Kolejny amerykański film akcji. Niezłomny stróż prawa, a przy
okazji wzorowy ojciec i patriota, trafia na spisek producentów
twarożku wiejskiego. W toku śledztwa okazuje się, że łapę na
tym szemranym biznesie trzyma rosyjska mafia. W rezultacie dzielny
protagonista trafia do Moskwy, aby tam własnoręcznie nakopać,
gadającym ze śmiesznym akcentem, złodupcom. W tym momencie widz
dosłownie zalany zostaje dziesiątkami schematów i filmowych klisz,
które w kinie obecne są od dekad.
Hollywoodzkie stereotypy nie są niczym specjalnie dziwnym. Uproszczony
świat, pełen myślowych skrótów i prostych – żeby nie powiedzieć prostackich – reguł jest dla widza najbardziej strawny. Jeśli
więc w jakiejś komedii pojawi się osoba o homoseksualnej
orientacji, możemy spodziewać się widoku zmanierowanego „pedzia”
zachowującego się niczym przewrażliwiona diwa, a jeśli akcja
hollywoodzkiego akcyjniaka trafia do Paryża, oczywistym jest, że w
co drugim ujęciu podziwiać będziemy wieżę Eiffla, a każdy
mijany na ulicy Pierre paradować będzie z wielką bagietką lub
kieliszkiem wina. Jeszcze większa porcja oklepanych schematów
czeka nas, gdy na ekranie pojawi się Rosja, imperium zła, wódki i
nalanych mord.
#1. Wszystkie odcienie
szarości
Według
amerykańskich filmowców Rosja to takie miejsce, gdzie słońce nie
dociera, a nawet gdyby jakimiś cudem tam zbłądziło, to i tak
żaden mieszkaniec tego kraju nie dozna zaszczytu bycia muśniętym
przez cieplutki płomyczek, bo gruba warstwa ołowianych chmur
skutecznie temu zapobiegnie. Brak słońca to jednak nie wszystko. W
rosyjskich scenach hollywoodzkich produkcji z jakiegoś powodu świat
przedstawiony jest w szarych, wyblakłych kolorach, a jedyną
czerwień czy intensywną żółć zobaczyć można na dumnie
powiewającej tu i ówdzie fladze Związku Radzieckiego.
#2. Wieczna zima
Rosja, podobnie jak
na słońce, ma też permanentny szlaban na inne pory roku niż zima.
Jedynym pozytywnym aspektem jest tutaj fakt, że Rosjanie mają prawo
do wyboru, jakaż to zima w danym filmie ich nawiedzi. Czy będzie to
sroga, niegościnna, napier#alająca złem śnieżyca połączona z
temperaturami zamrażającymi ludziom wodę w kranach, czy też może
tym razem z nieba spadać będą strugi lodowatego deszczu, a mokre
od niego chodniki, niczym zwierciadło, odbijać będą szare,
posępne budynki i zaparkowane na poboczach ulic, rdzewiejące Łady.
#3. ZSRR ma się dobrze!
W latach 80., kiedy
amerykański przemysł filmowy wypluwał z siebie kolejne dzieła,
których tłem był zimnowojenny konflikt, radziecka symbolika
bombardowała nasze oczy. Kim byłby wyhodowany na sterydowych
koktajlach Ivan Drago bez wszechobecnego sierpa z młotem obecnego na
każdym praktycznie zdjęciu promującym jego bokserską konfrontację
z Rockym? Tymczasem cztery dekady później, kiedy Związek Radziecki
od jakiegoś już czasu nie istnieje, amerykańscy filmowcy nadal
lubią przemycać do swoich dzieł pewne elementy utartego do bólu
rosyjskiego stereotypu. Propagandowe plakaty i często obecne na
drugim planie symbole usiłują utrzymać dobrze już sprawdzony
wizerunek Rosjan i ich kraju. Ma być czerwono i kropka!
#4. Ten akcent…
To nie jest tak, że
Rosjanie nie znają języka angielskiego. Wręcz przeciwnie! Każdy
filmowy Rusek gada w języku Szekspira całkiem nieźle. Jedyne z
czym ma problem, to z opanowaniem odpowiedniego akcentu. Choćby taki
Sasza wydał na naukę mowy wroga tonę rubli, to nigdy, ale to nigdy
nie uda mu się zmiękczyć tego cholernego „R”. Każde słowo
wypowiadane po angielsku przez Rosjanina musi mieć mocny akcent położony właśnie na
tę literkę. „My name is Alexiei. I am masteRing my aRt on
conveRsation!”.
#5. Technologiczne
zacofanie
W czasach, gdy
rosyjskie influencerki płaczą, że Facebook i Instagram wycofał
się z ich kraju, a Apple wstrzymując handel swoimi produktami na
terenie Rosji, pozbawił je możliwości zakupu nowego iPhone’a,
Hollywood usiłuje nam wmówić, że mieszkańcy dużych rosyjskich
miast nadal tkwią gdzieś w latach 80., jeżdżą rozklekotanymi
Moskwiczami i korzystają z komputerów pamiętających czasy
Gagarina. W „Mission Impossible: Ghost Protocol” grany przez Toma
Cruise’a bohater otrzymuje informacje z tajnymi danymi, które to
przekazane mu zostają za pomocą starego radzieckiego telefonu
publicznego. Może dałoby się przymknąć oko na taką scenę,
gdyby miała ona miejsce gdzieś na jakimś syberyjskim zadupiu, ale
w Moskwie?
#6. Butelka wódki
niczym szklanka wody!
Matrioszka, uszanka
i wódka. Dużo wódki. Rosjanin, który nie wlewa w siebie litrów
alkoholu, jest prawdopodobnie amerykańskim szpiegiem albo dziwakiem
niegodnym swego obywatelstwa. Wódka, najlepiej pita z gwinta,
dopełnia wizerunek rosyjskiego zakapiora. Mało tego – ilość,
która powaliłaby na ziemię każdego innego śmiertelnika, nie
sprawi nawet, że ów zakapior skrzywi się czy sięgnie po zapitkę.
#7. Rosjanin – wróg
idealny
Naprawdę na palcach
jednej ręki moglibyśmy wymienić znanych z hollywoodzkich produkcji
kiziorów, którzy byli postaciami pozytywnymi. Czemu? Ano temu, że
taka postać nie pasowałaby do dobrze utrwalonego schematu! Ze swoim
akcentem, bezwzględnością, oddaniem Mateczce Rosji oraz wyssanej z
mlekiem matki nienawiści do zgniłego Zachodu, hollywoodzki Rosjanin jest
archetypowym wręcz wzorem filmowego zbrodniciela, który aż się
prosi o złojenie dupska. I dziś, kiedy Ukraina padła ofiarą
rosyjskiej napaści, a media zalewają nas opisami karygodnych
zachowań najeźdźców, raczej trudno oczekiwać, aby stereotyp
„złego Ruska” miał szybko przejść do lamusa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą