Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Nigdy nie czułam się tak wzgardzona, przesadziłam z wychowawczynią i inne anonimowe opowieści

42 060  
188   42  
Dziś przeczytacie m.in. o podszczypywaniu i dowiecie się, co buczy w domu Krzysia, będzie też o poprawianiu urody, kulturze ludzi znanych i bohaterskim staruszku.

#1.

Kiedy byłam młodsza i uczęszczałam do gimnazjum, wychowawczyni wzięła nas na wycieczkę do pobliskiego muzeum. Na koniec pani pozwoliła nam iść do sklepu z pamiątkami, więc udałam się z koleżanką, żeby je pooglądać. Zaciekawiła mnie ładna figurka, która znajdowała się za szybką. Gdy tak się jej przyglądałam, stwierdziłam, że koleżanka stoi tuż obok, bo chwilę wcześniej jeszcze rozmawiałyśmy, więc nie odwracając się po prostu zrobiłam szybki ruch ręką w tył żeby ją zaczepić i uszczypnąć w tyłek. Wtedy poczułam pośladki. Ale szybko się zorientowałam, że nie są jej, bo były... wielkie.

Mina mojej wychowawczyni i stwierdzenie, że nie znała mnie od tej strony – bezcenne :)


#2.

Były to początki mojej nauczycielskiej kariery, drugie praktyki studenckie, lekcja angielskiego w 1 klasie szkoły podstawowej. Początek zajęć, a że lekcja odbywała się w godzinach popołudniowych około 14, mój starszy brat zaczął do mnie wydzwaniać, jako że chyba zapomniał, że mam lekcje. No dobra, wszystko ładnie, telefon wyciszony z włączonymi wibracjami leżał na biurku. Byłam zajęta pisaniem czegoś na tablicy, toteż nie zwróciłam uwagi na charakterystyczne „burczenie” dzwoniącego telefonu. Nagle któreś z dzieciaków:
- Oo, ale coś buczy...
- Pewnie to duchy!
Wtedy zorientowałam się, że to dźwięk telefonu, który mało z tego biurka nie spadł po dobrych kilkunastu sekundach wibrującego tańca na biurku.
- Spokojnie, to tylko mój telefon tak buczy, żadne duchy.
Na to odzywa się taki spokojny Krzyś i z powagą mówi:
- Jak moja mama sobie wieczorem włączy wibrator, to dopiero buczy!

Zamarłam i w duchu modliłam się, żeby dzieciaki nie podłapały zaraz „a co to takiego ten wibrator”. Swoją drogą nurtuje mnie to do dziś, czy maluch mówił o telefonie, czy o no właśnie... :D

#3.

To było kilka lat temu.
Będąc w gimnazjum, zacząłem zauważać, że moja twarz wygląda źle. Nie chodzi tu o trądzik czy coś tego typu. Miałem bardzo jasne brwi, praktycznie niewidoczne, również rzęsy wyglądały, jakby ich nie było. Wpadłem więc na genialny pomysł! Postanowiłem się malować do szkoły, wiecie, takie delikatne podkreślenie brwi i delikatne tuszowanie rzęs. Wtedy wydawało mi się, że tego nie widać, jednak było widać.
Kiedy patrzę na zdjęcia z tamtego okresu, to jest mi cholernie wstyd. Z jednej strony cieszę się, że miałem świetnych kolegów, nie dokuczali mi z tego powodu, ale z drugiej strony przykre jest to, iż nikt nie zwrócił mi uwagi na to jak wyglądam.

PS Uwierzcie, było widać, zwłaszcza że nie potrafiłem się malować :D

#4.

O tym, jak ludziom związanym zawodowo z kulturą nieraz jej brakuje.

Jakiś czas temu rodzice wybrali się do teatru. Na widowni zasiadł również znany satyryk, który przez lata prowadził „Śmiechu warte” i zapraszał na herbatkę w telewizji publicznej. Towarzyszyły mu dwie kobiety. Wiadomo – po zajęciu miejsc trzeba trochę poczekać na rozpoczęcie spektaklu. Nikt nikomu nie zabrania rozmów, ale wypadałoby, aby konwersacje prowadzić raczej po cichu. Czy to dotyczyło sławnego pana? Otóż nie. On i jego towarzyszki rozmawiali tak głośno, że obsługa teatru parokrotnie prosiła ich o uciszenie się. Podczas spektaklu zachowywali się w miarę przyzwoicie. Ciąg dalszy pokazu pt. „Zobaczcie wszyscy, kim jestem” nastąpił po wyjściu z sali. Był styczeń, a zatem ustawiła się kolejka do szatni po odbiór kurtek. Widzowie powinni wiedzieć, że kolejka jest dla zwykłych ludzi, a nie dla takich gwiazd, jak „Dyżurny Satyryk Kraju”. Nie robiąc sobie nic z ogonka, gwiazdor i kobiety, które z nim były, ostentacyjnie minęli kolejkę i podeszli do szatni, pan D*****a dodatkowo wyjął 10 zł i trzymał banknot razem z numerkiem, żeby wszyscy zobaczyli, że daje napiwek szatniarzowi.

Jak się okazuje: szewc bez butów chodzi. Praca w kulturze nie oznacza, że ktoś musi być kulturalny.

#5.

