7 prezentów, których prawdopodobnie nie chcielibyście dostać (choć są wyjątki)

#1. Samochody od gwiazdy telewizji

Oprah Winfrey ma w Ameryce status ikony, ale prowadząca telewizyjny talk-show gwiazda znana jest na całym świecie. Jej programy bardzo często wywołują ogromne poruszenie. Tak było w przypadku niedawnego wywiadu z księciem Harrym i jego małżonką, Meghan Markle, i tak było w przypadku odcinka "You get a car". Podczas niego prowadząca rozdała dokładnie 276 samochodów o łącznej wartości przekraczającej 7,5 miliona dolarów. Zachwyt i wdzięczność obdarowanych nie trwały jednak długo, bo... już wkrótce później do telewizji zaczęły napływać skargi. O co? O to, że wraz z samochodami otrzymali również zobowiązanie – do uiszczenia 6-7 tys. dolarów podatku od darowizny.

#2. Co ma zostać kiełbasą, nie spłonie

Wypadki się zdarzają – tak jak w 2017 roku we wsi Pewsey w hrabstwie Wiltshire, kawałek na zachód od Londynu. W jednym z tamtejszych gospodarstw doszło do pożaru. Zapaliła się obora wraz z lokatorami – dwiema świniami i osiemnastoma prosiętami. Błyskawiczna interwencja strażaków zapobiegła przedwczesnemu grillowaniu i zwierzęta udało się uratować. Wdzięczny rolnik, właściciel gospodarstwa, postanowił odwdzięczyć się strażakom, którzy ruszyli na pomoc. Pół roku po wydarzeniu przesłał im... zapas kiełbas zrobionych ze świń, które wcześniej sami uratowali. Słodko-gorzki podarunek wzbudził nieco kontrowersji wśród obrońców praw zwierząt, jednak rolnicy podkreślali, że tym się właśnie zajmują. Nie prowadzą sanktuarium, tylko chowają świnie w celu przerobu na mięso, a podarunek miał być niczym innym, jak wyrazem wdzięczności.

#3. Biały słoń

Zdarzyło wam się kiedyś otrzymać prezent, z którym nie wiadomo właściwie co zrobić, a i pozbyć się go trudno? Być może autor upominku go nie przemyślał, a może... wręcz przeciwnie – zapatrzył się na króla Syjamu (dzisiejsza Tajlandia), który zapoczątkował "nieco" złośliwą tradycję. Dworzanom, którzy mu się narazili, miał zwyczaj darować żywe słonie albinosy – bardzo rzadkie, przez co drogie. I choć można by pomyśleć, że to przejaw wyjątkowej królewskiej hojności, to intencje, jakie mu przyświecały, z hojnością nic już wspólnego nie miały. Przebiegły król liczył bowiem, że podarunek ten zrujnuje finansowo obdarowanego. Koszty utrzymania słonia były ogromne, królewskiego prezentu odmówić było nie sposób, a więc sytuacja stawała się patowa. W języku angielskim powstało nawet określenie "white elephant gift exchange", które opisuje tego rodzaju "dary".

#4. Spodnie przechodnie

Świąteczne prezenty... niektórzy czekają na nie niemal rok cały jako najprzyjemniejszy element – obok wigilijnej wyżerki – całego bożonarodzeniowego świętowania. Podarunki bywają mniej lub bardziej trafione, czasami zaś bardzo pomysłowe – jak w przypadku dwóch braci, którzy przez 25 lat na święta wręczali sobie spodnie. Dodajmy, te same spodnie. Za każdym kolejnym razem były jednak coraz bardziej fantazyjnie zapakowane. Raz w ważący 300 kilogramów sejf, innym razem w okno z podwójnymi szybami, jeszcze kiedy indziej w pokaźny model rakiety kosmicznej, a ostatecznie... w rozbity samochód. Do tego ostatniego podarunku dołączona była kartka z życzeniami bożonarodzeniowymi oraz informacją, że... spodnie znajdują się w schowku przed pasażerem.

#5. Słoń z atrybutem

Jaki wniosek można wysnuć po lekturze niniejszego zestawienia? Że jeżeli ktoś wręcza ci słonia, prawdopodobnie będą z tego kłopoty... choć intencje wcale niekoniecznie muszą być złe. W 1998 roku rządy Kenii, Namibii i Nepalu postanowiły wspólnymi siłami odwdzięczyć się Organizacji Narodów Zjednoczonych za zaangażowanie w ich sprawy. Ufundowały więc liczący ponad 3 metry posąg słonia wzorowany wiernie na żywym osobniku. ONZ statuę z brązu przyjęła, podziękowała, po czym... schowała ją w krzakach, tak głęboko jak tylko się dało. Dlaczego, skoro to tak imponujący podarunek? Ano dlatego, że jego autorzy zadbali o odwzorowanie absolutnie każdego szczegółu – włącznie z pokaźnych rozmiarów penisem. I to właśnie okazało się dla oficjeli zbyt wiele, jeśli chodzi o eksponowanie światu.

#6. Kalendarz z przesłaniem

Każdy czasem traci rachubę czasu – to najzupełniej normalne, a w wielu przypadkach nawet miłe. Oznacza zwykle, że wykonywana czynność była tak pochłaniająca, w pozytywnym sensie, że pozwoliła zapomnieć o wszystkim innym. Pół biedy, kiedy konsekwencją jest konieczność zjedzenia zimnego obiadu. Gorzej, kiedy zawala się przez to większe zobowiązania, co akurat przytrafiło się Jerry'emu Cantrellowi, gitarzyście popularnej grupy Alice in Chains. Któregoś razu muzyk zupełnie zapomniał, że listopad liczy zaledwie 30 dni, przez co wybrał się na polowanie i... przegapił zaplanowany na 1 grudnia koncert. Następnego dnia wytwórnia Columbus Records przysłała mu w lekko tylko złośliwym prezencie... kalendarz.

#7. "With a little help from my friends"

Donald Trump, twierdząc, że wszystkiego, co ma, dorobił się sam, wspomina tylko na marginesie, że karierę rozpoczął od "symbolicznej pożyczki od ojca w wysokości miliona dolarów". Cóż, mało kto może liczyć na takie kieszonkowe, ale zdarzają się wyjątki. A i inwestycje okazują się (pod pewnymi względami) bardziej opłacalne. Ciekawy jest przypadek Harper Lee, która pewnego razu otrzymała od przyjaciela... roczną pensję. Do czeku dołączona była notka, mówiąca: "Masz rok wolnego od pracy, wykorzystaj ten czas, by napisać, co tylko chcesz. Wesołych Świąt!". Lee nie próżnowała. Napisała wtedy Zabić drozda, powieść, którą w rok po wydaniu nagrodzono prestiżową Nagrodą Pulitzera, a która po dziś dzień pozostaje jednym z ważniejszych dzieł literatury współczesnej.