Przez ostatnie tygodnie przez cały kraj, a zwłaszcza przez Warszawę, przewija się masa protestów. Tak się niefortunnie dla mnie złożyło, że biorę w nich udział. Ale nie z tej strony, z jakiej większość społeczeństwa spodziewa się, że stanę. Ja mam kask, tarczę i pałkę...
Od paru już dekad obserwujemy rozwój komputerowej technologii, dzięki której na ekranie ożywiane są wielkie monstra, a ze swej cmentarnej emerytury wracają przed kamerę dawno już martwi aktorzy. Zanim jednak kino obdarzone zostało takim dobrodziejstwem, filmowcy musieli radzić sobie sięgając po znacznie prymitywniejsze, „manualne” rozwiązana. Jeszcze te 30-40 lat temu jedynym sposobem tchnięcia życia w dinozaura było wykorzystanie animacji poklatkowej albo… wydanie fortuny na ruchomą, niezwykle realistyczną animatroniczną kukłę sterowaną przez kilku specjalistów naraz. Mało kto wie, że wiele ze znanych kinowych kreatur zawdzięcza swe istnienie Waltowi Disneyowi!
W dzisiejszym odcinku będzie trochę awarii, poznamy problemy Facebooka, a także sprawdzimy, któremu koncernowi zawdzięczamy najwięcej śmieci na całym świecie.
#1. USA pozywa Facebooka
Wygląda na to, że działania Facebooka przestały się podobać USA i niemal każdy ze stanów (razem z Federalną Komisją Handlu) złożył pozew przeciwko gigantowi, oskarżając go o monopolistyczne i antykonkurencyjne zagrania. W czym zresztą mają rację.
Pod otoczką lajków, wesołych zdjęć i czatów ze znajomymi, kryje się prawdziwa twarz Facebooka:
Tak właśnie było m.in. z Instagramem i WhatsAppem, którzy urośli do takich rozmiarów, że ciężko było z nimi konkurować. Co więc zrobił Facebook? Wykupił wszystkich, bo go ***** stać, a kto mu zabroni?!
Do tej pory wydawało się, że nikt nie ma z tym najmniejszego problemu. Każdy poklepywał Zuckerberga po plecach, a USA chwaliło się, jakich to wspaniałych ludzi ma u siebie. Wygląda jednak na to, że to koniec sielanki i Facebook będzie musiał rozbić się na kilka mniejszych podmiotów – a przynajmniej tego żąda strona pozywająca.
Wewnętrzny list wysłany od kierownictwa do pracowników Facebooka (i nie tylko) jasno pokazuje, że Zuckerberg się nie boi i nic nie będzie rozbijał. Praca ma toczyć się jak do tej pory, a kierownictwo nie przewiduje zmian. Czekamy na ciąg dalszy historii.
#2. W minionym tygodniu wszystko się zepsuło…
Zaczęło się od Messengera, który doznał nagłej awarii 10 grudnia. Całość trwała może kilka godzin, a sama awaria objawiała się tym, że ludziom nie dochodziły wysyłane wiadomości. Jeszcze tego samego dnia wszystko jednak wróciło do normy, a Facebook nie zdradził, co było przyczyną problemu.
Kilka dni później (14 grudnia) padł Gmail, YouTube, Mapy Google, wyszukiwarka Google, Analytics, Dysk Google, Dokumenty i jeszcze kilka innych usług od Google’a. Wszystko zaczęło się dokładnie o godzinie 12:45 i trwało nieco ponad godzinę. Po tym czasie cała sytuacja zaczęła powoli wracać do normy.
Tutaj jednak przyczyna awarii jest nam znana:
O godz. 12:47 czasu środkowoeuropejskiego na około 45 minut doszło do wyłączenia systemu uwierzytelniania, spowodowanego problemem z naszym wewnętrznym mechanizmem przydzielania zasobów serwera. Usługi wymagające od użytkownika zalogowania się powodowały w tym czasie dużo błędów – tłumaczył Adam Malczak, rzecznik prasowy Google Polska.
#3. Ujawniono największych zaśmiecaczy świata 2020 roku
Wolontariusze inicjatywy BreakFree From Plastic co roku tworzą specjalne sprawozdania, według których sporządzany jest ranking firm, które odpowiedzialne są za produkcję największej liczby zebranych na całym świecie śmieci. Wolontariusze działają łącznie w 55 krajach na całym świecie, a w 2020 roku zebrali już około 346 494 sztuki plastikowych opakowań.
Oto co udało im się wywnioskować z tegorocznych zbiorów.
Widzimy wyraźnie, że (jak co roku) na szczycie listy znalazła się Coca-cola, a zaraz za nią Pepsi. Większość firm obecnych na liście zarzeka się, że w najbliższej przyszłości zamierzają ograniczyć ilość produkowanego plastiku do minimum. Czekamy z niecierpliwością na efekty tych działań.
#4. Skoda wprowadza reklamy do swoich samochodów
W sumie to chyba tego można było się prędzej czy później spodziewać. W końcu reklamy są dosłownie wszędzie, pojawiają się nawet w menu nowych telefonów (które wcale przez to nie są tańsze), więc dlaczego nie zacząć odtwarzać ich na multimedialnych wyświetlaczach sprzedawanych pojazdów?
Tak właśnie zamierza zrobić Skoda. Koncern zapowiedział, że nie mamy się czego obawiać, bowiem reklamy będą spersonalizowane, dostosowane do naszych potrzeb i praktyczne. Co więc to oznacza? Kiedy przyjdzie pora na zmianę opon, wyświetli nam się odpowiednia reklama. Kiedy włączy nam się rezerwa, też wyświetli nam się odpowiednia reklama.
Na początku program zostanie wdrożony tylko w Czechach i tylko w niektórych modelach Skody: Scala, Superb, Kamiq, Karoq i Kodiaq. Niestety nie wiadomo, czy przez to samochody będą tańsze, jak ma to miejsce w przypadku czytników Kindle od Amazona (w co szczerze wątpię), oraz czy będzie można z tego zrezygnować (w co również wątpię).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą