mój mały sekret.

#2.

Dowiedziałam się dziś, że mój tata od 30 lat jest już trzeźwy. Znaczy się wiedziałam, że jest trzeźwy, nigdy nie pił alkoholu. Zawsze myślałam, że po prostu nie lubi, że jest kierowcą na imprezie, że jest pod pantoflem itp., ale dopiero dziś się dowiedziałam, że jest alkoholikiem od 30 lat czystym.
Dopiero dziś się dowiedziałam, że gdy poznał mamę, to zapisał się do AA i przestał pić, a podobno potrafił wpaść w paromiesięczny ciąg.

Tato, nigdy nie byłam tak z ciebie dumna jak dziś, gdy mi to powiedziałeś.

#3.


Są dwie rzeczy, których się wstydzę. Nic karygodnego czy niemoralnego, ale do tej pory nie daje mi to spokoju.

Rzecz numer 1: Byłam brudasem. Zawsze na bakier z higieną, z utrzymywaniem porządku wokół siebie. Nie chciało mi się myć, po prostu. Tak było odkąd pamiętam. Dlaczego? Nie wiem. Wychowywałam się w normalnym domu, gdzie może nie opływaliśmy w luksusy, ale biedni też nie byliśmy. Na przyborach do utrzymania czystości rodzice nigdy nie oszczędzali, a matka zawsze bardzo starała się, bym po domu i poza nim chodziła zadbana. Mimo to nie było we mnie tego poczucia, że trzeba o siebie dbać, regularnie myć zęby, podcierać się po skorzystaniu z toalety itd. Im bardziej dorastałam, im bardziej byłam samodzielna, tym mocniej problem narastał. W końcu się wyprowadziłam, skończyłam studia, zaczęłam pracę. Było mi wstyd jak cholera, gdy zdarzało się, że znajomi, współpracownicy czy nawet przełożeni (!) z niejakim zmieszaniem informowali mnie, że po prostu śmierdzę. Zawsze delikatnie, dyplomatycznie, ale przekaz był jasny. Tylko co z tego? Na parę dni powodowało to u mnie poprawę, a potem wracałam do starych nawyków.

Nie wiem co się stało, jak do tego doszło, ale w końcu sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Zaczęłam dbać o siebie jak nigdy. Szukać w Internecie nowych sposobów pielęgnacji. Zawsze, ale to zawsze dbam o to, by mieć na sobie świeże ubrania, nie zapominać o umyciu zębów, regularnie brać prysznic (mam nawet ulubiony żel i szampon o zapachu truskawek). Zaczęłam też niemal pedantycznie troszczyć się o ład wokół siebie. I tym sposobem...

Rzecz numer 2: Gdy jestem wśród ludzi boję się, że cuchnę. Ogarnia mnie za każdym razem panika, że toczące się szeptem rozmowy nieopodal mnie dotyczą mojego przykrego zapachu. Że jeśli ktoś wychodzi z pomieszczenia, do którego weszłam, to dlatego, że śmierdzę. Że jeśli ktoś chociaż odrobinę zmarszczy twarz, to przeze mnie. Co z tego, że od dawna tamtego brudasa już nie ma – zastąpił go za to ten strach, że smrodu się już, choćbym się szorowała dniami i nocami, nie pozbędę, nigdy.

#4.

Najszczęśliwszy dzień w moim życiu?

To dzisiaj, kiedy pies zabrany ze złych warunków, po 5 latach pracy, w końcu sam położył się obok mnie.

#5.


Anonimowe wyznanie o tym, jak z żoną okłamujemy znajomych.

W związku z ostatnimi wzrostami cen absolutnie wszystkiego trochę osób z otoczenia mojego i żony średnio sobie radzi. Wzrosty rat kredytów na nieruchomości i ogólne wydatki odczuła głównie para z dwójką dzieciaków i domem w kredycie oraz siostra żony, która po prostu niewiele zarabia, a stara się utrzymać sama w obcym mieście.
Często się z tymi ludźmi spotykamy przy piwku i przekąskach i wspólnie narzekamy, jak jest teraz ciężko i jak musimy odkładać różne plany i zakupy na później. Na przykład wspomniana wyżej para nie wie jak zapłaci za buty na zimę, albo że komuś zaczęły się zęby psuć, ale wizyta u dentysty to masywny koszt.

Prawda jest taka, że nasze wydatki nie zmieniły się jakoś znacznie, może z 20% wzrostu na niektórych grupach spożywczych. Kredyt na nasze 4-pokojowe mieszkanie mieliśmy maleńki, a do tego na stałym oprocentowaniu, a podwyżek czynszu na ten moment ani widu, ani słychu. Ja w międzyczasie dostałem jeszcze podwyżkę w pracy, do tego stopnia, że powodzi nam się lepiej niż przed pandemią, żona rozważa, czy nie zrezygnować z pracy, bo zwyczajnie pokrywam nasze potrzeby z nadwyżką, a tak mogłaby zająć się domem i dzieckiem – coś, co zawsze chciała zrobić, ale nigdy nie było nas stać.

Oczywiście o żadnej z tych rzeczy nie mówimy głośno, chyba z obawy przed tym, żeby znajomi się od nas nie odwrócili z zazdrości, sam nie wiem, po prostu jakoś tak wyszło, że raz powiedzieliśmy, że nam też te wszystkie koszty skoczyły i tak zostało, a teraz nie za bardzo wiemy jak z tego wyjść. Głupio tak wprost walnąć, że okłamujemy kupę ludzi od ponad pół roku.

Pointy nie ma, ot coś, czego nigdy nie powiemy nikomu głośno, więc jako anonimowe wyznanie się klasyfikuje.

#6.

Czas wymienić kobietę na lżejszy i milszy model, jakkolwiek brutalnie to brzmi. Pękło we mnie coś po weselu u kuzyna. Byłem sam, gdyż moja kobieta nie chciała iść.
Córka ma ponad cztery lata, moja kobieta przez cały ten czas nie miała czasu doprowadzić się do porządku. Jest otyła, zaniedbana i wiecznie narzeka. Narzeka na wszystko. Od dłuższego czasu wolę robić nadgodziny, niż wracać do domu do wiecznie niezadowolonej kobiety, która ma o wszystko pretensje. Od ponad dwóch lat nie może znaleźć stabilnego zatrudnienia, bo za ciężko, bo szef ją wkurzył, bo atmosfera zła, bo ktoś podniósł na nią głos, bo ta praca sprawia, że ma depresję itp. Po ostatnich podwyżkach wszystkiego, w tym kredytu hipotecznego, poprosiłem ją, że musi ograniczyć spożywanie cukrów, fast foodów, już nie tylko, bo wygląda jak wygląda, ale ze względów ekonomicznych, bo nie damy rady. Jej dieta oparta o cukry i tłuszcze naprawdę dużo kosztuje. Myślicie, że zrozumiała? Nie zrozumiała. Obraziła się. Kobieta najzwyczajniej mnie obrzydza.

#7.


Jestem ze swoim chłopakiem już prawie 5 lat. Niedawno zaczęliśmy szukać jakiegoś miejsca do wynajęcia lub kupna, zależnie od tego, co możemy znaleźć w naszym mieście. Z racji tego, bardzo dużo czasu spędzamy na rozmowach, zwłaszcza o tym co myślimy itd. Dwa dni temu powiedział mi, że musi mi się do czegoś przyznać. Od kiedy był nastolatkiem, ma problem z oglądaniem treści dla dorosłych. Nie zrozumcie mnie źle, mi to za bardzo nie przeszkadza, sama czasami oglądam takie strony, nie mieszkamy razem, tak że rozumiem, że ma swoje potrzeby. Ale przyznał się, że zamiast używać tych typowych stron, on płacił za materiały na OnlyFans.
Spytałam się kiedy, i on powiedział, że ostatnio w zeszłym miesiącu. Przez około 3 lata on ma dostęp do nagrań ze mną i często mówił mi, że są lepsze niż te strony, że to jest takie super, to pozwalałam mu je robić, chociaż nie byłam stuprocentowo tego pewna.
Pytałam się go, czemu on za to płaci, a on mówi, że nie wie. Że jak je poogląda, to jest potem sobą obrzydzony. Że nie rozumie, czemu wraca. Nie pamiętam jak dokładnie to powiedział, ale kontekst był taki, że on nad tym nie panował. Powiedział, że to nie ma związku ze mną.

Nie, nie byłam na niego zła. Wysłuchałam go, ale było mi strasznie przykro i nie mogłam tego ukryć. On obiecał, że już nigdy tego nie zrobi, że pokaże mi te treści, jeśli chcę zobaczyć. I ufam mu, kocham go. Ale boję się, że on nie przestanie. Trzęsę się, pisząc to wyznanie. Bo czuję się trochę jak hipokrytka, ale też czuję się okropnie. Jest mi niedobrze, nie wiem czemu. Nie wiem co zrobić. Powiedziałam mu, że mi to przeszkadza, on rozumie i nie chce kontynuować tego.

I nie wiem co robić. Nie rozumiem, czego tak reaguję. Nie jestem zazwyczaj zazdrosna, i nie wydaje mi się, że to jest zazdrość. Czy macie jakiekolwiek porady?
10

Oglądany: 49777x | Komentarzy: 82 | Okejek: 168 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało