Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 ciekawostek o błędach i pomyłkach – bo nie myli się tylko ten, kto nie robi nic

32 565  
198   21  
Bywa, że błędem jest już samo wyjście z łóżka w poniedziałek rano. A potem wcale nie jest lepiej.

#1. Nigdy nie jest za późno



Okazuje się, że na powołanie do wojska liczyć można w każdym wieku… Można też na nie wcale nie liczyć, ale i tak je otrzymać. W 2014 roku przekonali się o tym w Pensylwanii mężczyźni urodzeni w latach 1893-1897, a właściwie ich rodziny. Ponad 14 tysięcy „zaproszeń” trafiło pod adresy w większości zmarłych już osób. Jak przystało na zaproszenia do wojska, informowały oczywiście o wysokich karach za niewykonanie polecenia. A wszystko to dlatego, że ktoś w urzędzie nie doprecyzował, iż lata 93-97 mają dotyczyć XX wieku.

#2. Odpowiedzialność za słowo



Literówki się zdarzają – wystarczy pośpiech, chwila nieuwagi. Pal licho tam, gdzie można szybko wprowadzić poprawkę albo tam, gdzie nie mają one większego znaczenia. Gorzej kiedy literówka trafi na… miliony dolarów. Mowa w tym przypadku o dolarach australijskich, a bardziej konkretnie – o 50-dolarowych banknotach. Na nich – w cytacie z Edith Cowan – pojawiło się „słowo” responsibilty zamiast poprawnego responsibility. Żeby było zabawniej, błąd dostrzeżono dopiero po wielu miesiącach, kiedy pieniądze z błędem na dobre zadomowiły się w obiegu.

#3. Cena i liczba jednak nie są wymienne



Ponad 220 milionów dolarów plasuje ten przypadek w kategorii raczej kosztownych pomyłek. I choć skutki były naprawdę poważne, to sam błąd – niemal marginalny. Pomylone okienka. W konsekwencji błędu japońska firma Mizuho Securities Company sprzedała 610.000 akcji w cenie 1 jena za sztukę. Chodziło natomiast o to, by sprzedać 1 akcję, inkasując za nią 610 tys. jenów – nieco ponad 20 tys. zł według obecnego kursu. Bałagan zrobił się przeogromny – a błędnych transakcji, mimo ich szybkiego dostrzeżenia, nie dało się anulować.

#4. Dajcie mi tu jakiegoś patrona



W południowo-zachodniej części Kanady, w prowincji Alberta, znajduje się podobnie nazywające się miasto – St. Albert, czyli po prostu Święty Albert. Ma nieco ponad 35 km kw. powierzchni i liczy sobie niecałe 60 tys. mieszkańców. Dlaczego o nm wspominamy? Dlatego że sami jego włodarze nie wiedzą, od kogo miasto wzięło swoje imię. Faktycznym patronem jest Albert z Louvain, podczas gdy w mieście uhonorowano Alberta Wielkiego. Co więcej – tego ostatniego uhonorowano nawet pomnikiem, a że coś się nie zgadza, zorientowano się dopiero po skromnych 23 latach.

#5. Zaczarowany świat Dumbledore’a



Richard Harris miał na swoim koncie wiele całkiem pokaźnych ról – aczkolwiek „dzisiejszej młodzieży” kojarzyć się będzie przede wszystkim z rolą Albusa Dumbledore’a w dwóch pierwszych filmach o Harrym Potterze. Ta jednak historia sięga dalej, bo aż lat 70., które dla Harrisa były jedną wielką i mocno zakrapianą imprezą. Tak zakrapianą, że aktor… zapomniał, że ma Rolls-Royce’a. Normalna rzecz, każdemu może się zdarzyć. Postawił go na jednym z nowojorskich parkingów, po czym… przypomniano sobie o nim ćwierć wieku później, już po śmierci aktora, kiedy do wdowy po Harrisie zwrócono się z uprzejmą prośbą o uregulowanie opiewającego na 376 tys. dolarów rachunku.

#6. Kolor (nie)przypadkowy



Nawet osoby, które na co dzień trzymają się raczej na dystans od wszelkiego rodzaju komiksów, nie będą potrzebowały zastanowienia, by odpowiedzieć na pytanie, jakiego koloru jest Hulk. Zielony. Bez dyskusji. Tyle że… wcale tak być nie miało. Twórca postaci, Stan Lee, chciał, żeby była ona szara – maksymalnie neutralna, by nie utożsamiano jej z żadną grupą etniczną. Tyle że w próbnych wydrukach komiksu szary Hulk zupełnie niechcący wychodził zielony… i ten wariant przypadł do gustu twórcy. Pozostało więc już tylko dorobić do całości odpowiednią teorię.

#7. Drzemka warta miliony



Złoto, diamenty i wszystkie pieniądze świata – nic cenniejszego nad dobrą drzemkę w godzinach pracy. Zazwyczaj kończy się na srogim op… od szefa, było nie było zasłużonym. Czasem jednak skutki bywają bardziej widoczne. Tak było w 2013 r., kiedy pracownik jednego z niemieckich banków uciął komara na klawiaturze – i zamiast zlecić przelew na 62 euro, nadał… 222.222.222,22 euro. Błąd został ostatecznie naprawiony, a cała sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie… proces wytoczony bankowi przez pracownicę zwolnioną za to, że nie dostrzegła błędu. Sąd zresztą przychylił się do jej racji, stwierdzając, że powinna otrzymać ostrzeżenie zamiast wypowiedzenia.
1

Oglądany: 32565x | Komentarzy: 21 | Okejek: 198 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało