Sekrety, których do dzisiaj internauci nie zdradzili rodzicom

Moja mama kiepsko ogarnia finanse i płatności przez internet, dlatego w tajemnicy przed nią przez ostatnie 10 lat płacę część jej rachunków.

Raz przyniosłem do domu świetną kartę z ocenami, a mama była ze mnie taka dumna... Nie miałem serca, żeby potem powiedzieć rodzicom, że to wszystko oszustwo i sam sporządziłem kartę na komputerze i wydrukowałem.

Moja siostra przystawiła mi raz do głowy tlący się fajerwerk (świecę rzymską). Spaliło mi część włosów i poparzyło skórę głowy. Spanikowała, zaczęła mnie przepraszać, opatrzyła mnie, uczesała i uzgodniła ze mną, że nigdy nie powiemy o tym rodzicom. Miała 16 lat, a ja 10. Dotrzymałam słowa.

W liceum stopiłem dywaniki w nowym samochodzie mamy. Powiedziałem jej, że to dlatego, że spryskałem psią kupę przyniesioną na butach przez kolegę odmrażaczem do szyb i tak zareagowało. W rzeczywistości mój kolega debil odpalił petardę w samochodzie, chciał ją wyrzucić przez szybę, ale nie mógł jej odsunąć, więc rzucił na podłogę.

To nagie zdjęcie Cindy Crawford nie zostało pobrane przez serwisanta komputerowego.

Zakwalifikowałem się do darmowych obiadów w szkole, jednak rodzice o tym nie wiedzieli i cały czas dawali mi po 5 dolarów dziennie na jedzenie. Ja przeznaczałem to na alkohol i trawkę. Wtedy byłem bardzo dumny ze swojej zaradności. Jednak teraz kiedy o tym myślę, jest mi po prostu wstyd.

Paliłem trawkę w garażu i zrzuciłem całą winę na chłopaka siostry. Nieźle mu się dostało, ale niczego nie żałuję! Ten koleś był najgorszy.

Zarabiałem dużo więcej, niż moim rodzicom się wydawało. Nie mówiłem im o tym, żeby się od nich nie wyprowadzać, a nie chciałem się wynosić, bo brakowałoby mi ich.

Wrzucałem do toalety dużo chusteczek z moim... nasieniem. Robiłem to latami, aż w końcu w pewnym momencie zator w rurach zrobił się na tyle duży, że cała rura pękła. Naprawa kosztowała nas dziesiątki tysięcy dolarów, a ja nigdy się do tego nie przyznałem.

Sukcesywnie spożywałem alkohol z barku, a braki uzupełniałem wodą. Zrzuciłem winę na syna sprzątaczki, w sprawie kradzieży dwóch butelek wina, a w rzeczywistości to byłem ja.

Kiedy miałem 22 lata, kupiłem bratu skrzynkę piwa z okazji jego 16 urodzin. Miał pięciu dobrych kolegów, więc założyłem, że wypije to wszystko z nimi. On jednak się nie podzielił, wypił prawie wszystko sam, poszedł na koncert, zrobił awanturę, zwymiotował na policjanta i trafił do aresztu dla nieletnich. Musiał go odebrać nasz ojciec, który sam był policjantem... Na szczęście gnojek mnie nie wydał.

Pewnego razu nie wróciłam na noc do domu od koleżanki. Miałam wtedy 17 lat i powiedziałam rodzicom, że straciłam poczucie czasu, rozładował mi się telefon i zasnęłam. Tak naprawdę odkryłyśmy wtedy z koleżanką istnienie przepysznego trunku o nazwie Fireball (cynamonowe whiskey). Wypiłyśmy go tyle, że aż straciłam zdolność poruszania się i dosłownie odleciałam... w samej bieliźnie.

Sąsiedzi wcale nie wgrali na nasz komputer wirusa, który ściągnął na niego film dla dorosłych... To byłem ja! Ja go ściągnąłem!!!