Historia miała miejsce kilka lat temu w Łodzi, w okolicach dworca fabrycznego.
Wysiedliśmy z mężem z autobusu i poszliśmy na przystanek tramwajowy. Było ciemno i nieprzyjemnie, w oddali słychać, jak jakieś łebki się kłócą, obok w parku kilku pijaczków zaczepia przechodzących ludzi, a my plus jakaś dziewczyna i starszy pan o lasce stoimy w lekkim napięciu oczekując na tramwaj. Na dworze zimno, a w głowie tylko jedno pragnienie „no niech już przyjedzie”.
Wtedy podchodzi on, pasjonat taniego wina, i zaczyna szukać naiwnego, żeby naciągnąć go na parę groszy. Spojrzał na nas, ale tylko przeszedł obok, wybierając łatwy cel – stojącą samotnie dziewczynę. Zaczął normalnie, ale gdy zauważył, że nie jest gotowa oddać mu ani złotówki, zrobiło się nieprzyjemnie. Napierał na nią, mąż rzucił mi pytające spojrzenie, czy to już czas się wtrącić i wtedy stało się... Starszy pan poderwał swoją laskę i energicznie zaczął nią okładać żula. Żul padł na ziemię i się skulił, a starszy pan tylko poprawił czapkę i spokojnie stanął jakby nigdy nic, mówiąc „Widzieliście państwo, że to w samoobronie było?”.

Przytaknęliśmy zgodnie i wszyscy wsiedliśmy do tramwaju, który właśnie podjechał.


#6.

Od początku 2020 pracowałam w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zajmowałam się programem Czyste Powietrze przy dziale komunikacji z klientem, ale również komputerową bazą danych. Wyjaśniałam, jak należy przystąpić do programu, pomagałam objaśnić wszystkie kroki. Jednym z nich była niezbędna likwidacja pieca na źródło stałe niespełniające minimum klasy 5. Wielu klientów decydowało się na pellet oraz ekogroszek, ale też nie brakowało zainteresowanych ocieplaniem na gaz. Dobrze mi się pracowało. Niestety ostatnio głównie dzwoniły osoby rozwścieczone, które musiały koniecznie wyrzucić frustrację na miejsce, w którym dokonywały kwalifikacji do inwestycji.

Naprawdę mi ich wszystkich żal, ja sama też ucierpiałam w wyniku tego, do czego doprowadził nasz rząd. Tylko ja jakoś sobie poradzę, a sporo naszych beneficjentów pochodziło ze wsi, małych domów sięgających pamięcią czasy II wojny światowej, a w nich starsze osoby, niekiedy takie, którym nikt nie mógł pomóc przy wypełnianiu wniosków. Współczuję im, ale padały w moją stronę wyzwiska, tak jakbym była bezpośrednio odpowiedzialna za to, co się dzieje. Nie wytrzymywałam psychicznie. Pewnego dnia rozpłakałam się w pracy, a na następny dzień złożyłam rezygnację. Pożegnałam się ze wszystkimi, ale nie próbowali mnie namawiać, bym została, widzieli, jak to przeżywałam.

Pomyślałam, że jakoś odpocznę i znajdę sobie inną pracę, która nie będzie miała związku z polityką w jakimkolwiek stopniu, ale gdy chciałam podjąć pracę w markecie, zaczął mi towarzyszyć niekontrolowany strach. Wyszło na to, że obecnie wymagam wizyt u psychiatry. Obecnie zaczynam leczenie lekami na zaburzenia lękowe. Mam nadzieję, że pomogą mi, bo chcę pracować wśród ludzi.

#7.

Poczułam się ostatnio w nocy samotna i stwierdziłam, że wejdę na jakąś stronkę do czatowania z nieznajomymi. Mam 19 lat i ogromne kompleksy, ale nawet ludzie, którym się podobałam, wprost mówili, że to nie przez styl bycia – nie podobałam się nikomu fizycznie. Dlatego takie rozwiązanie najbardziej mi odpowiada, bo z wieloma osobami da się też tam zabawić bez wysyłania zdjęć. Nikogo się nie zna, są tylko dwie strony konwersacji – ludzie często są tam autentyczni, bo relacje są często stricte ograniczone tam do jednorazowego pisania.

Poznałam dzisiaj w nocy dziewczynę z Anglii moim wieku, szybko zaczęło się robić gorąco i ona zaczęła wysyłać mi bardzo jednoznaczne zdjęcia. Czułam się przy niej komfortowo, bardzo mnie namawiała i po raz pierwszy w życiu postanowiłam wysłać komuś jakieś zdjęcia. Z mojej strony zdjęcia bazowały na softach, ona się śmiała, że ją kuszę, ale że jej się to podoba. Za każdym razem rozpływała się nad tym, że oczywiście wszystko w strefie komfortu, ale jej zdaniem nie mam absolutnie czego się wstydzić. Po kilku godzinach czatowania poprosiła o jakieś śmielsze zdjęcie (mimo że już było nieźle), ale oczywiście takie już wychodzące poza tę strefę, bo jest mega napalona, już prawie dochodzi… Stwierdziłam, że może serio jej się to podoba, że może są ludzie, którym takie ciało jak moje odpowiada… więc zrobiłam.
W momencie, w którym je dostała, rozłączyła się. Zmieniłam szybko nazwę użytkownika, więc nie wiedziała, że znowu ją ze mną sparowało. Bez zbędnych szczegółów zaczęła rozmowę od tego, że jest mega napalona i czy może liczyć na wymianę zdjęć, bo jej ostatnia rozmowa była niesatysfakcjonująca. Rozłączyłam się.

Po raz pierwszy odważyłam się pokazać moje ciało. Ktoś, kto zadowalał się małymi porcyjkami tego nieidealnego i moim zdaniem okropnego widoku był zachwycony i prosił o więcej… Napaleni ludzie są w stanie zadowolić się naprawdę byle czym. A nawet w takiej sytuacji ktoś mną pogardził, mimo że widział zajawkę wcześniej, wiedział, że się boję i nie czuję się ze sobą do końca komfortowo…
Nigdy nie byłam tak wzgardzona.

12

Oglądany: 42060x | Komentarzy: 42 | Okejek: 188 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało