Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Żydówki zmuszane do prostytucji, szpiegowskie samoloty i zdechłe gryzonie - Zaskakujące genezy nazw znanych zespołów

60 587  
191   36  
Z nazwą zespołu jest trochę jak z okładką książki – niby na jej podstawie nie powinno się oceniać zawartości, ale jak coś brzmi najzwyczajniej głupio, to w naturalny sposób spodziewamy się wybitnie lichej treści. I chociaż każda kapela stara się jak może, aby ochrzcić się w sposób możliwie jak najmniej przypałowy, to nie zawsze się to udaje.

#1. Alice Cooper

Umalowany, pomarszczony facet, któremu przypisuje się stworzenie podwalin pod glam-rock oraz wykreowanie bazującego na horrorowym kiczu wizerunku, po który chętnie potem sięgali muzycy black metalowi. Legenda głosi, że w 1968 roku członkowie zespołu wzięli udział w seansie spirytystycznym z użyciem planszy ouija. Wówczas to muzycy mieli wejść w kontakt z żyjącą w XVII wieku dziewczyną, która to zginęła w męczarniach posądzona o konszachty z diabłem.


Rzekoma czarownica miała się nazywać Alice Cooper – panowie uznali, że to fajna nazwa dla grupy i tak też ją ochrzcili. Mimo że tę historię powtarza się od ponad połowy wieku, to w rzeczywistości jest to zwykła plotka, a swoje miano kapela zawdzięcza jednej z bohaterek serialu „Mayberry R.F.D.”. Ponoć artyści stwierdzili, że to imię i nazwisko pasuje do czyjejś babci i dość zabawnie będzie kontrastować z makabrycznym wizerunkiem lidera zespołu.


#2. Backstreet Boys

Zawsze zastanawiałem się, o co chodzi z tymi Chłopakami z Tylnej Uliczki. Że niby to jakaś sugestia dotycząca ich rzekomo homoerotycznych skłonności, a może to aluzja do jakichś szemranych, narkotycznych interesów przeprowadzanych w bramach mało ruchliwych alejek? Okazuje się, że rodowód tej nazwy jest nieco bardziej prozaiczny.


Najbardziej znany boysband dostał takie miano od muzycznego producenta Lou Pearlmana (swoją drogą – parę lat później został on oskarżony o prowadzenie największej piramidy finansowej w historii oraz pranie pieniędzy. Resztę życia spędził w pierdlu). Nazwa nawiązywała do Backstreet Market - pchlego targu w mieście Orlando, który swego czasu był bardzo modnym miejscem spotkań młodzieży.


#3. Dropkick Murphys

Zespół grający całkiem radosne połączenie punka z irlandzką muzyką ludową zawdzięcza swoje miano facetowi zwącemu się Joe „Dropkick” Murphy. Był to legendarny, żyjący w Boston zapaśnik, który z czasem został też bokserem, a po zakończonej karierze zajmował się trenowaniem kolejnych zabijaków. Niestety jego podopieczni mieli w zwyczaju ochlewać się portowych knajpach, więc Joe, chcąc pomóc osobom walczącym z nałogiem, zamienił swoją farmę w jedną z pierwszych w USA klinik odwykowych. Oficjalnie miejsce to zwie się Bellows Farm Sanatorium, ale lokalsi zwykli je nazywać Dropkick Murphy’s.


#4. Prodigy

W drugiej połowie lat 80. młody DJ i keyboardzista Liam Howlett na jednej z rave’owych imprez poznał tancerza – Keitha Flinta. Nowy kolega poprosił Liama, aby ten przygotował dla niego kasetę ze zbiorem najfajniejszych jego kompozycji. Na nośniku z muzyką Howlett napisał „PRODIGY”. I nie, nie chodziło tu o sugestię założenia zespołu i nadanie mu takiego miana. Po prostu DJ zwykł korzystać z produkowanego w latach 1979-1984 syntezatora Moog Prodigy.


Później, kiedy przyjaciele dokooptowali do swojego składu dwóch innych muzyków (Leeroy Thornhill i Maxim Reality), kapela została przy tej nazwie. Sporo kawałków z pierwszych albumów The Prodigy nagranych zostało z wykorzystaniem wspomnianego syntezatora.


#5. U2

Słynny irlandzki zespół rockowy powstał w 1976 roku. Dokładnie szesnaście lat po wydarzeniach, które zainspirowały młodych muzyków do wybrania takiej, a nie innej nazwy dla swojej formacji.


W 1960 roku radziecki samolot obrony powietrznej zestrzelił przemieszczający się w głąb ZSRR amerykański odrzutowiec szpiegowski U-2 należący do CIA. Garry Powers – pilot samolotu – przeżył i został skazany na 10 lat gnicia w radzieckim więzieniu (niecałe dwa lata później udało się go wymienić na przechwyconego przez Amerykanów szpiega KGB). Władze USA początkowo usiłowały sprawę zatuszować, nie przyznając się do zestrzelonego pojazdu, a później naiwnie wciskając wszystkim kit o tym, że pilot zasłabł podczas przelotu nad Turcją i przypadkiem zapędził się trochę za daleko. Wydarzenie to bardzo pogorszyło i tak już mocno napięte stosunki rosyjsko-amerykańskie.


Podobno artyści zastanawiali się nad pięcioma innymi nazwami dla swojego zespołu, jednak to właśnie fakt, że wszyscy w dalszym ciągu pamiętali o incydencie, który pogłębił zimnowojenne animozje między dwoma mocarstwami, sprawił, że muzycy zdecydowali się na ochrzczenie swojej grupy na cześć słynnego samolotu.

#6. Green Day

W 1988 roku popularny punkowy zespół z Kalifornii znany był w podziemiu jako Sweet Children. Wkrótce jednak artyści postanowili przechrzcić się na Green Day – w lokalnym slangu takim mianem nazywało się beztroski dzień spędzony na ciągłym paleniu marihuany. Jako że w tamtym okresie wszyscy członkowie kapeli notorycznie sięgali po tę używkę, określenie to jak najbardziej do nich pasowało. Po latach lider grupy – Billie Joe Armstrong – stwierdził, że to oficjalnie najgorsza możliwa nazwa dla zespołu.


#7. Joy Division

W 1956 roku Yehiela De-Nura, pisarz, który dwa lata spędził w Auschwitz, napisał książkę pt. "Dom lalek”, gdzie dość szczegółowo opisał pewien często pomijany przez historyków proceder, który miał miejsce na terenie obozu. Niemcy zapędzili do prostytucji młode Żydówki, tworząc z nich tzw. oddziały rozkoszy (freudenabteilung).


W angielskim tłumaczeniu nazwa ta brzmi „joy division”. Mimo że dużo z opisów szokujących seksualnych praktyk, do których kobiety zostały zmuszone, to prawdopodobnie wymysł autora, tym niemniej „Dom lalek”, jak i pokrewne mu publikacje (o tym fenomenie przeczytacie tutaj) wywołały ogromną sensację na całym świecie. Ogromne wrażenie książka zrobiła na Ianie Curtisie, który 20 lat po wydaniu tego dzieła ochrzcił swoją formację nazwą zaczerpniętą z lektury.


#8. Jethro Tull

Legendarne brytyjskie dinozaury rocka na początku swej wielkiej kariery zmieniały miano swojego zespołu tak często, że był moment, że sami już nie wiedzieli, czy grają w Navy Blue, czy też może w Ian Henderson's Bag o' Nails. Wiele z tych tytułów wymyślanych było przez pracowników ich menadżera.


Jeden z nich, entuzjasta historii, podrzucił artystom nazwę Jethro Tull.
Tak bowiem nazywał się żyjący w XVII wieku brytyjski agronom, który dzięki wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi przyczynił się do modernizacji uprawy roli. Co ten człowiek miał wspólnego z gitarowym graniem? Ano nic - grunt, że jego imię i nazwisko ładnie brzmiały. Kapela swoim zwyczajem i tak pewnie niedługo przemianowałaby się... Kiedy jednak właścicielowi jednego z klubów, gdzie zespół grał, spodobała się muzyka Jethro Tull i postanowił zaprosić muzyków na kolejny występ, panowie uznali, że nie należy już więcej kombinować z nazwami i zostać przy tej aktualnej.


#9. Deadmau5

Występujący w charakterystycznym nakryciu głowy kanadyjski DJ, mając kilkanaście lat, dostał od rodziców keyboard i już pod koniec lat 90. zaczął tworzyć swoje pierwsze utwory. W tamtym czasie pracował też jako programista. Pewnego razu jego komputer zepsuł się, a z wnętrza obudowy wyczuć się dało dość przykry zapach. Artysta, rozkręciwszy „blaszaka”, znalazł w jego wnętrzu zdechłą i mocno już nieświeżą mysz. Od tego czasu posługując się nickiem Deadmau5 udzielał się na internetowych czatach, a z czasem ksywkę tę wykorzystał, tworząc swój artystyczny wizerunek.



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
7

Oglądany: 60587x | Komentarzy: 36 | Okejek: 191 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało