Anthony Gignac to oszust, który zdecydowanie zasługuje na Oscara za swoją grę aktorską. Tak zręcznie przedstawiał siebie jako saudyjskiego księcia, że wszyscy uwierzyli: nawet inwestorzy, którzy przekazywali oszustowi pieniądze. I nadal wodziłby wszystkich za nos, otrzymując drogie prezenty, gdyby przykładał większą wagę do szczegółów.
Anthony Enrique Gignac był kolumbijską sierotą adoptowaną przez rodzinę z Michigan. Przez niemal trzy dekady przedstawiał się jako książę, członek rodziny królewskiej Arabii Saudyjskiej i nikt w to nie wątpił. „Książę” nosił zegarek Rolex, jeździł Ferrari z numerami dyplomatycznymi, a przy wejściu do jego luksusowego domu umieszczono tabliczkę z napisem „Sultan".
Początki oszustwa Gignaca datuje się na 1991 rok. Dokumenty z procesu sądowego w Michigan w 2008 roku pokazują, że podał się za saudyjskiego księcia i oszukał hotel i kilka firm w tym stanie na sumę około 10 000 dolarów.
Pomimo problemów z prawem, nadal żył życiem zamożnego zagranicznego króla, z apartamentem na najwyższym piętrze na ekskluzywnej wyspie Fisher Island w Miami i wieloma luksusowymi samochodami.
Oszustwo przybrało znacznie większą skalę, gdy Gignac i jego wspólnik Carl Marden Williamson stworzyli oszukańczą firmę inwestycyjną Marden Williams International w 2015 r. w celu rzekomo legalnych możliwości biznesowych na całym świecie. Poprzez nią wyciągali pieniądze od biznesmenów. Gignac zdobywał zaufanie bogatych inwestorów i otrzymywał od nich duże sumy pieniędzy, a także drogie prezenty, w tym dzieła sztuki i biżuterię. Kłamał, że ma dostęp do ekskluzywnych przedsięwzięć biznesowych na całym świecie, w tym do firmy farmaceutycznej w Irlandii, kasyna na Malcie, luksusowych hoteli i firmy handlującej paliwem odrzutowym na Bliskim Wschodzie
Gignac żył sobie dostatnio, kupując Ferrari, Rolls Royce, zegarki Rolex, biżuterię Cartiera i chwalił się tym na Instagramie. Ulubionym towarzyszem księcia był Foxy, jego ukochana Chihuahua, którą ubierał w diamenty i markowe ubrania dla psa i przewoził w nosidełku Louis Vuitton za 2690 dolarów.
W marcu 2017 roku, pod pseudonimem Sultan bin Khalid Al-Saud, Gignac udawał, że zainwestował duże pieniądze w hotel w Miami. Zatrzymał się w hotelu, korzystając z karty kredytowej wystawionej na nazwisko członka rodziny królewskiej Arabii Saudyjskiej. Podczas swoich wizyt w hotelu jeździł Ferrari na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych.
W rzeczywistości jego celem były pieniądze dewelopera Jeffreya Soffera z Turnberry Associates. „Książę” aranżował spotkania z Sofferem, na których kontynuował swoją maskaradę.
Gignac z Herbertem Spiegelem, ówczesnym dyrektorem generalnym Cheeca Lodge, którą "książę" próbował kupić za 200 milionów dolarów.
Jeden z przedstawicieli "Sultana" skontaktował się z Sofferem, że członek saudyjskiej rodziny królewskiej chce zainwestować 440 milionów dolarów w hotel Fountainebleau w Miami. Okazało się, że jest to około 30 procent udziałów w nieruchomości, którą Turnberry przebudował i rozbudował za około 1 miliard dolarów. Dwa miesiące później Gignac odbył swoje pierwsze spotkanie z Sofferem, podczas którego został przedstawiony jako saudyjski następca tronu Khalid bin Al-Saud.
Początkowo Soffer "kupił" królewski rodowód Gignaca. Jako potencjalny inwestor Gignac został zaproszony do Fountainebleau w maju i podjechał do hotelu autem Ferrari California z 2016 roku na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych.
W sierpniu Gignac odwzajemnił ten gest, zapraszając Soffera do swojego apartamentu na ostatnim piętrze, gdzie pokazał mu list z Duabi Bank, gwarantujący mu 600 milionów dolarów. Gignac pochwalił się również dwoma luksusowymi samochodami ze swojej kolekcji, z których oba miały również dyplomatyczne tablice rejestracyjne. Chwalił się także swoimi specjalnymi przywilejami i immunitetem dyplomatycznym.
Później w tym samym miesiącu Gignac poleciał z Sofferem jego prywatnym odrzutowcem do Aspen w celu dalszego omówienia umowy.
Mniej więcej w tym czasie Soffer stał się podejrzliwy wobec Gignaca, w dużej mierze z powodu faktu, że Gignac zamówił prosciutto w restauracji, a wieprzowina jest zakazanym mięsem dla muzułmanów. Polecił ekipie ochrony Fontainebleau sprawdzić Gignaca.
Gignac podczas wyjazdu do Aspen już wiedział, że ma kłopoty. Zagrał psychologicznie "va banque", rzucając w twarz Sofferowi, że ten "znieważył honor księcia" i wyłudził od Soffera bransoletkę Cartiera za 50 000 dolarów jako przeprosiny.
Gignac popełnił kolejny fatalny błąd po powrocie z Aspen. Kiedy samolot wylądował w Miami, "Sultan" zaproponował, że odwiezie jednego z dyrektorów Soffera do domu, twierdząc, że może pędzić bez groźby mandatu ze względu na swój status dyplomatyczny.
Prawdziwy Sultan Bin Khalid al Saud (po lewej) i Anthony Gignac w 1991 roku (po prawej)
Ekipa wynajęta przez Soffera skontaktowała się z D.C. Page'em, byłym agentem federalnym, który prowadzi firmę specjalizującą się w wywiadzie gospodarczym. Page natychmiast przystąpił do zbadania twierdzenia Gignaca, że jest dyplomatą. „Bycie członkiem rodziny królewskiej nie oznacza automatycznie, że zostajesz dyplomatą”.
Ex-agent wysłał e-mail do przyjaciela, który jest członkiem saudyjskiej rodziny królewskiej i zapytał, czy Gignac jest naprawdę księciem. Otrzymał odpowiedź negatywną.
Sprawdził zatem dyplomatyczną tablicę rejestracyjną Ferrari Gignaca. Okazało się, że dokładnie taką tablicę rejestracyjną można kupić w serwisie eBay za 79 dolarów i tam właśnie Gignac ją nabył.
Page napisał gigantyczny raport, a prawnicy Soffera przekazali go FBI, Departamentowi Stanu oraz służbie bezpieczeństwa dyplomatycznego.
Sprawa fałszywego saudyjskiego księcia została przydzielona dwóm najlepszym agentom DSS (służba bezpieczeństwa dyplomatycznego): absolwentowi pakistańskiej szkoły prawniczej z intensywnym szkoleniem na całym świecie oraz agentowi, który przez lata pracował na Bliskim Wschodzie. Obaj od razu zorientowali się, że książę z popsutymi zębami i fryzurą na miskę musi być fałszywy, gdy tylko zobaczyli jego zdjęcie. „To właśnie jego zęby go zdradziły, ponieważ rodziny królewskie z Bliskiego Wschodu, zwłaszcza Saudyjczycy, dbają o zęby”.
Elle Macpherson i Jeffrey Soffer (para rozwiodła się w 2017 roku)
Agenci służby bezpieczeństwa dyplomatycznego odkryli, że Gignac i Williamson opuścili kraj, aby osobiście spotykać się z niektórymi ofiarami Gignaca i zdobywać dodatkowe fundusze. Wielu wypisywało mu czeki na 50 000 dolarów lub więcej po spotkaniu z nim online lub telefonicznie. Wraz ze wspólnikami ukradł około 8 milionów dolarów 26 ofiarom na całym świecie
Ostatecznie Gignac został aresztowany w listopadzie 2017, kiedy przyleciał z Londynu do Nowego Jorku pod nazwiskiem i z paszportem innego mężczyzny.
Aresztowanie "księcia" skłoniło władze na Florydzie do uzyskania nakazu przeszukania jego mieszkania, w którym znaleziono wizytówki z jego wieloma tożsamościami, fałszywe dyplomatyczne tablice rejestracyjne, fałszywą dyplomatyczną odznakę bezpieczeństwa, nieautoryzowane karty kredytowe, tysiące dolarów w gotówce i dokumenty finansowe na nazwisko członka saudyjskiej rodziny królewskiej.
Agenci odkryli, że większość drogiej biżuterii, którą Gignac lubił pokazywać na Instagramie, była fałszywa. Aby zachować pozory, często kupował najtańsze dostępne Rolexy, a następnie dokupował do nich u jubilera niedrogie diamenty. Wydzierżawiał lub wypożyczał luksusowe samochody i jachty, a następnie wyjaśniał ich zniknięcie, mówiąc, że „zmęczył się” nimi.
Anthony Gignac przyznał się do zarzutów podszywania się pod zagranicznego dyplomatę lub zagranicznego urzędnika rządowego, kradzieży tożsamości i spisku w celu popełnienia oszustwa. W 2019 roku został skazany na 18 i pół roku więzienia.
Wspólnik, Carl Marden Williamson, który odegrał ważną rolę w oszustwach Gignaca, również miał zostać oskarżony w sprawie federalnej, ale w tzw. "międzyczasie" zmarł.
Źródła:
1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą