Wbrew głupawym stereotypom nie ma absolutnie nic złego w tym, by od czasu do czasu uronić łzę lub dwie. Zwłaszcza jeśli okoliczności idealnie temu sprzyjają...
Ludzkie oko wytwarza przeciętnie od 60 do nawet ponad 100 litrów łez rocznie. Dzielą się na trzy rodzaje. Te "podstawowe", służące do nawilżania rogówki, odruchowe, pojawiające się w odpowiedzi na podrażnienie oka, oraz łzy emocjonalne, wynikające z nastroju. Te ostatnie wyróżniają ludzi. Choć w świecie zwierząt łez nie brakuje, to tylko u człowieka pojawiają się one na podłożu emocjonalnym.
Nie jest prawdą twierdzenie, że mężczyźni nie płaczą – albo że płakać nie powinni. Robią to i są w tym zupełnie nieźli, choć – fakt faktem – pod względem częstotliwości płaczu górują kobiety. W zależności od badania, płaczą przynajmniej dwukrotnie częściej niż mężczyźni. Dłużej trwa też sama "sesja". Statystycznie panie potrzebują około 6 minut na
jednorazowe wypłakanie się. Panowie – 4 minuty.
Według niektórych badaczy, w łzach o podłożu emocjonalnym znajdują się hormony stresu – pozbycie się ich pozwala obniżyć złe samopoczucie. To dlatego wypłakanie się może poprawić nastrój. Nie zawsze jednak jest to możliwe. W przypadku niektórych rodzajów depresji klinicznej, cierpiący w ogóle przestaje płakać – dociera do stanu, w którym nie wierzy już, że cokolwiek, włącznie z płaczem, jest w stanie jakkolwiek mu ulżyć. Warto o tym pamiętać.
Płacz – jako narzędzie do uwalniania emocji – może przynieść wiele korzyści. Nie jest uważany za coś, co płaczącemu mogłoby zaszkodzić. Przynajmniej dopóty, dopóki płaczący nie poczuje się przez to zbyt narażony na zranienie. Co do zasady jednak naukowcy sądzą, że łzy szczęścia oraz łzy smutku nie różnią się bardzo od siebie. Jedne i drugie mają to samo zadanie – pomóc w odzyskaniu emocjonalnej równowagi.
Oprócz tych autentycznych, można wyróżnić jeszcze jeden typ łez – łzy fałszywe, nieszczere, nazywane czasem krokodylimi łzami. Określenie to wzięło się od przesądu, jakoby krokodyle miały płakać na chwilę przed pożarciem swojej ofiary. Co ciekawe, zaobserwowano, że faktycznie niekiedy podczas jedzenia krokodyle ronią łzy. Nie wiadomo natomiast, z jakiego powodu – i raczej można przypuszczać, że nie jest to kwestia żalu czy skruchy (bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest przepływ ciepłego powietrza, który stymuluje aktywność gruczołów łzowych).
Polska i cebula wiążą się nierozerwalnie – dla dobra własnego samopoczucia przyjmijmy, że odnosi się to wyłącznie do kontekstu kulinarnego. Analogicznie niestety obieranie i krojenie cebuli wiąże się z łzami, na które nie pomagają w gruncie rzeczy żadne
magiczne sposoby i inne techniki. Z pomocą przyszła natomiast nauka. Inżynierowie z firmy Bayer zdołali wyhodować cebulę, która wreszcie nie wywołuje płaczu. Nowa odmiana została nazwana Sunion, a jej przygotowanie wcale nie należało do łatwych. Zajęło skromne... trzydzieści lat krzyżowania dotychczasowych odmian!
To dość powszechne pytanie zadawane bliskim osobom, a czasem nawet samemu sobie. Zwykle jest na nie konkretna odpowiedź (co nie znaczy oczywiście, że w każdej sytuacji łatwo ją uzyskać). Zdarza się jednak, że odpowiedzi nie ma. I "nie wiem" w tym wypadku wcale nie musi oznaczać emocjonalnego rozchwiania czy złej woli płaczącego. Otóż istnieje schorzenie określane mianem PLC,
pathological laughter and crying. Cierpiąca na nie osoba potrafi wybuchnąć histerycznym śmiechem lub płaczem całkowicie bez powodu – i nie sposób ją za to winić.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą